Gdyby zmiany legislacyjne które dotykają prosumentów w tak dużej mierze dotyczyły biznesu, już dawno firmy by uciekły z Polski. Polscy legislatorzy "na szczęście" operują na żywym organizmie stworzonym z konsumentów polskich, ci raczej nie uciekną i pozostaną do końca, aż politycy stworzą właściwą wersję ustawy.

Najnowsze regulacje dot. OZE zostały przesunięte ze stycznia 2016 na lipiec 2016, ponadto w ostatnich kilku miesiącach zmiana projektu nowelizacji następowała kilkukrotnie. Czy w obecnej sytuacji prawnej jest możliwe, aby przyszli prosumenci świadomie podjęli decyzję o instalacji?

Polacy coraz bardziej zainteresowani są produkcją energii z odnawialnych źródeł. Pytanie tylko jak to skutecznie zrobić, jeśli prawo w Polsce zmieniane jest co kilka tygodni? Zdaniem Federacji Konsumentów pierwszym i podstawowym problemem są właśnie bardzo niestabilne podstawy prawne działalności prosumenckiej.

Analiza prawna pokazuje, że przepisy dyrektyw europejskich zostały implementowane z opóźnieniem Małym Trójpakiem energetycznym, który stanowił jedynie protezę prawidłowego wdrożenia. Działalność prosumentów została wprawdzie uregulowana prawnie, osoba produkująca energię i odsprzedająca nadwyżki do sieci nie musi już być przedsiębiorcą, ale przyjęty w tej ustawie model nie zapewniał nawet minimalnej opłacalności inwestycji w mikroźródła.

Zdaniem FK kolejny etap, czyli ustawa o OZE, wzbudziła ogromne nadzieje jeśli chodzi o system wsparcia dla indywidualnych inwestorów. Niestety, opracowana w ogromnym pośpiechu okazała się niemal niemożliwa do stosowania w praktyce. Ogromne wątpliwości co do systemu rozliczania zwanego potocznie net-meteringiem (bilansowanie w złotówkach czy w kWh) i brak regulacji odnośnie opłaty dystrybucyjnej stawiają pod znakiem zapytania opłacalność niemal każdej inwestycji.

Brak rozwiązań w zakresie zmiany sprzedawcy przez prosumenta to kolejna ogromna luka legislacyjna, stwarzająca wątpliwości co do prawidłowości implementacji dyrektyw UE. Na dodatek przez kilka miesięcy nie doczekaliśmy się rozporządzeń wykonawczych, chociażby w kwestii uprawnionych instalatorów OZE. Najnowsza nowelizacja z grudnia 2015 r. przesunęła w czasie o 6 miesięcy stosowanie taryf gwarantowanych, na kilka dni przed ich planowanym wdrożeniem.

Dziesiątki prosumentów, którzy zaplanowali zakończenie swojego procesu inwestycyjnego na styczeń 2016, aby skorzystać z systemu wsparcia, znalazło się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Ich wybór sprowadził się do opóźnienia uruchomienia inwestycji o pół roku, albo do uruchomienia jej na dotychczasowych, niekorzystnych warunkach finansowych. Zaufanie do prawa zostało z pewnością mocno nadwyrężone.

Federacja Konsumentów wskazuje na konieczność uproszczenia reguł rynkowych. Dotyczy to zarówno relacji prosumentów z przedsiębiorstwami energetycznymi, jak i pewnych wystandaryzowanych rozwiązań na poziomie procedur i standardów informacyjnych. W chwili obecnej ogromna niepewność prawna i luki legislacyjne utrudniają bardzo poważnie operatorom systemów dystrybucji ułożenie relacji z prosumentami.

Częstość zmian w prawie powoduje, że wdrażane przez OSD procedury stają się nieaktualne w kilka tygodni od ich uruchomienia. Brak również jednolitych wymagań i standardów informacyjnych. Każdy OSD prowadzi w tym zakresie własna politykę, raz lepszą, raz gorszą, z trudem nadążając za zmieniającym się otoczeniem prawnym.

Ważna jest też rola instalatorów / generalnych wykonawców mikroinstalacji. Są to bardzo często podmioty, wobec których konsumenci mają oczekiwania związane z projektowaniem, zakupem, montażem oraz przyłączeniem mikroinstalacji – czyli kompleksowa obsługa inwestycji. W takiej sytuacji konsumentom niezwykle potrzebny jest ktoś, kto spełni role obiektywnego doradcy, niezainteresowanego osiągnięciem własnych celów biznesowych.

Częstym błędem prosumentów, zdiagnozowanym przez nas, było niedostosowanie instalacji do potrzeb gospodarstwa domowego. Przeskalowanie instalacji, wywołane poniekąd przez sprzedawcę paneli, wraz z nieobiektywnym modelem biznesplanu, w sytuacji braku taryfy gwarantowanej prowadziło czasem do tak absurdalnych rozwiązań, że instalacja będzie się zwracała ponad 40 lat.

Przed rozwojem OZE nie uciekniemy

prof. Konrad Świrski, ekspert ds. energetyki, Prezes Zarządu Transition Technologies

Polska nie uniknie rozwoju OZE, tak samo jak nie uniknie zmian swojego „energy- mix” - struktury wytwarzania w energetyce. Choć węgiel jeszcze przez wiele lat będzie podstawą systemu energetycznego to coraz więcej energii będziemy produkowali także z gazu i ze źródeł odnawialnych. Na dzień dzisiejszy przy ponad 40 tys. MW mocy zainstalowanej w systemie, 5432 MW to elektrownie wiatrowe, 2340 MW wodne i ponad 13% produkcji to energetyka odnawialna – a więc już teraz udział znaczący, który cały czas musi wzrastać zgodnie z europejskimi regulacjami (niewiążący cel UE udziału produkcji OZE na 2030 to 27%). Ale należy pamiętać, że w globalnej strukturze wytwarzania, jeśli widzimy OZE to dominuje tu produkcja z wielkich farm i dużych elektrowni odnawialnych, a nie z małych instalacji instalowanych w naszych domach (prosumenci).

Tak samo jest też i w Niemczech, gdzie pomimo wielkich mocy zainstalowanych w energetyce słonecznej (fotowoltaice) i wielkich osiągnieć energetyki odnawialnej (ponad 32% obecnie), to sam prosument (mikroinstalacje) to właściwie udział znikomy (ok 1%). Tak więc jeszcze przez wiele lat jeśli mówimy o OZE z punktu widzenia pokrycia globalnego zapotrzebowania na energie w kraju, to będziemy odnosić się do wielkich farm wiatrowych i dużych elektrowni OZE. Natomiast sam prosument jest ciekawą koncepcją „domowego” wytwarzania energii, który będzie powoli ograniczał zapotrzebowanie na energię indywidualnych gospodarstw, a przy powszechnym rozwiązaniu problemów domowych magazynów energii (i usunięcia problemów fotowoltaiki z nieprzewidywalnością produkcji lub produkcja tylko w pewnych okresach doby) powoli zapewniać samowystarczalność energetyczną niektórych domów. Sceptycznie należy patrzeć jednak na możliwości prosumenta w zakresie zasilania samej sieci (produkcji dla innych) to wciąż będą szczątkowe i „niezauważalne” dla wielkości systemu energetycznego.

Jak musi wyglądać polska polityka w tym zakresie i sama realizacja ustawy OZE? Niezależnie od tego czy europejska polityka promowania OZE jest korzystana dla Polski czy też powoduje wielki problem ekonomiczny (bo tak jest) to od rozwoju OZE na pewno nie uciekniemy. System musi się zmieniać i nowe źródła OZE pewnie jesteśmy zmuszeni wprowadzać – na pewno optymalizując koszty (a więc nie więcej niż potrzeba, bo wciąż ten typ wytwarzania nie uzyskuje tzw. „grid – parity” – konkurencyjności cenowej z energetyką klasyczną). Z tego powodu musi istnieć system wsparcia i musi działać ustawa o OZE. To że nie jest ona idealna, wzmiankowano wielokrotnie, zresztą historia jej uchwalania jest jednocześnie burzliwa historią lobbingu i wypadkowych interesów różnych grup gospodarczych. Jednak lepszy system jakikolwiek (nawet ułomnie działający jeśli tylko w miarę kontroluje globalne koszty) niż żaden. Zapisy ustawy muszą więc wreszcie zacząć działać - może właśnie do połowy 2016 – ponieważ wtedy dadzą przynajmniej jakikolwiek system wsparcia OZE wielkoskalowego (w postaci aukcji) jak i dla uruchomienia sektora prosumenckiego (poprzez mechanizm taryf gwarantowanych). Warto śledzić szczegółową dyskusję różnych środowisk na temat ustawy OZE – są jakby dwa różne tory uwag – jedne systemu aukcyjnego wsparcia „dużego OZE” jak i systemu wsparcia prosumentów. Każdy z nich jest ułomny, ale lepiej niech działa ułomny niż żaden.

W zakresie prosumentów - nie jestem entuzjastą teorii, że prosumenci uratują system energetyczny, ale jednocześnie gorąco popieram uruchomienie działania ustawy i wsparcie w postaci taryfy gwarantowanej dla mikroinstalacji. Przede wszystkim konieczne są doświadczenia z wprowadzenia większej ilości instalacji prosumenckich w naszym kraju, choćby dlatego, aby rzeczywiście przetestować jakie są możliwości zasilania przez prosumenta sieci energetycznej i na ile rzeczywiście prosument może systemowi pomóc. To przynajmniej pozwoli zracjonalizować dyskusję o energetyce prosumenckiej, która w chwili obecnej miota się pomiędzy wzbudzaniem wielkich oczekiwań i stawianiem nierealistycznych celów. Wydaje się że ograniczenie w ustawie ilości mikroinstalacji (do 3kW mocy zainstalowanej) objętych wsparciem, daje również możliwość kontroli globalnych kosztów systemu wsparcia. Co do samych inwestorów (prosumentów) – decyzja musi należeć do nich – analiza ekonomiczna na podstawie danych dostawców jaki i możliwych przychodów (wysokość wsparcia) pokazuje że należy spodziewać się zwrotów z inwestycji w okresie 10-14 lat. Czy jest to okres atrakcyjny? Inwestorzy muszą odpowiedzieć sobie sami. Niemniej jednak należy pamiętać że energetyka klasyczna musi sobie radzić z okresami zwrotu z inwestycji rządu 25-30 lat. Oczywiście sam chaos w legislacji i przesuwanie samego momentu uruchomienia wsparcia energetyki prosumenckiej wprowadza dodatkową niepewność, ale uważam że częściowo za wysoko rozbudzone są nadmierne oczekiwania dotyczące możliwości zarabiania „będąc prosumentem”. Podsumowując – miejmy nadzieję, że wszystko zacznie działać w połowie tego roku – przynajmniej będziemy mogli komentować rzeczywiste rezultaty, a nie tylko rozważać hipotetyczne scenariusze.

Źródło: Federacja Konsumentów, własne