Atom jak yeti, wytwarzanie energii z krajowych surowców, budowa nowej kopalni. Sprawdziliśmy, jak rząd próbuje zaklinać rzeczywistość.
1 Elektrownia atomowa – pojawia się, znika
Chaos informacyjny związany z budową (albo jej brakiem) pierwszej polskiej elektrowni atomowej trwa od roku. Na początku stycznia minister energii Krzysztof Tchórzewski poinformował, że program jądrowy będzie zawieszony. Potem się z tego wycofał, a niedawno powiedział w TVP, że „elektrownię atomową w Polsce musimy mieć”. Minister Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, stwierdził z kolei, że na przełomie roku rząd podejmie decyzję dotyczącą budowy elektrowni atomowej i pewnie będzie to decyzja wdrażająca projekt w życie.
– Ja rozumiem, że ostatnie rozmowy z Ministerstwem Energii są takie, że strategiczna decyzja polityczna dotycząca budowy elektrowni atomowej została podjęta. Zdaje się, że bardzo blisko jest kwestia ogłoszenia jej lokalizacji, bo studia wykonalności inwestycji były robione – tydzień temu poinformowała dziennikarzy Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju.
2 Budujemy nową kopalnię – to znaczy szyb
W ubiegłym tygodniu w Jaworznie premier Beata Szydło na uroczystości rozpoczęcia przez Tauron Wydobycie budowy nowego szybu, powiedziała, że budujemy w Polsce nową kopalnię. W rzeczywistości wyznaczano oś szybu Grzegorz w istniejącej od lat kopalni Sobieski (zresztą to ostatnia kopalnia węgla kamiennego w tym mieście). Inwestycja za 0,5 mld zł to ważny element przedłużenia żywotności zakładu wydobywczego.
Ostatnią nową kopalnię w Polsce – Budryk – zbudowano od podstaw w Ornontowicach (obecnie należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej) w połowie lat 90. XX w. Gdyby iść tropem myślenia pani premier, to nową kopalnię zbudowała też kilka lat temu lubelska Bogdanka (pole wydobywcze Stefanów) czy JSW (pole wydobywcze Bzie-Dębina).
PiS zapowiadał budowę nowych kopalń i zapewniał, że nie będzie zamykał istniejących. Jednak, na mocy porozumienia z Komisją Europejską dotyczącego pomocy publicznej dla górnictwa, musi je zamykać. W ciągu dwóch lat przestały działać m.in.: Makoszowy, Krupiński, Jas-Mos, połowa Brzeszcz, części Pokoju i Wieczorka. W przypadku zamykania kopalń PiS mówi jednak o wygaszaniu ruchu (część kopalni) czy szybu. Podobnie jak budując nowy szyb, mówi, że otwiera nową kopalnię.
3 Energetyka na krajowych surowcach – a import rośnie
Premier Beata Szydło przed tygodniem powiedziała: polska energetyka musi się opierać na krajowych surowcach.
Jeśli myślimy o budowie elektrowni atomowej, to nie ma szans, by bazowała ona na krajowym uranie, bo nie mamy odpowiednich złóż. A i z czarnym złotem nie jest u nas najlepiej, choć Polska jest największym w UE i drugim co do wielkości w Europie producentem węgla kamiennego. DGP dotarł do najświeższych danych importu za siedem miesięcy tego roku. Zagraniczne zakupy węgla w tym okresie zwiększyły się aż o 1,3 mln ton, do prawie 6 mln ton, w porównaniu do analogicznego okresu 2016 r. Import węgla z Rosji w tym czasie wzrósł aż o 1 mln ton, do 3,8 mln ton. Warto przypomnieć, że jeszcze rok temu resort energii zapowiadał prace nad cłem importowym na węgiel z Rosji. Do dzisiaj szczegółów nie poznaliśmy.
O niezależności gazowej też możemy pomarzyć (patrz pkt 5).
4 Plan PGG – równanie z wielką niewiadomą
Polska Grupa Górnicza, największa firma węglowa w UE, mimo olbrzymich kłopotów wydobywczych, opisywanych w DGP, wciąż podtrzymuje swój plan wydobycia 32 mln ton węgla w tym roku. Tymczasem jego założenia z 2016 r. nie brały pod uwagę przejęcia 1 kwietnia 2017 r. czterech kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego. Dzisiaj PGG wlicza do swojego planu nie tylko przejęte zakłady, ale także ich wydobycie z I kw. 2017 r., gdy działały pod szyldem innej firmy. A i tak 32 mln ton wyjść nie chce – po pierwszym półroczu produkcja węgla wynosiła w dużej PGG 14,5 mln ton. Gdyby wywiązywała się z planowanego wydobycia, nie byłoby problemu z dostawami węgla, a import nie rósłby w takim tempie (patrz pkt 3).
5 Kontrakt gazowy z Rosją – tak/nie
Długoterminowa umowa na dostawy rosyjskiego surowca wygasa w 2022 r.
– Jeśli cena rosyjskiego gazu będzie dostatecznie konkurencyjna, nie wykluczamy jego zakupu, ale zdecydowanie nie w ramach kontraktu długoterminowego – powiedział w maju cytowany przez Reutersa minister Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
W miniony piątek wiceminister energii Andrzej Piotrowski mówił z kolei: „Dalej ta część gazu, którą kupujemy od Rosji, będzie miała znaczenie krytyczne”. Planujemy budowę rurociągu Baltic Pipe, który da nam możliwość sprowadzania gazu z Norwegii, ale według naszych informacji harmonogram nie będzie dość zaawansowany w drugiej połowie 2018 r. A to wtedy powinny się zacząć renegocjacje umowy jamalskiej. Jest więc za wcześnie, by mówić, że nie będzie nam potrzebny kolejny kontrakt z Rosjanami.