Z danych o upadłościach można wysnuć dwa wnioski: liczba bankructw rośnie wolniej niż przed rokiem, ale nasilają się problemy firm średniej wielkości.
Z danych o upadłościach można wysnuć dwa wnioski: liczba bankructw rośnie wolniej niż przed rokiem, ale nasilają się problemy firm średniej wielkości.
Do 18 grudnia sądy ogłosiły upadłość 872 firm. Eksperci Coface Poland szacują, że na koniec roku liczba ta nie przekroczy 900. Oznaczałoby to wzrost upadłości o zaledwie 3–5 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Tymczasem w 2012 r. było 877 upadłości, co oznaczało wzrost o 21 proc. w stosunku do roku 2011.
Spadki widać też pod względem przychodów generowanych przez firmy, które upadły.
– W ciągu 11 miesięcy tego roku upadły przedsiębiorstwa o łącznym obrocie około 12,8 mld zł i zatrudnieniu wynoszącym blisko 40 tys. osób. W tym samym okresie 2012 r. ostatni łączny obrót upadłych firm wyniósł 13,4 mld zł, a zatrudnienie – 44 tys. osób – wyjaśnia Tomasz Starus, członek zarządu TU Euler Hermes.
Największa z ogłoszonych w tym roku upadłości to przypadek sieci sklepów Mix Electronics z przychodami na poziomie 1,2 mld zł. Wśród dużych podmiotów były też budowlany Alpine Bau, Fota zajmująca się hurtowym handlem częściami samochodowymi i Ideon z branży energetycznej z przychodami rzędu 500 mln zł. W 2012 r. wśród największych firm, które ogłosiły upadłość, były m.in. Hydrobudowa i PBG, z których każda miała ponad 1 mld zł obrotu, sieć delikatesów Bomi z ponad 700 mln zł czy Arko, hurtownik wyrobów mleczarskich z ponad 600 mln zł.
O ile dużych bankrutów jest mniej, to średnie firmy ciągle przeżywają ciężkie chwile.
– Udział dużych zakładów w tej grupie, tak jak w 2012 r., nie przekracza 10–12 proc. Wśród bankrutów wzrósł natomiast udział średniej wielkości przedsiębiorstw. Obecnie wynosi 59 proc. W 2012 r. było to 53 proc., a w 2011 r. 52 proc. – wskazuje Marcin Siwa, dyrektor ds. oceny ryzyka w Coface.
Coraz mniej upadłości ogłaszają m.in. firmy budowlane z dużymi przychodami i wysokim zatrudnieniem. Ich miejsce zajęły te działające lokalnie i podwykonawcy. Na dodatek według Coface po fatalnym dla budownictwa 2012 r., w tym prym w upadłościach wiodą spółki z sektora przetwórstwa przemysłowego. Duże problemy mają też dystrybucja i usługi.
– W pierwszym i częściowo drugim kwartale tego roku upadały firmy produkcyjne zorientowane na eksport, związane z przemysłem maszynowym, wyrobem konstrukcji i części metalowych czy tworzyw sztucznych. Obecnie problemy mają przeważnie zakłady dostarczające na rynek wewnętrzny dobra inwestycyjne, jak np. stal, a przede wszystkim konsumpcyjne, jak odzież, obuwie i żywność – wymienia Tomasz Starus.
Według Andrzeja Falińskiego, dyrektora generalnego Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, bankructwa w handlu to efekt m.in. postępującej konsolidacji. – Sieci, które nie są atrakcyjne dla graczy zainteresowanych przejęciami, po prostu wypadają z rynku. Działając w pojedynkę, nie dysponują wystarczającą siłą negocjacyjną w rozmowach z dostawcami, by zaproponować ceny równie atrakcyjne jak firmy działające w grupie – tłumaczy Andrzej Faliński.
Problem upadłości bardzo widoczny jest też w sektorze usług. Euler Hermes wskazuje, że uderza on zarówno w spółki związane z rynkiem konsumenckim, jak i w świadczące usługi na rzecz biznesu, m.in. transportowe, poligraficzne, doradztwa finansowego i księgowego oraz wydawnicze i reklamowe.
– Widać więc oszczędności czynione generalnie przez konsumentów, jak i przez firmy – mówi Tomasz Starus.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama