Tuż po północy po pokazie sztucznych ogni premier Valdis Dombrovskis w asyście chóru wyciągnął z bankomatu pierwsze dziesięć euro. Podobnie jak wcześniej w kampanii informacyjnej, także i dziś przekonywał, że ta decyzja pozytywnie wpłynie na gospodarkę.
Choć rząd mówi o sukcesie, to obywatele mają do euro spory dystans. Anders, który witał Nowy Rok na promenadzie w centrum stolicy, mówił w rozmowie z Polskim Radiem, że nie liczy na żadne szybie korzyści. "Skutki zobaczymy w przyszłości. Mogą być złe w postaci wzrostu cen. Obawiam się też o przyszłość całej eurostrefy, ale może nie ma co rozpaczać. Dla mojej babci to już piąta zmiana waluty."
Za rok euro ma przyjąć Litwa.