Zgoda Komisji Europejskiej, aby rządy krajów UE do końca roku mogły gwarantować ubezpieczenia swojego eksportu, niezależnie od kierunku, to dla polskich firm szansa na umocnienie pozycji na zagranicznych rynkach.

Wydanie kilka dni temu pozwolenia na wydłużenie stosowania rządowych gwarancji eksportowych poprzedziło przeprowadzone wcześniej badanie, jak przedsiębiorcy i ubezpieczyciele widzą ryzyko w handlu w tym roku. Okazało się, że w związku z pandemią nadal jest ono podwyższone, również na rynkach rozwiniętych, jak unijny czy bogatych krajów należących do OECD. Firmy ubezpieczeniowe w Europie obawiają się, że w najbliższych miesiącach przybędzie bankructw przedsiębiorstw w porównaniu z rokiem ubiegłym, kiedy to rządowe programy pomocowe, obliczone na zapobieganie wzrostowi bezrobocia, podtrzymały płynność firm.
A związane z pandemią niepewność i prawdopodobieństwo wystąpienia fali bankructw znów rosną. ‒ Nad tym wszystkim unosi się, na chwilę zapomniany, spór między głównymi graczami w światowym handlu czy dość istotne w skali Europy kłopoty będące następstwem brexitu. Stąd wybiórcze podejście komercyjnych ubezpieczycieli do oferowania ochrony eksporterom nawet na najlepiej rozpoznane i monitorowane rynki UE i krajów OECD – mówi Janusz Władyczak, prezes KUKE SA.
Jego firma jest bezpośrednio zainteresowana decyzją Komisji, bo jako podmiot z grupy Polskiego Funduszu Rozwoju pełni rolę rządowej agencji ubezpieczeń kredytów eksportowych. W innych krajach UE działają podobne agencje. Ich zadaniem jest działanie w tych segmentach rynku, które dla komercyjnych ubezpieczycieli są zbyt ryzykowne. Przed pandemią rynek UE nie był uznawany za taki, ale np. rynki wschodnie już tak – KUKE sprzedawała więc gwarantowane przez Skarb Państwa polisy zabezpieczające należności od kontrahentów polskich firm w takich krajach, jak np. Rosja, Białoruś i Ukraina. Po decyzji Komisji KUKE będzie mogła do końca roku ubezpieczać z gwarancjami rządu również handel np. z Niemcami czy Francją. Schemat jest taki, jak w przypadku ubezpieczeń eksportu na Wschód: całość składki płaconej przez polską firmę trafia do Skarbu Państwa, ale to on bierze na siebie w całości ryzyko niewypłacalności kontrahenta.
Janusz Władyczak zwraca uwagę, że dla Polski decyzja KE ma szczególne znaczenie, bo to właśnie eksport był tym czynnikiem, który ciągnął naszą gospodarkę do góry, mimo pandemii. Po 11 miesiącach 2020 r. (ostatnie dostępne dane) wartość sprzedaży za granicę była o 1,5 proc. większa, niż rok wcześniej. Według prezesa KUKE gdyby zgoda na stosowanie gwarancji rządowych również dla eksportu do UE wygasła w połowie roku – jak to pierwotnie planowano – to ubezpieczyciele komercyjni mogliby ograniczyć swoją aktywność. Co z kolei utrudniłoby handel z zagranicą. Tymczasem zainteresowanie ubezpieczeniami eksportu do UE gwarantowanymi przez rząd jest spore: w ubiegłym roku od maja, gdy KUKE udostępniła ten produkt, firma ubezpieczyła obrót o wartości 1,5 mld zł. Z czego 16 proc. stanowił eksport do Niemiec.
‒ Decyzja Komisji to dobra wiadomość dla polskich firm. Skoro wydłuża się okres niepewności w związku z pandemią, to i stosowanie specjalnych rozwiązań też powinno dłużej potrwać – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. Według niego Komisja Europejska i rządy poszczególnych państw odrobiły lekcję z kryzysu finansowego sprzed 12 lat, kiedy to gwałtowny spadek zaufania w obrocie gospodarczym doprowadził do potężnych problemów z płynnością – nie tylko przedsiębiorców, lecz także sektora finansowego.
‒ Rządowe gwarancje na ubezpieczenia należności to taka poduszka bezpieczeństwa, która przyda się, gdy sektor komercyjny nie byłby w stanie udźwignąć ryzyka. Ale też da mu do myślenia: kontrakty zostaną ubezpieczone i bez jego udziału, tyle że prowizję zgarnie ktoś inny – dodaje ekonomista KIG.