"Chudy rok" czeka polskich sadowników. Mniejsze były zbiory czereśni. Już wiadomo, że dotyczy to także śliwek, jabłek i gruszek. A wszystkiemu winna pogoda- wcześniej przymrozki, potem deszcze.

Polska to jeden z najważniejszych i najbardziej liczących się na świecie eksporter owoców. Bywały lata, kiedy zbiory samych jabłek sięgały 3,5 miliona ton. Teraz będzie ich mniej. Jak mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej, to efekt niesprzyjającej aury.

Zimą- kiedy kształtowały się pąki wiśni, czereśni czy moreli- odnotowano duże spadki temperatur. Wiosną w czasie kwitnienia były przymrozki, a potem przyszły opóźnione czerwcowe deszcze, które spowodowały, że drzewa nadmiernie traciły owocowe zawiązki.
Plantatorzy liczą straty także i z innego powodu.

Przemysł przetwórczy znacznie obniżył ceny skupu owoców.

Ma być to podyktowane dużymi zapasami w magazynach i mniejszą koniunkturą na rynkach międzynarodowych.

Za kilogram czarnej porzeczki płaci się w tej chwili od 40 groszy do niespełna złotówki, czyli mniej niż wynosi koszt produkcji. W niektórych częściach kraju w ogóle wstrzymano skup.

Zdaniem Maliszewskiego oznacza to, że znacznie spadnie dochodowość gospodarstw sadowniczych. Tym bardziej, że- jak się szacuje- zbiory jabłek nie przekroczą 3 milinów ton.