Branża turystyczna, właściciele siłowni, za chwilę – dyskotek i klubów nocnych. Prawdopodobnie hotelarze, centra handlowe. Lista przedsiębiorców, którzy domagają się odszkodowania za lockdown, rośnie.

Jak opisywaliśmy w piątek na portalu Gazetaprawna.pl, pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa złożyło już 45 przedstawicieli branży turystycznej. Kolejny, tym razem od 15 właścicieli klubów nocnych i dyskotek, wpłynie do Sądu Okręgowego w Warszawie w tym tygodniu.
– W pozwie nie mówimy o kwocie roszczeń, tylko przesądzeniu o odpowiedzialności Skarbu Państwa. Prosimy SO, by przyjrzał się zarówno działaniom władzy, czyli wprowadzanym rozporządzeniami ograniczeniom, jak i zaniechaniom – w naszej ocenie istniały przesłanki, by wprowadzić stan klęski żywiołowej. Jeśli tak się stanie, w dalszej kolejności członkowie grupy będą mieli możliwość wystąpienia z indywidualnymi pozwami o odszkodowania – tłumaczyła mec. Agata Plichta -Trzonkowska z kancelarii Dubois i Wspólnicy, przekonując, że ma to na celu uniknięcie ciągnącego się latami procesu. Gdyby bowiem w pierwszym etapie zawrzeć roszczenia finansowe, wiązałoby się to z powoływaniem biegłych, którzy w stosunku do każdego przedsiębiorcy wyliczaliby szkody i utracone korzyści. Kancelaria odwołuje się do postanowienia Sądu Najwyższego z 2015 r., który badał kwestię pozwu zbiorowego złożonego przez bliskich ofiar katastrofy hali Międzynarodowych Targów Katowickich w 2006 r. SN uznał wówczas, że możliwe jest ustalenie okoliczności wspólnych dla wszystkich powodów.
Ostatecznie na złożenie pozwów zdecydowało się mniej osób, niż sugerowały to rozmowy na etapie przedsądowym. Dlaczego? Powodem może być to, że premier skierował do TK wniosek o sprawdzenie konstytucyjności zapisów dotyczących odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa. Wciąż czeka on na rozpatrzenie.
Mecenas przekonuje, że przyjęta przez kancelarię argumentacja pozwala sądom na procedowanie bez oglądania się na trybunał. Jest tu mowa m.in. o tym, że art. 46 ust. 4 i art. 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych nie zawierają umocowania do określania w rozporządzeniu zakazów prowadzenia działalności gospodarczej. Rada Ministrów była upoważniona wyłącznie do wprowadzenia ograniczeń. Naruszono więc art. 22 konstytucji, który mówi jedynie o ograniczeniu wolności gospodarczej.
Na drogę sądową wkraczają też hotelarze. W tym tygodniu zostaną wysłane do wojewodów, z wiadomością do premiera, wezwania do zapłaty odszkodowania za szkody i utracone korzyści. Jeśli nie nastąpi wypłata pieniędzy w ciągu 7 dni, pójdą pozwy. Już ponad 20 przedsiębiorców jest gotowych, by je złożyć.
– Firmy domagają się średnio 400–500 tys. zł, co daje w sumie kwotę ok. 10 mln zł – wyjaśnia Anna Coban, adwokat prowadząca kancelarie Coban Legal w Warszawie. Dodaje, że każdego dnia dostaje sygnały od kolejnych. – Dlatego łączna kwota może wzrosnąć.
Pytani przez nas prawnicy przyznają, że barierą dla kolejnych chętnych na pozew są koszty sądowe. Dlatego zamierzają przy okazji składania pozwu występować od razu o zwolnienie z nich przedsiębiorców. O to jednak łatwo nie będzie. – Mój klient nie został zwolniony z kosztów. Obecnie sprawa została zarejestrowana i czekamy na wyznaczenie terminu rozprawy – mówi adw. Nicholas Cieslewicz z kancelarii Cieslewicz i Partnerzy. Reprezentuje sieć siłowni, której właściciele złożyli w sądzie pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Roszczenie dotyczy straty majątkowej i utraconych korzyści. Łącznie niespełna 460 tys. zł.
Pozwy są też niewykluczone w sektorze centrów handlowych. Jak dowiedzieliśmy się w Polskiej Radzie Centrów Handlowych, w przyszłym tygodniu jest zaplanowane spotkanie w tej sprawie. – Myślę, że wówczas dojdzie do wypracowania stanowiska – mówi Radosław Knap, dyrektor PRCH. Dodaje, że straty najemców z tytułu lockdownu za 2020 r. wynoszą ok. 30 mld zł. Dla porównania w 2019 r. wypracowali obroty na poziomie 130 mld zł. – Jeśli chodzi o straty po stronie zarządów obiektów, są one związane z niższymi przychodami za wynajmem powierzchni. W sumie mowa o ok. 4,5 mld zł.
Z pozwami szykuje się również branża transportowa. Rafał Janczuk, prezes Raf Trans oraz Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych, przyznaje, że jest kilka firm, które noszą się z takim zamiarem, np. Sindbad, największy taki przewoźnik w Polsce. – Chodzi o rekompensatę strat poniesionych w związku z wprowadzeniem, w ciągu zaledwie 8 godzin, obostrzenia. Zgodnie z nim tylko połowa miejsc w autokarach może być zajęta, podczas, gdy w samolotach z niego zrezygnowano – tłumaczy Ryszard Wójcik, założyciel i prezes firmy Sindbad, dodając, że straty w związku z tym wycenia na kilka milionów złotych. I o taką kwotę będzie walczyć. – Szczególnie że duże firmy zostały pominięte przy rozdzielaniu pomocy rządowej. Otrzymaliśmy tylko przy pierwszym lockdownie dofinansowanie z wojewódzkiego urzędu pracy do wynagrodzeń i ZUS. W sumie 1,5 mln zł. Pieniądze zostały jednak od razu wydane, bo odprowadzone na składki.
Sceptycy mówią, że na pozwach zarobią głównie prawnicy
Takie zachowanie nie dziwi prawników. Powtarzali, że zgodnie z art. 31 ust. 3 konstytucji ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego. Nie mogą jednak naruszać istoty wolności i praw. – Tymczasem zamknięcie na kilka miesięcy hoteli, klubów fitness stanowi takie naruszenie. Właściciele nie są bowiem w stanie prowadzić biznesu – tłumaczy Maciej Gawroński, partner zarządzający, radca prawny w kancelarii Gawroński & Partners.
Są tu jednak i inne opinie. Sylwester Cacek, prezes sieci restauracji Sfinks, z pozwem występować nie zamierza, choć gastronomia w pandemii została poturbowana. Przypomina sprawę, jaką od 5 lat toczy jego firma o należny spółce zwrot prawie 1 mln zł VAT. Mimo wygrania procesów w dwóch instancjach Prokuratoria złożyła kasację i od ponad dwóch lat nie ma nawet wyznaczonego terminu kolejnej rozprawy. – Poza tym będzie problem z metodologią, jak wyliczyć odszkodowania? Należy się spodziewać, że strony będą przedstawiały skrajnie różne ekspertyzy – dodaje. – Na pozwach zarobią głównie prawnicy. Pytanie, ilu przedsiębiorców szczęśliwców doczeka wyroku?