Rosja wysoko ceni naszą żywność. Importując z Unii chce wiedzieć, czy produkt jest konkretnie z Polski, bo taki uważa za najlepszy - to słowa Stanisława Kalemby.

Minister rolnictwa na konferencji prasowej w Warszawie stwierdził, że pojawiające się co jakiś czas zastrzeżenia Moskwy, co do jakości żywności wwożonej przez naszą granicę, wynikają głównie z wadliwej dokumentacji celnej i wyśrubowanych rosyjskich norm. Szef resortu generalnie chwalił współpracę i atmosferę w handlu żywnością między naszymi krajami. Ocenił, że "jesteśmy traktowani przyjaźnie".

Stanisław Kalemba podkreślił, że zastrzeżenia Rosji co do jakości importowanych jabłek nie oznacza, że polskie jabłka są złe. Wyjaśniał, że Rosjanie zdają sobie sprawę, iż wykryty w owocach szkodnik - owocówka południówka - nie ma siedliska w Polsce, a jest przywożony z innych krajów członkowskich Unii. Ma to odbicie w rosyjskich dokumentach.

Minister zauważył, że informacje o zastrzeżeniach Rosji co do jakości importowanej z Polski żywności są częstsze w mediach niż w bezpośrednich, konkretnych kontaktach ze służbami fitosanitarnymi Federacji. Zaznaczył, że Polska każdy taki sygnał wyjaśnia. Rosja w handlu towarami rolno-spożywczymi jest trzecim naszym importerem po Niemczech i po Wielkiej Brytanii.