Wchodząc do strefy euro, musimy zagwarantować sobie pewną swobodę, jeśli chodzi o politykę regulacyjną w odniesieniu do sektora finansowego, która mogłaby łagodzić zbyt szybki wzrost kredytu - mówi w rozmowie z "DGP" nowy minister finansów Mateusz Szczurek.
Wystarczyłyby trzy pozycje, by rozwiązać problem polskiego deficytu budżetowego. Są to: wcześniejsze emerytury, ubezpieczenie rolników i wydatki na renty. Gdyby te problemy rozwiązać, to deficyt w ogóle by zniknął. Tak mówił pan kilka lat temu. W takim razie od czego zaczynamy?
Mówiłem tak kilka lat temu, na długo przed wybuchem kryzysu finansowego. Od tego czasu warunki zupełnie się zmieniły. Chodzi nie tylko o kryzys, ale też o wcześniejsze obniżki podatków, składki rentowej. Z drugiej strony pamiętajmy, że problem wcześniejszych emerytur został w dużej mierze rozwiązany. Teraz, patrząc choćby na skalę deficytu budżetowego, można zauważyć, że te kroki do zrównoważenia budżetu już by nie wystarczyły.
To znaczy, że nie będzie się pan już tym zajmował? Na przykład kwestią podatku dochodowego dla rolników?
O ile wiem, prace trwają. Tego, kiedy zostaną zakończone, a co jeszcze ważniejsze, kiedy projekt zostanie przeprowadzony przez Sejm, oczywiście nie jestem w stanie powiedzieć.
W sobotę mówił pan o napisaniu od nowa ordynacji podatkowej. Kiedy do tego może dojść?
Moim zdaniem to jest do zrobienia w ciągu dwóch lat, czyli do końca kadencji parlamentu. Nie sądzę, żeby dało się to wprowadzić już w 2015 r. Wymaga to ogromnej pracy także ze strony parlamentu, prezydenta.
Skąd pomysł na taką zmianę?
Choćby z kolejnych edycji raportu Banku Światowego Doing Business, z odpowiedzi przedsiębiorców pytanych, co im najbardziej doskwiera w prowadzeniu działalności, gdzie Polska odstaje od średniej krajów rozwiniętych. Podkreślam, że chodzi nie tyle o poziom podatków, ile o sposób ich płacenia.
Jako ekonomista zajmujący się regionem miał pan okazję przyglądać się różnym systemom podatkowym. Na którym kraju chciałby się pan wzorować?
Odnosząc się do rankingów – nie będziemy się ścigać z Hongkongiem czy Katarem. Takie kraje jak Francja, Wielka Brytania czy Chorwacja są daleko przed nami, jeśli chodzi o rozwiązania podatkowe. Tam firmom dużo łatwiej współpracuje się z urzędem skarbowym.
Im bliżej jestem ministerstwa, tym bardziej widzę, że problem nie jest jednowymiarowy. Przecież stosunek zbieranych podatków do PKB regularnie spada, a podatki wcale nie są obniżane...
W tym roku PKB rośnie dzięki eksportowi, który VAT nie przynosi.
To prawda, ale to nie tłumaczy tegorocznego zaniku dochodów z VAT, podobnie zresztą było podczas pierwszej fali kryzysu, czyli w latach 2008–2009. Albo dzieje się tak, że ściągalność podatków nadzwyczajnie mocno spada w czasie pogorszenia koniunktury, albo nasila się – niezależny od koniunktury – proces omijania płacenia podatków, przede wszystkim VAT. Więc plan ułatwienia życia przedsiębiorcom to jeden element, ale jednocześnie musimy zawsze myśleć o uszczelnianiu systemu podatkowego.
Pomysły na uszczelnienie?
Za wcześnie, by o tym mówić. Z całą pewnością one się pojawią przed następną ustawą budżetową.
A gdzie widać ucieczkę w szarą strefę, wyłudzenia? W tym roku mieliśmy np. uszczelnienie obrotu prętami stalowymi.
Przedstawianie takich szczegółów jeszcze przed zaprzysiężeniem i objęciem ministerstwa nie byłoby rozsądne.
Zajmujący się dotychczas podatkami wiceminister Maciej Grabowski będzie szefem resortu środowiska. Kto przyjdzie na jego miejsce do Ministerstwa Finansów?
Prowadzę rozmowy w tej sprawie, ale one nie są łatwe ze względu na to, ile w Polsce zarabiają urzędnicy na takim szczeblu. Praca przy takiej odpowiedzialności i tak absorbująca wymaga dużego poświęcenia, wielu wyrzeczeń i posiadania oszczędności.
