Niezależnie od towarzyszących zielonej transformacji turbulencji politycznych tendencja rynkowa pozostaje niezachwiana.
Niezależnie od towarzyszących zielonej transformacji turbulencji politycznych tendencja rynkowa pozostaje niezachwiana.
Jak ustalili analitycy Bloomberga, prąd z nowych instalacji wiatrowych i słonecznych jest dziś tańszy od tego ze źródeł kopalnych w krajach zamieszkiwanych łącznie przez co najmniej 2/3 ludzkości i odpowiadających aż za 85 proc. globalnej produkcji energii. Energia z wiatru była w ostatnim półroczu najtańsza m.in. w Brazylii, Niemczech, Polsce, USA i Wielkiej Brytanii. Fotowoltaika konkurencyjnie górowała zaś nad innymi źródłami w Australii, Chinach, Egipcie, we Francji i w Indiach.
Uśredniony koszt megawatogodziny energii z naziemnych farm wiatrowych spadł względem II poł. 2019 r. o 9 proc., osiągając cenę 44 dol. Wiatraki nieznacznie wyprzedzają pod tym względem fotowoltaikę, która dostarcza dziś energię za 50 dol./MWh (4 proc. mniej niż w II poł. 2019 r.). Według Bloomberga jeszcze w tej dekadzie można się spodziewać, że ceny te spadną poniżej 20 dol. Szybko maleją też koszty magazynowania energii, kluczowe z punktu widzenia stabilności nowo kształtujących się systemów. Wynoszą one dziś średnio 150 dol./MWh, o połowę mniej niż jeszcze dwa lata temu. Możliwościami najtańszego magazynowania energii – za sprawą kluczowej roli na rynku baterii litowo-jonowych – dysponują dziś Chiny.
Grono krajów, dla których instalacje węglowe stanowią najtańsze źródło energii, jest coraz węższe, choć jeszcze kilka lat temu należała do niego większość krajów uwzględnianych w zestawieniu Bloomberga. Jeszcze w ubiegłym roku do grupy tej zaliczano Polskę. Wydaje się, że temu trendowi w relatywnie niewielkim stopniu zagrozi pandemia i towarzyszące jej spadki cen ropy i gazu. Według Międzynarodowej Agencji Energii, mimo spadku zapotrzebowania na energię oraz popytu na główne paliwa konwencjonalne (9 proc. dla ropy, 8 proc. dla węgla i 5 proc. dla gazu), OZE będą w tym roku się rozwijać. Dla energetyki wiatrowej stopa wzrostu popytu ma wynieść 10 proc., a dla solarów aż 15 proc.
Rosnąca przewaga źródeł odnawialnych nad konwencjonalnymi jest też widoczna w inwestycjach. W zeszłym roku – jak wynika z danych MAE – instalacje OZE stanowiły blisko 3/4 nowo wybudowanych mocy. Większość (55 proc.) z nich stanowiła fotowoltaika, a ponad 1/3 – elektrownie wiatrowe. Łącznie odnawialne źródła odpowiadały za ponad 1/3 wygenerowanej na świecie energii. W awangardzie pod względem udziału OZE w miksie jest Europa, gdzie w zeszłym roku ze słońca i wiatru wygenerowano w zeszłym roku więcej prądu niż z węgla, a kolejne kraje wygaszają moce oparte na tym surowcu (ostatnio Austria i Szwecja). Do końca dekady od węgla ma odejść 20 z 27 krajów UE.
Coraz więcej sygnałów wskazuje, że potrzebę transformacji dostrzega się nawet w najtwardszych przyczółkach paliw kopalnych. Według Wood Mackenzie na Bliskim Wschodzie, gdzie rola odnawialnych źródeł w miksie jest dziś marginalna, od przyszłego roku ma przyrastać średnio 9 GW mocy w fotowoltaice rocznie. Arabia Saudyjska, która obecnie dysponuje zaledwie 500 MW mocy OZE, do końca dekady planuje ich rozbudowę aż do 60 GW.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama