Wystarczył krótki dziki strajk przed miesiącem w zakładzie Maserati pod Turynem. Dyrektor generalny Fiata przyleciał tam natychmiast z Detroit i szybko doszedł do porozumienia z załogą fabryki, która produkuje sprzedające się w stu procentach samochody tej marki, modele Ghibli i Quattroporte.
Robotnicy żądali jednorazowej premii w wysokości 300 euro, koncern gotów był dać 250 i to tylko obecnie pracującym. Stanęło na 260 euro dla wszystkich 86 tysięcy pracowników Fiata we Włoszech, czyli również dla 30 tysięcy tych, którzy z powodu kryzysu są na przymusowym urlopie. W rozmowach nie uczestniczyły związki zawodowe, za którymi nie przepada Sergio Marchionne. Będzie jednak musiał spotkać się z nimi 22 września, gdy przedmiotem rozmów będzie przyszłość innych zakładów na czele z turyńskim Mirafiori oraz związane z tym inwestycje.