Czy ktoś już odmówił dlatego, że za mało by zarabiał?
Mam nadzieję, że tak się to nie skończy.
Jak pan widzi perspektywy równoważenia budżetu? Kiedy możemy dojść na trwałe do budżetu bez deficytu?
Będzie to zależało w głównej mierze od tempa wychodzenia Europy z kryzysu. Ja akurat nie jestem dużym optymistą, jeśli o to chodzi. Nawet jeśli w przyszłym roku nasz PKB urośnie o 3 proc., a w 2015 r. trochę więcej, to ciągle bezrobocie nie będzie na takim poziomie, na jakim powinno być. To nie jest wszystko, na co stać naszą gospodarkę. To oznacza, że w perspektywie dwóch, trzech lat miejsca na ograniczenie deficytu do zera czy do 1 proc. nie ma. Dziś dyskutuje się nad możliwością obniżenia deficytu do mniej niż 3 proc. PKB w 2015 r. Moim zdaniem to jest do osiągnięcia, co pozwoli na zakończenie wobec Polski procedury nadmiernego deficytu ze strony Unii Europejskiej.
Jesteśmy w trochę dziwnej sytuacji, jeśli chodzi o rok 2014. Komisja Europejska uznaje, że zgodnie z dotychczasowymi zasadami statystycznymi ESA 95 zmiany w OFE pozwolą nam osiągnąć nadwyżkę, ale ponieważ na 2015 r. prognozuje 3,3 proc. deficytu, to przyszłorocznego wyniku nie traktuje jako trwałego obniżenia. Bruksela chciałaby, żebyśmy w 2014 r. mieli wynik lepszy jeszcze o 0,4 proc. PKB, czyli ok. 7 mld zł. Ale moim zdaniem tu jeszcze jest pewne pole do negocjacji. Polska nie zgadza się z pewnymi szacunkami komisji, np. wpływu ustawy o OFE na budżet. Mam nadzieję, że ostatecznie ta wymagana kwota będzie mniejsza.
Deficyt będzie spadał tylko dzięki poprawie koniunktury czy będą też działania dostosowawcze?
Nie tylko tempo wzrostu PKB, ale i jego struktura będzie sprzyjała ograniczeniu deficytu. Wyższa konsumpcja poprawi dochody budżetowe. To jest najważniejszy czynnik. Dodatkowo liczę na wzrost ściągalności podatków.
Już w przyszłym roku?
Tak, choć będzie to typowy proces związany z lepszą koniunkturą. Mam nadzieję, że pomoże lepszy od zakładanego wynik budżetu w 2013 r. Dane za ostatnie miesiące, szczególnie za październik, dają podstawę, by tak sądzić.
Jak będą wyglądały kolejne lata?
Pamiętajmy o planowanych 400 mld zł inwestycji w gospodarkę dzięki pieniądzom unijnym. Trzeba postarać się uniknąć negatywnych konsekwencji dla stabilności finansów związanych z napływem takiej kwoty. I tu widzę bardzo istotną rolę reguły wydatkowej mającej bezpośredni wpływ na tę część wspomnianych inwestycji, która pochodzi z polskich publicznych pieniędzy. Między innymi wymaga ona, by każda propozycja indeksowania jakichś wydatków spotkała się z moim sprzeciwem.
Czy uda się panu odejść od indeksowania, czyli usztywnienia jakichś wydatków?
Polską gospodarkę charakteryzuje dziś niska inflacja. I to nie jest epizod, tylko trwała tendencja. Obyśmy się nie przyzwyczajali do inflacji poniżej celu NBP, czyli 2,5 proc., bo w przyszłym roku i na to się zanosi. Wracając do pytania: niska inflacja moim zdaniem pozwala na dalsze odchodzenie od mechanizmu indeksacji.
Mówił pan w ostatnich dniach o wspieraniu oszczędzania w III filarze emerytalnym. Jak miałoby to wyglądać?
Docelowo, jeśli III filar ma się rozwijać i wspierać oszczędności emerytalne – co jest potrzebne, zważywszy, jak bardzo spadła stopa zastąpienia, czyli relacja emerytury do ostatniego wynagrodzenia za pracę w systemie, jaki mamy od 1999 r. – powinien on mieć preferencje podatkowe. A dziś nie ma za bardzo o czym mówić. Ograniczeniem jest procedura nadmiernego deficytu, która nie pozwala na wprowadzanie nowych preferencji podatkowych.
Czy Polska powinna myśleć o wchodzeniu do strefy euro?
Moim zdaniem jest dużo mniej warto to robić, niż wydawało się to przed kryzysem. Korzyści, które miała przynosić strefa euro: przesunięcie gospodarki na wyższy poziom pod względem dostępu do kapitału, jego ceny i stabilności finansowania zagranicznego – to wszystko okazało się fikcją. Cały czas istotna jest kwestia nierównowagi zewnętrznej i zaczynają niknąć dowody, że członkostwo w strefie euro poprawia warunki finansowania. Jednocześnie – co jest nowością – dla członków strefy euro pojawiają się obciążenia formalno-finansowe związane z uczestnictwem w unii walutowej, jak Europejski Mechanizm Stabilizacyjny. Do tego dochodzą doświadczenia ostatnich pięciu lat: okazuje się, że różnice, jeśli chodzi o etap cyklu koniunkturalnego w poszczególnych krajach strefy euro, mogą być tak duże, że przy dużej zmienności, jeśli chodzi o kapitał, nawet niski dług publiczny nie wystarcza. Smutnym przykładem jest Hiszpania. Minister Rostowski mówił, że aby myśleć o wejściu do strefy euro, dług publiczny nie powinien przekraczać 40 proc. PKB. To być może nie wystarczy, jeśli Polska nie miałaby możliwości samodzielnego reagowania na boom kredytowy i łagodzenia różnic w poziomie koniunktury.
Do warunku w postaci długu na poziomie maksimum 40 proc. PKB dodałby pan...
Konieczność zagwarantowania sobie pewnej swobody, jeśli chodzi o politykę regulacyjną w odniesieniu do sektora finansowego, która mogłaby łagodzić zbyt szybki wzrost kredytu.
Mówił pan o tym, że nie wycofa się pan ze zmian w OFE.
Nie. Dodam też, że na uchwalenie nie ma zbyt wiele czasu. Ustawa ma przecież wejść w życie na początku przyszłego roku.
Czy jako ekonomista będący dotychczas blisko rynku finansowego widzi pan możliwości modyfikacji jakichś przepisów nowej ustawy?
Raczej nie. Było sporo wątpliwości dotyczących np. tego, co stanie się z aktywami funduszy, których zaangażowanie w papiery skarbowe przekracza 51,5 proc., ale ten problem został już rozwiązany. Jeśli chodzi o inwestycje w akcje: pozostaje 75-proc. minimum, które jednak później dosyć szybko będzie się obniżać.
Jak przyszły minister – ojciec piątki dzieci – ocenia możliwość prowadzenia prorodzinnej polityki podatkowej?
W polityce prorodzinnej, poza urlopami dla rodziców, które już zostały przedłużone, absolutnie kluczową sprawą jest edukacja przedszkolna i wczesnoszkolna. Ona, jeśli cechuje ją powszechność i jest na odpowiednim poziomie, przekłada się na większą dzietność. To jest ważniejsze niż nowe ulgi, które często okazują się jedynie czynnikiem uniemożliwiającym obniżanie podstawowych stawek podatków.
Komentarze (27)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeDzisiaj mamy 21 rodzajów przychodu, 35 zwolnień, 80 stron tekstu ustawy, który w ciągu ostatnich lat zmieniała się 145 razy.
W Polsce są 482 akty prawne, które nakładają na spółki różne obowiązki informacyjne. Według wyliczeń firmy Delloite, rocznie kosztuje to firmy 77,6 mld zł, czyli 6,1 proc. PKB. Pochłaniają również setki milionów godzin pracy pracowników.
Centrum A. Smitha już dawno proponuje:
Podatek obrotowy byłby banalnie prosty i wynosiłby jedna setną każdej faktury netto. Tu nie ma co liczyć. Zamiast księgowych wystarczyłby kalkulator. Niepotrzebna byłaby również kontrola aparatu skarbowego, a firmy nie musiałyby bać się tego, że zarabiają . Takie rozwiązanie wyeliminowałoby również „lewe faktury”, dzięki którym przedsiębiorcy tworzą koszty. W 2011 r. wpływy z podatku CIT w całym kraju wyniosły 25 mld zł. Obroty firm sięgnęły 2,95 bln zł. Realne opodatkowanie wyniosło więc jedynie 0,84 proc. obrotu.
Osoby prawne płaciłyby: 25% od funduszu wynagrodzeń, 1% od wartości sprzedaży, 2,4% rocznie od kapitałów własnych, 20% VAT od wartości sprzedaży bez względu na przedmiot sprzedaży i akcyzę na zasadach ogólnych.
KONIEC! Nie ma PIT, nie ma CIT, nie ma składek „na ZUS”.
Proste? Łatwo zrozumieć?:)
Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.
Moim zdaniem to jest do zrobienia w ciągu dwóch lat, czyli do końca kadencji parlamentu".
Do roboty natychmiast !!! Do tego czasu uczciwie płacące podatki polskie firmy już niestety padną. Banda rządzących dba przede wszystkim o swój interes. Szara strefa kwitnie (;
lepiej być młodym, zdrowym i bogatym niż starym. chorym i biednym.
A dlaczego ZUS nie ma obecnie pieniędzy to:
Pieniądze ZUS'u ( nasze renty i emerytury ).
Prawdziwa historia ZUS/u!?
1. Pierwszy napad na piniądze ZUS/u dokonał mazowiecki balcerowicz ( walesa ).
Zrealizowali to oni poprzez niedoszacowasnie rent i emerytur pod płaszczykiem walki
z hiperinflacją jaruzelskiego:
a. ( np. zabrano bezpłatną służbę zdrowia i leki i kazano
za nie płacić = podatek NFZ ( nie rewalyzowano tego faktu, zabrano przywileje:
np. dotowany węgiel i kazano za niego płacić ( nie rewalyzowano tego faktu ),
niedoszacowano odsetki hiperinflacyjne, etc.!?
b. wprowadzono niesprawiedliwy społecznie system poboru podatku ZUS ( NFZ )
tzn.: przyznano tzw. przedsiębiorcom ulgę w tym podatku polegającą na tym,
że ta grupa spoleczna płaci do dzisiaj podatek ZUS ( NFZ ) naliczany od
najniższego wynagrodzenia a nie faktycznych dochodów, etc.
( to w zasadzie przy płaszczyku prywatyzacji stało się praktycznie mechanizmem
wydania za darmo post ubolom komunistycznym rodem z kgb całego majątku państwowego )
2. Drugi napad na ZUS dokonała suchocka ( kwaśniewski ).
Wprowadziłą i utrwaliła komunistyczny uznaniowy niedoszacowany ( 1 ) system naliczania
rent i emerytór poprzez wprowadzenie przepisów naliczania obowiązujący do dzisiaj.
3. Trzeci napad na ZUS dokonał buzek i balcerowicz ( kwaśniewski ).
Wprowadzili oni zabójczą ideę OFE gdy okazało się, że dochody ZUS,u o ok. 50% przewyższają
wydatki a kondycja gospodarki jest fatalna. ( rozbójniczo zagospodarowano te 50% nadwyżki
dochodów ZUS'u w OFE co utrwaliło wschodni model zaniżonych o ok. połowę wynagrodzeń i
doprowadziło krajowy system ekonomiczno społeczny: pensji, renty, emeryutry - do III świata ).
4. Czwarty napad na ZUS dokonali rostowski i tusk ( komorowski ).
a. Kiedy wprowadzono ustawę tzw. +67 lat pracy.
b. Postanowili oni zlikwidować OFE i przekazać ich majątek ( ok. 3,3 bln PLN )
do ZUS'u i nie wykupywać polskich obligacji skarbowych nagromadzonych przez OFE.
Ażeby uzdrowić krajową gospodarkę ( między ludzkie relacje społeczno ekonomiczne ) należy obecnie bezwzględnie cofnąć efekty napadów na ZUS!?
Jest to obecnie niezbędnie wymagalne!?
- zredukować poziom bezrobocia: ( faktyczne: ok. 15% emigracja zarobkowa + 15% w kraju = ok. 30%
- zredukować poziom inflacji:( siła nabywcza przeciętnej pensji ciągle się obniżą - dane poufne znane WADZOM )
- utrzymać poziom kursów walutowych: ( mniejwięcej ok. )
- zredukować poziom deficytu budżetowego: ( roczny grant z UE + oficjalny deficyt krajowy )
- itd.
Jak pokazało życie:( Hiszpania, Grecja, Cypr ) te kryteria tzw. Dobrej Gospodarki są jescze zbyt łagodne ażeby ustrzec Euro przed perturbacjami. I nie wolno tych minimalnych wymagań łagodzić!?
Dobra gospodarka to tzw. zdrowe ( zrównoważone ) relacje społeczno ekonomiczne w danym państwie!?
I tak obecnie w kraju mamy nie zdrową gospodarkę wg powyższych wskaźników:
Polega to na tym, że:
- siła nabywcza pensji jest obecnie ok. 100% zaniżona w stosunku do wartości wymagalnych kosztem extra zysków nie nasyconych przedsiębiorców!?
Wskutek: ciągłego obniżania realnej siły nabywczej rent i emerytór ( zaniżone ok. 50% ) ( błędna polityka władz polegająca na finansowaniu wszelkich problemów ekonomicznyc państwa kosztem emerytów i rencistów + klasy pracującej = brak autentycznej reformy ZUS ( NFZ ) ))
- pensji śmieciowych jako skutek: bezrobocia i wolnego rynku na rynku pracy ( konkurencji ze strony emerytów i rencistów oraz bezrobotnych ) ( błędna polityka władz tak jak w punkcie powyżej )
- obecny układ polityczny jest taki: że zamiast reprezentować interes narodu ( OBYWATELI ) włądze faktycznie reprezentują obecnie intweresy najbogatszych w kraju POST UBOLI Z KGB I SWOJE CHORE AMBICJE FINANSOWE wg tzw. horej idei tzw Prywatyzacji i mafijnych układów i korzyści majątowych w tza. spólkach skarbu państwa ( co wyraża się w niechęci do autentycznych zdrowych reform np. ZUS ( NFZ ) -
dla przykłądu: niemcy posiadją zdrowy powszechny liniowy podatek ZUS NFZ ) i gdyby nagle wprowadzili w tej
materii przepisy takie jakie są w Polsce przeżyli by katastrofę gospodarczą ( nagły spadek produkcji o ok. 50 % )
Tak, że ażeby mieć tyzw Dobrą Gospodarkę musimy zmienić najpierw zasady współżycia społeczno ekonomicznego w kraju ludzi wg zniwelowania powyższych obecnych chorób społecznych!?
RECEPTA = PROGRAM POLITYCZNY:
Wprowadzić autentyczną reformę ZUS ( NFZ ) ( powszechny liniowy podatek ZUS ( NFZ ) ( jak już kiedyś wykazxałem - powinno to przyniść zysk dla skarbu państwa o wielkości ok. 500mld PLN rok do roku ) = źródło finansowania!? ( zamiast wywożenie kapitału ze zysków firm i tzw prywatyzacji w kraju ( faktycznie rozdawnictwa ) przeznaczenie jego na konsumpcję krajową ).
Podnięść średni poziom rent i emerytór ( szczególnie najniższych ) o ok. 100%
To automatcznie wymusi likwidację pensji śmieciowych ( wzrost średniej pensji o ok. 100% = wzrost produkcji o ok. 100% = PKB, likwidaxcję bezrobocia, deficyt budżetowy, kursy wqalutowe ( ok. ), itd.
Zmienić relacje w układach politycznych włądzy ( nowe wybory ze świeżą zdrową krwią gdzie wyborcy + politycy będą reprezentowali interesy narodu, a nie post UB z KGB )!? = NOWE OTWARCIE W POLITYCE!?
Spowoduje to wzrost siły nabywczej ludności o ok. 100% co związane jest bezpośrednio ze wzrostem produkcji krajowej rzeczowe o ok. 100% = gonimy niemców = uruchamiamy nie wykorzystywane obecnie rezerwy produkcyjne społeczeństwa ( państwa ) = UWAGA: proces ten powinien odbywać się stopniowo liniowo i powolnie i zająć ok. 4lata ( aspekty psychologiczne w gospodarcze ) i wiążę się ze: wzrostem PKB ( ok. <100% w ciągu 4 lat ), likwidacją bezrobocia i powrotem emigrantów zarobkowych, wzrostem dochodów z podatków państwa z innych niż ZUS ( NFZ ) o ok. 100% = rozkwit państwa.
Nie sądzę ażeby becna ekipa TUSKA czy Kaczyńsjiego była do tego zdolna = wprowadzenie Euro = czrno widzę = jest to jedynie propagandowe pobożne życzenie żądzących!?
Po drugie: - skoro rolnicy otrzymują dopłaty (nieopodatkowane) i z te pieniądze kupują maszyny, które to "odliczają" w deklaracjach wykazując znikome dostawy to tez nie będzie wpływów z VAT, a tylko zwroty tego podatku.
Po trzecie:- jeżeli nie skróci się wieku emerytalnego, to młodzież nie mając szans na pracę w kraju (bo ich rodzice i dziadkowie pracują zamiast "udostępnić" miejsca pracy) wyjedzie i nie wróci. Pracując za granicą będzie wspierać system emerytalny innych krajów. W naszym kraju Państwo tylko poniesie koszty wykształcenia wyjeżdżających do pracy w UE. I oczywiście będzie konieczność wydłużenia wieku emerytalnego.
...jak go przeciwnicy, pisiory oraz zawodowi narzekacze nie zniszczą...to będzie OK