Dominacja Chin w dostawach części do instalacji fotowoltaicznych i wiatraków odbija się Europie czkawką. Grożą nam duże opóźnienia.
Dominacja Chin w dostawach części do instalacji fotowoltaicznych i wiatraków odbija się Europie czkawką. Grożą nam duże opóźnienia.
Publikowane dane wskazują, że Chiny zdusiły, a przynajmniej znacznie osłabiły u siebie epidemię, ale drastyczne środki zastosowane do walki z wirusem ograniczyły działalność gospodarczą w tym kraju. W dodatku dostawy do Europy opóźniają ograniczenia w transporcie. Skutki tej sytuacji odczuwają branże uzależnione od części i podzespołów importowanych z Chin, a do takich należy branża odnawialnych źródeł energii. Państwo Środka jest dominującym dostawcą paneli słonecznych i znaczącym dostawcą części do turbin wiatrowych.
Analitycy BloombergNEF przewidują spowolnienie globalnej branży instalacji fotowoltaicznych w 2020 r. Ich zdaniem z powodu COVID-19 po raz pierwszy od dekad popyt na solary rok do roku może spaść. W połowie marca eksperci obniżyli swoją prognozę na ten rok ze 121–152 GW do 108–143 GW nowych mocy słonecznych.
Także polscy wytwórcy czystej energii obawiają się, że w związku z utrudnionymi dostawami komponentów nie ukończą swoich inwestycji na czas, co spowolni transformację naszej energetyki.
Niedawno minister klimatu Michał Kurtyka zaapelował w liście do Komisji Europejskiej o działania naprawcze, m.in. o zachęty, by stworzyć europejski łańcuch dostaw na rzecz odnawialnych źródeł energii. Kurtyka spodziewa się pogorszenia sytuacji w najbliższych miesiącach, przez co mogą ucierpieć także inne technologie w energetyce oraz powiązane z nią branże, m.in. transport, budownictwo i finanse. Zadeklarował gotowość do współpracy na forum unijnym przy przygotowaniu krótko- i długoterminowych działań osłonowych dla inwestycji transformacyjnych w sektorze.
Zielonym projektom nie służą też ostre spadki cen ropy i pozwoleń na emisję CO2. W połowie marca dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Agencji Energii Fatih Birol zaapelował do rządów, by w swoich planach antykryzysowych, które mają odpowiedzieć na gospodarcze skutki pandemii, zawarły bodźce dla dalszego rozwoju czystych technologii wytwarzania energii.
Komentatorzy zwracają uwagę, że w obliczu pandemii polityka klimatyczna może zejść na drugi plan, choć same emisje mogą teraz spadać ze względu na ograniczoną działalność gospodarczą i przemysłową.
W związku z sygnalizowanymi przez inwestorów opóźnieniami polskie Ministerstwo Klimatu zaproponowało pewne rozwiązania dla branży OZE. Zostały one zawarte w pakiecie zwanym tarczą antykryzysową. „Przygotowaliśmy propozycje przepisów, które stanowią odpowiedź na możliwe wystąpienie niezależnych od wytwórców niedoborów towarów czy opóźnienia dostaw komponentów niezbędnych dla realizacji procesów modernizacji lub inwestycyjnych w sektorze energetyki odnawialnej” – tłumaczył Michał Kurtyka.
Przepisy antykryzysowe wprowadzą zmiany do ustawy o odnawialnych źródłach energii. Wynika z nich, że zwycięzcy aukcji OZE z ostatnich lat będą mogli wnioskować do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki o wydłużenie terminu na realizację swoich projektów nawet o rok. Będą też mogli ubiegać się o zastosowanie starszych urządzeń w swoich instalacjach niż dotąd zezwalała ustawa. W przypadku farm fotowoltaicznych były to 24 miesiące, a w przypadku wiatraków na lądzie – 33 miesiące. Teraz będą mogli wydłużyć dopuszczalny wiek urządzeń maksymalnie o rok. „Rozwiązania te będą stosowane w przypadku zaistnienia okoliczności niezależnych od wytwórcy” – zastrzega jednak resort klimatu. Te okoliczności to m.in. opóźnienie dostaw urządzeń wchodzących w skład instalacji OZE, na którą wytwórca otrzymał wsparcie, albo elementów niezbędnych do jej budowy.
Także mniejsi producenci prądu ze źródeł odnawialnych, korzystający z systemów taryf gwarantowanych (FIT) i dopłat do ceny rynkowej (FIP), będą mogli skorzystać z możliwości przesunięcia terminu na sprzedaż pierwszej energii z nowej instalacji. Chodzi tu o małe elektrownie wodne i biogazownie.
By przesunąć termin, inwestorzy będą musieli złożyć wniosek do prezesa URE najpóźniej 30 dni przed terminem spełnienia zobowiązania do wytworzenia pierwszej energii elektrycznej w ramach systemu wsparcia.
Kłopoty branży już stają się widoczne na warszawskiej giełdzie – spadki odnotowują niedawni ulubieńcy inwestorów, czyli spółki oferujące panele słoneczne. W piątek cena akcji ML System spadła o 2,68 proc., podczas gdy indeks sWIG80, do którego należy, wzrósł o 0,54 proc. Na NewConnect akcje Columbusa spadły o ponad 2 proc., a notowany na głównym rynku Sunex stracił 1,79 proc., podczas gdy indeks WIG spadł o 0,77 proc.
Spowolnić może program „Mój prąd”, w ramach którego gospodarstwa domowe dostają dotacje na montaż paneli słonecznych. To z kolei może zatrzymać polski boom fotowoltaiczny, na którym korzystają m.in. detaliści, monterzy i banki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama