Przedsiębiorcy szukają pomocy, organizując zbiórki na portalach crowdfundingowych. Ze zmiennym szczęściem.
Przedsiębiorcy szukają pomocy, organizując zbiórki na portalach crowdfundingowych. Ze zmiennym szczęściem.
Na platformach organizujących zbiórki pieniędzy można znaleźć ogłoszenia tych, którzy nie mogą teraz normalnie zarabiać – restauracji i barów, kin, teatrów czy firm z branży turystycznej. Wspólny mianownik – duże tarapaty finansowe i chęć uchronienia biznesu przed upadkiem. Jedni wskazują, że do zbiórki zmusiły ich kredyty, inni, że pomoc z tarcz okazała się niewystarczająca bądź jej nie otrzymali.
Wciąż jednak internetowe zbiórki to marginalne zjawisko w skali całego biznesu. – Zainteresowanie rośnie, ale nie jest tak duże, jak mogłaby na to wskazywać obecna sytuacja w kraju. Spowodowane jest to moim zdaniem brakiem wiedzy o crowdfundingu i możliwościach, jakie on daje – mówi Kamil Rogulski, menedżer ds. kluczowych klientów na platformie Wspieram.to. Kwoty, o które ubiegają się przedsiębiorcy, są bardzo zróżnicowane. Średnia to ok. 40 tys. zł.
Często zbiórki okazują się dla firm źródłem kolejnego rozczarowania. Brak rozpoznawalności w sieci czy dotychczasowy model działania opierający się na starszych, niekorzystających z internetu klientach sprawia, że zrzutki kończą swój żywot na kilkuset złotych.
Szanse mają jednak ci, którzy wyróżniają się spośród konkurencji: udało im się przed pandemią zbudować markę i osiągnąć wystarczającą rozpoznawalność. Przedsiębiorcy biegli w social mediach zachęcają do korzystania ze specjalnych hashtagów wspierających akcję czy dzielenia się swoimi wspomnieniami z miejsc, którym teraz grozi bankructwo. Czasami w ratowanie lokali włączają się też postaci rozpoznawalne w regionie.
– Najlepiej wiedzie się tym biznesom, z którymi zżyci są ich klienci – przyznaje Kamil Rogulski. I wymienia, komu się udało – przykładowo planszówkowa kawiarnia Ludiversum w Katowicach, która potrzebowała 10 tys. zł, otrzymała ponad 45 tys. zł. Innym przykładem jest szczecińskie kino Pionier, uznawane za jedno z najstarszych na świecie, od prawie 1,2 tys. wpłacających otrzymało ponad 57 tys. zł. Zdaniem organizatorów pozwoli to na pokrycie niemalże trzymiesięcznych kosztów funkcjonowania. Pierwsze 20 tys. zł zebrano w dwa dni.
Inne kina radzą sobie ze zmiennym szczęściem. – Zebraliśmy prawie 60 tys. zł, a więc połowę tego, co zakładaliśmy. Niemniej, traktujemy to jako sukces, który faktycznie zwiększa szanse na nasze przetrwanie – mówi Piotr Zakens, współwłaściciel poznańskiego kina Rialto. Akcja rozpoczęła się od kręgu znajomych, a z czasem rozrosła się. – Od lat współpracujemy ze szkołami i to przyniosło swój efekt wśród młodych ludzi. Prowadzimy też akcje dla seniorów, oni często przychodzili i pytali, jak wpłacić pieniądze. Oczywiście wiodącą rolę w promocji odegrały social media, ale zaskoczyło nas, że publikacje prasowe dawały znacznie szerszy oddźwięk niż materiały telewizyjne – dodaje. Sama organizacja zrzutki przełożyła się na rosnące zainteresowanie voucherami do realizacji po otwarciu kina. – Dzięki temu pozyskaliśmy dwóch sponsorów, którzy nie wzięli udziału w zbiórce internetowej, ale zakupili ich znaczną liczbę dla swoich klientów – opowiada Piotr Zakens.
Wiele firm w zamian za wsparcie oferuje rekompensatę – jedni od razu przy okazaniu dowodu wpłaty oferują kawę, inni gadżety i upominki związane z danym miejscem. Jeszcze kolejni deklarują, że będą pamiętać o swoich darczyńcach po zakończeniu pandemii. „Nie prosimy Was o dawanie nam pieniędzy i nie obiecujemy w zamian prezentów, pamiątek i miłych uśmieszków. Rozliczymy się z Wami 1 do 1” – pisze na swojej zbiórce gdyńska Klubokawiarnia, której udało się zgromadzić już ponad 35 tys., choć celem było o 5 tys. zł mniej.
Na podobny pomysł zdecydowali się także właściciele stacji narciarskiej „Pod Wangiem” w Karpaczu. Na razie udało im się zebrać ponad 40 tys. zł – jak mówią, jedynie na podstawowe koszty utrzymania infrastruktury. Nie pokryje to jednak rat kredytów i leasingów. – Sama rata za kolej linową to obciążenie ponad 100 tys. zł w samym styczniu. Choć nasze PKD znajduje się w pomocy przewidzianej w ramach tarcz, to nie otrzymaliśmy jeszcze żadnych zwolnień czy pieniędzy za postojowe. Dlatego zdecydowaliśmy się na tę metodę, rozmawiamy też z bankami na temat odłożenia płatności w czasie – mówi Aneta Lustyk, organizatorka zbiórki dla stacji. Jak dodaje, stacja może liczyć na wsparcie tych, których gościła regularnie. – Wielu klientów, którzy wracali do nas co roku, teraz chce się odwdzięczyć. Widzieli, że się rozwijamy, inwestujemy i poprawiamy infrastrukturę, żeby sprostać ich potrzebom – dodaje.
Same platformy crowdfundingowe traktują akcje pomocowe jako szansę na promocję swojej działalności, dlatego często rezygnują z pobierania prowizji. Nie wymagają też osiągnięcia zakładanego progu – by zachęcić biznes do pozostania tam na dłużej, tyle, ile uda się zebrać, trafia na konto właścicieli. Wchodzą też w kooperacje z samorządami. Przykładem jest wspólne przedsięwzięcie platformy Wspieram.to z urzędem miejskim w Szczecinie. Dzięki temu każda firma zarejestrowana w tym mieście może uruchomić za darmo stronę do sprzedaży bonów i w dowolnej chwili wykorzystać zebrane środki. Dzięki wsparciu miasta dostęp do aplikacji jest darmowy przez dwa miesiące. – Szukamy miast, które chciałyby pomóc lokalnym przedsiębiorcom w podobnej akcji – mówi Kamil Rogulski.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama