Oferta jedzenia z dostawą do domów może zapewnić restauratorom i właścicielom fast foodów nadzwyczajne obroty.
Oferta jedzenia z dostawą do domów może zapewnić restauratorom i właścicielom fast foodów nadzwyczajne obroty.
– Mamy telefony od klientów indywidualnych w sprawie zamówień na sylwestra. Z reguły chodzi o pizzę. Ale nie jedną, tylko kilka sztuk. Zatem zamówienia opiewają na większe kwoty niż zazwyczaj – mówi Wojciech Goduński, właściciel PPHU Wojtex, do której należy sieć Biesiadowo. Podkreśla, że ten rok ogólnie jest dobry dla takich firm jak jego. – Mieliśmy delikatne spowolnienie tylko na początku pierwszego lockdownu, kiedy Polacy zrobili duże zapasy i nie potrzebowali zamawiać jedzenia. Potem wszystko wróciło do normy.
Na zyski liczą też ci, którzy jedzenie dowożą do klientów. – Ten sylwester będzie wyjątkowy i prawdopodobnie przełoży się na wzmożony popyt, ale jest to jeden z wielu dni w ciągu roku i nie jest dla nas kluczowy – mówi Michał Dubisz, odpowiedzialny za rozwój w Polsce firmy Bolt Food.
Jednocześnie Bolt i Uber liczą się ze zmniejszonym sylwestrowy popytem na przewóz ludzi. Zapewniają, że będą działać, choć mają nadzieję, że z ich usług skorzystają jedynie ci, którzy tego dnia naprawdę muszą się przemieszczać. „Zdajemy sobie sprawę, że w tym roku sylwester będzie inny niż zwykle, dlatego przypomnimy o tym zarówno pasażerom, jak i kierowcom. Niemniej jednak aplikacja będzie działała bez zmian” – twierdzą przedstawiciele Ubera w przesłanej DGP odpowiedzi.
– Spodziewamy się, że wzrost przejazdów przewidywany na tę noc rozłoży się równomiernie na 31 grudnia i 1 stycznia, a Polacy zostaną w domach, celebrując nadejście Nowego Roku z najbliższymi zgodnie z obostrzeniami. Będzie to pierwszy taki sylwester, który kierowcy taxi korzystający z naszej platformy będą mogli spędzić z rodziną – dodaje Łukasz Stachowiak, kierujący firmą Bolt w Polsce.
Taksówkarze spodziewają się, że podobnie jak w poprzednich miesiącach, również w sylwestra popyt na ich usługi będzie znikomy. – Wbrew pozorom często już w poprzednich latach sylwester nie oznaczał wielkich żniw dla taksówkarzy. A teraz, gdy brak przyjęć i zabaw, zapotrzebowanie jeszcze bardziej spadnie. Na miejscu wielu taksówkarzy zastanowiłbym się, czy w ogóle warto tego dnia ruszać się z domu. Może lepiej spędzić ten czas z rodzinami – ocenia Zbigniew Rymaniak, wiceprezes Poznańskiego Stowarzyszenia Taksówkarzy. Jego zdaniem w wielu przypadkach może to być moment, który zadecyduje o odejściu z zawodu. – Taksówkarstwo znane z wcześniejszych lat już się kończy. Za 16 godzin pracy zarabiamy tyle co niegdyś za sześć. Koniec końców w miastach zostaną jedynie dwie bogate, zagraniczne firmy – dodaje Zbigniew Rymaniak.
Sprzedawcy pirotechniki mają pretensje o zamieszanie z ogłaszaniem sylwestrowych obostrzeń. – W tych sklepach, które mamy otwarte, obrót jest podobny do ubiegłych lat. Klienci są zainteresowani fajerwerkami, ale często na skutek dezinformacji myślą, że nie mogą ich kupić i są zdziwieni, że działamy normalnie. Inni z kolei przyznają, że mają dość restrykcji i kupują zdecydowanie więcej niż w poprzednich latach – opowiada Dominik Jabłoński, właściciel sklepu PyroTech SHOP w Łodzi. Podkreśla, że sylwester to jedyny moment w roku, który daje sektorowi szansę na przetrwanie w obliczu całego roku strat wynikających z zamrożenia branży eventowej.
W innych „sylwestrowych” branżach jest jeszcze bardziej pesymistycznie. Wielkimi przegranymi są fryzjerzy i gabinety kosmetyczne. Grafik na ostatni dzień w roku zapełniał się w ich przypadku już w październiku. A dziś? – Po raz pierwszy od 28 lat mam wolne w sylwestra. Nikt się nie zapisał na wizytę. A zwykle pracowałam w tym dniu od 8 rano do 19 bez wytchnienia – mówi Michalina, właścicielka salonu Metamorfoza na warszawskim Targówku. Klienci oszczędzają też na usługach beauty. – Przed Wigilią była masa pracy. Do tego stopnia, że było to dla mnie rekordowy miesiąc w historii. Klientki zrobiły więc z wyprzedzeniem to, co planowały i w efekcie cały obecny tydzień jest bardzo słaby – mówi właścicielka salonu w Krakowie. – Każdy i tak ostatni dzień w roku spędzi w domu albo u bliskich znajomych. A to tego nie trzeba fryzury ekstra – dodaje właścicielka warszawskiego salonu.
Fryzjerzy mówią wprawdzie, że udało im się w ostatnich miesiącach w dużym stopniu odrobić straty spowodowane wiosennym lockodownem. Ten rok zaliczają jednak do słabszych w porównaniu z poprzednimi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama