Trzydziestu ministrów energii – między innymi z Australii, Nowej Zelandii, Kataru i RPA – powoła we wtorek wodorowy kartel. Zanosi się na to, że zabraknie przedstawicieli naszego rządu. Choć Polska ma ambicje, aby zostać największym na świecie producentem tego paliwa.
Według danych Toyoty jesteśmy dziś piątym globalnym producentem wodoru (1 mln ton rocznie). Podczas sejmowej dyskusji 4 października – z udziałem m.in. przedstawicieli japońskiej ambasady – nasi politycy zapewniali, że rozwój tego paliwa jest dla nas ważny. Ambasador Japonii powiedział, że jego kraj, w którym obecnie jeździ 2700 wodorowych pojazdów, rozpoczął współpracę z Australią i Brunei, by do 2020 r. stworzyć łańcuch dostaw dla wodoru tak, by obniżyć koszty jego produkcji do poziomu dzisiejszych kosztów produkcji paliw kopalnych. Wiceminister energii Tomasz Dąbrowski z kolei zapewnił, że rząd polski pracuje nad strategią energetyczną, która zostanie przedstawiona przed szczytem klimatycznym COP24 w Katowicach i że Polska chciałaby uczestniczyć w tworzeniu gospodarki opartej o wodór zarówno w sektorze energetycznym, jak i transportu.
– Mamy nadzieję, że Polska wystawi delegację na szczeblu ministerialnym, by rozmawiać o współpracy bilateralnej Polski i Japonii – powiedział w Sejmie ambasador Japonii. Zaproszenie dostali minister energii Krzysztof Tchórzewski oraz minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Nieoficjalnie słyszymy, że ministrów naszego rządu zabraknie na szczycie, na którym zapowiedziało się 31 państw. Był brany pod uwagę wyjazd przedstawicieli Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
– Z uwagi na wcześniejsze zobowiązania służbowe udział przedstawicieli kierownictwa MPiT w wydarzeniu nie jest możliwy – usłyszeliśmy w resorcie przedsiębiorczości. Resort energii z kolei na nasze pytanie w tej sprawie nie odpowiedział. Gdy pytaliśmy w sierpniu o to, kto będzie nas reprezentował w Tokio, otrzymaliśmy odpowiedź, że zostanie zapewniona „odpowiednia reprezentacja”. Urzędnicy podkreślili również, że Polska zadbała już prawnie o zapisy ustawowe dotyczące wodoru. W ustawie o elektromobilności na przykład zdefiniowano autobus zeroemisyjny (także wodorowy). Doprecyzowano też zapisy dotyczące infrastruktury tankowania wodoru.
W Polsce plany pozyskania wodoru z gazu koksowniczego ze swoich zakładów ma Jastrzębska Spółka Węglowa, która jest nie tylko producentem węgla, ale właśnie także koksu.
– Staramy się o członkostwo w Hydrogen Europe. Braliśmy udział w Tokio w forum wodorowym. JSW uważa, że to paliwo przyszłości. Analizujemy techniczne możliwości produkcji czystego wodoru i uwarunkowania ekonomiczne – mówi DGP Daniel Ozon, prezes JSW. Spółka rozmawia z partnerami z Azji i Europy w sprawie technologii pozyskiwania wodoru w procesie jego separacji z gazu koksowniczego. Ta jest bowiem kluczowa do produkcji najczystszego wodoru, czyli takiego, który mógłby zasilać ogniwa paliwowe.