Już nie UE, ale państwa członkowskie zdecydują o wprowadzeniu zakazu uprawy zmodyfikowanych roślin na swoim terytorium. Prace nad takimi zmianami rozpoczną się jesienią
Już nie UE, ale państwa członkowskie zdecydują o wprowadzeniu zakazu uprawy zmodyfikowanych roślin na swoim terytorium. Prace nad takimi zmianami rozpoczną się jesienią
Ministrowie środowiska państw członkowskich zdecydowali o wznowieniu prac nad zmianą dyrektywy dotyczącej GMO. Jest to wynik politycznego porozumienia Rady Unii Europejskiej w tej sprawie. Chodzi o przepisy, które mają pozwolić krajom UE samodzielnie decydować o zakazie upraw GMO ze względów innych niż zdrowotne i środowiskowe, np. z powodu sprzeciwu społecznego.
Obowiązująca dziś dyrektywa wprowadza tzw. klauzulę swobodnego przepływu. Zakazuje ona państwom członkowskim ograniczania wprowadzania do obrotu GMO dopuszczonych przez Komisję Europejską. Kraje mogą to zrobić tylko wtedy, gdy pojawią się nowe informacje dotyczące zagrożeń zdrowotnych i środowiskowych. Nowelizacja dyrektywy ma to zmienić, dając rządom państw większą swobodę.
Ale przeciwnicy GMO chcą jeszcze bardziej restrykcyjnych regulacji. – Naszym zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłby całkowity zakaz upraw GMO. Są to produkty niebezpieczne. Bakterie stosowane np. w uprawie genetycznie modyfikowanej kukurydzy są groźne nie tylko dla owadów, ale także dla zwierząt i ludzi spożywających żywność z takich upraw – przekonuje Danuta Pilarska, przewodnicząca Stowarzyszenia Producentów Żywności Metodami Ekologicznymi „EKOLAND”.
Zwolennicy stosowania modyfikowanych roślin podkreślają, że żaden z krajów nie dostarczył Komisji nowych dowodów naukowych, które potwierdzałyby szkodliwość zatwierdzonych już w Unii GMO. Gdyby tak się stało, KE cofnęłaby pozwolenia.
Doktor Roman Warzecha, ekspert Polskiego Związku Producentów Kukurydzy, wskazuje, że ewentualne zakazy nie zniszczą branży, ale będą miały wpływ na opłacalność produkcji.
– Związek i kilka innych organizacji branżowych opowiadają się za uprawą kukurydzy genetycznie zmodyfikowanej. Obecnie dotyczy to kukurydzy MON 810, odpornej na omacnicę prosowiankę, najgroźniejszego szkodnika w Polsce. Straty z powodu jego żerowania corocznie mogą wynosić nawet 1 mld zł – podkreśla dr Warzecha.
Zdaniem branży zwalczanie szkodnika metodami klasycznymi, tj. chemicznymi, biologicznymi czy też poprzez uprawę odmian odpornych, jest bardzo utrudnione i nieefektywne.
– Głównym problemem jest zapewnienie opłacalności produkcji. Chodzi o to, aby ten wspomniany miliard złotych pozostawał w kieszeni producentów kukurydzy. Kukurydza MON 810 zapewnia nie tylko uprawy bez strat, ale również wytwarza produkt pozbawiony szkodliwych dla zdrowia człowieka i zwierząt mikrotoksyn – dodaje dr Warzecha.
Kwestie GMO w Polsce reguluje dziś ustawa o organizmach genetycznie zmodyfikowanych (Dz.U. z 2001 r. nr 76, poz. 811 ze zm.). Mec. Daniel Chojnacki, radca prawny z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, tłumaczy, że ograniczanie upraw genetycznie zmodyfikowanych organizmów może obecnie naruszać unijne przepisy. Proponowane zmiany mają natomiast umożliwić tworzenie tzw. stref wolnych od GMO. Państwami zainteresowanymi ich wprowadzeniem są m.in.: Polska, Francja, Grecja, Węgry, Austria, Włochy, Luksemburg oraz Rumunia.
W Polsce m.in. akcja „Polska wolna od GMO”, zorganizowana przez resort rolnictwa i rozwoju wsi, przyczyniła się do wydania niekorzystnego dla naszego kraju wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE. Nasz kraj pozwała Komisja Europejska, zarzucając, że Polska narusyła traktatową swobodę handlu, zakazując wprowadzania na jej terenie GMO (C-281/11).
– Uprawianie GMO to w terminologii ustawy „zamierzone uwolnienie GMO do środowiska w celach innych niż wprowadzenie do obrotu”. Wymaga ono przeprowadzenia oceny zagrożeń dla zdrowia ludzi i środowiska oraz zgody ministra środowiska. Informacje o złożonych wnioskach są przekazywane do Komisji Europejskiej – wskazuje mec. Chojnacki.
Dodatkowych pozwoleń nie trzeba uzyskiwać tylko na odmiany dopuszczone już przez Komisję. Po zakończeniu działań użytkownik GMO ma obowiązek przedstawić ministrowi sprawozdanie ze szczegółowym opisem wyników uwolnienia. W tym również informacje o zaobserwowanych zagrożeniach.
– Zgoda w sprawie zamierzonego uwolnienia GMO do środowiska może być cofnięta lub zmieniona, jeżeli m.in. pojawią się nowe informacje o zagrożeniach dla ludzi i środowiska – tłumaczy mec. Daniel Chojnacki.
Oprócz uprawy zezwolenia wymaga też wprowadzanie GMO do obrotu.
– Osobnych zezwoleń wymaga kombinacja już dopuszczonych do obrotu GMO, a także wykorzystanie zatwierdzonego GMO w innych celach – dodaje mec. Aneta Pacek-Łopalewska, radca prawny w Kancelarii Prawa Ochrony Środowiska.
Prawniczka wskazuje, że jeżeli minister podejmie decyzję o zakazie obrotu danym produktem, umieszcza go w wykazie publikowanym w formie rozporządzenia. Do tej pory wydano dwa takie akty, ostatni w styczniu 2013 r.
– Minister środowiska jest zobowiązany do prowadzenia rejestru GMO. Jest on dostępny w formie elektronicznej na stronie internetowej resortu – dodaje mec. Aneta Pacek-Łopalewska.
Parlament Europejski już raz w 2010 r. przegłosował umożliwienie państwom członkowskim wprowadzenie zakazów upraw GMO. Wejście w życie nowelizacji zostało jednak zablokowane przez brak porozumienia między rządami poszczególnych państw.
Produkty GMO zatwierdzone do sprzedaży w UE www.GazetaPrawna.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama