Unijne kraje nie potrafią uzgodnić kto miałby decydować o upadłości banków i z czego finansowana byłaby pomoc dla tych z problemami. Różnice zdań były tak duże, że litewski minister finansów Rimantas Szadzius, który prowadził obrady, zdecydował się je zakończyć przed czasem, mimo że początkowo planowano nawet nocne negocjacje. „Nie ma sensu przedłużać rozmów, bo widać wyraźnie, że porozumienie na razie nie jest możliwe” - mówił litewski minister.
Rozmowy utrudnia fakt, że w Niemczech wciąż nie ma nowego rządu, a ten obecny nie może podejmować decyzji w tak delikatnej sprawie. „Polityczny kalendarz w niektórych krajach ma wpływ na europejską agendę” - przyznał Szadzius.
Niemcy najgłośniej oprotestowały projekt przepisów ogłoszony kilka miesięcy temu. Przewiduje on, że system likwidacji banków będzie przebiegać w kilku etapach, ale ostateczna decyzja ma należeć do Komisji. Berlin nie chce, by Bruksela miała taką władzę i decydowała o przyszłości niemieckich banków. Spory wywołuje też próba ustalenia kto będzie płacił za ratowanie instytucji finansowych.