W ogłoszonym wczoraj przez Komisję Europejską pakiecie klimatyczno-energetycznym obejmującym okres do 2030 r. nie ma żadnych dyrektyw, które dotyczyłyby poszukiwań i wydobycia gazu ze złóż łupkowych. Premier zadowolony, przemysł jednak ma powody do zmartwienia
W ogłoszonym wczoraj przez Komisję Europejską pakiecie klimatyczno-energetycznym obejmującym okres do 2030 r. nie ma żadnych dyrektyw, które dotyczyłyby poszukiwań i wydobycia gazu ze złóż łupkowych. Premier zadowolony, przemysł jednak ma powody do zmartwienia
W tej dziedzinie obowiązywać mają jedynie rekomendacje. Zakładają m.in., że zanim unijny kraj przyzna koncesję chętnemu do szukania i wydobycia gazu z łupków, powinien przygotować plany oceny możliwych skutków, jakie wywoła projekt. Sprawdzana powinna być również jakość wody, gleby i powietrza na obszarze, na którym mają się odbyć łupkowe poszukiwania. Chodzi o to, by móc monitorować ewentualne zmiany. Do publicznej wiadomości mają być podawane informacje o chemikaliach używanych przy szczelinowaniu odwiertów. Kontroli podlegać ma także emisja gazów cieplarnianych na miejscu wydobycia. Unijne kraje powinny wdrożyć rekomendacje w ciągu sześciu miesięcy, a za półtora roku KE zamierza ocenić, czy wytyczne są skuteczne. Rekomendacje, w odróżnieniu od dyrektyw, nie są prawnie wiążące i ograniczają się do wezwania, by sposób zagospodarowania złóż nie szkodził środowisku.
Zdaniem premiera Donalda Tuska takie zapisy oznaczają, że nasz kraj odniósł sukces. – Polska współpracowała w tej sprawie z państwami Grupy Wyszehradzkiej, Estonią, Rumunią. Dzięki temu w pakiecie nie ma regulacji, które szczególnie utrudniłyby wydobycie łupków – stwierdził szef rządu.
Firma 3Legs Resources ogłosiła właśnie, że sprzedaje dwie koncesje łupkowe w Niemczech, by skupić się na poszukiwaniach w Polsce, gdzie ma sześć koncesji.
O ile w kwestii złóż łupkowych Bruksela przyjęła łagodną postawę, o tyle w sprawach związanych z redukcją emisji dwutlenku węgla jej stanowisko uległo zaostrzeniu: do 2030 r. w krajach Unii emisja CO2 ma być ograniczona nie o 35 proc., ale aż o 40 proc. w stosunku do poziomu z 1990 r.
Konsekwencją wczorajszych decyzji Komisji może być skreślenie energochłonnych sektorów przemysłowych z listy branż, którym przysługują darmowe uprawnienia do emisji CO2. – Dla nas byłaby to katastrofa – mówi Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, które zrzesza 10 branżowych organizacji przedsiębiorców. Według niego KE dąży do tego, by w miejsce sprawdzonych sektorów przemysłowych, takich jak: chemiczny, papierniczy, cementowy, szklany czy wapienniczy, promować nowe, oparte na odnawialnych źródłach energii. – To błąd, tradycyjnych branż nie trzeba zastępować nowymi, ale je uzupełniać – mówi Kaliś.
Czy wczorajsze decyzje oznaczają, że ceną za liberalne stanowisko w sprawie łupków jest większa redukcja emisji, która bije w przemysł? – Mam nadzieję, że nie. Bo gdyby tak było faktycznie, to oznaczałoby to, że sprzedajemy coś wartościowego za coś, o czym nie wiemy, czy w ogóle istnieje – komentuje przewodniczący Forum.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama