Państwo weźmie akcje od OFE? Eksperci widzą same minusy takiej zmiany systemu emerytalnego. Nie wyobrażają sobie, jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych miałby zarządzać wielomiliardowym portfelem aktywów spółek publicznych.
Zaangażowanie otwartych funduszy emerytalnych w akcje spółek giełdowych zmniejszyło się w czerwcu o ponad 6 mld zł i obecnie nie przekracza 104 mld zł. Czy spadek to efekt dyskusji o odebraniu OFE części aktywów?
– Wpływ mogły mieć zarówno działania rządu, jak i sytuacja w USA, gdzie zapowiedziano koniec polityki dodruku dolara – mówi Ryszard Petru, partner w PwC. – Zaś każdy z wariantów proponowanych przez rząd zmian w systemie emerytalnym uderza w rynek i co za tym idzie – w całą gospodarkę. Namacalnym przykładem na to są dwa zawieszenia ofert publicznych, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie – przekonuje ekonomista.
Eksperci uważają, że odebranie funduszom obligacji jest właściwie przesądzone. To, co się stanie z akcjami będącymi dziś w posiadaniu OFE, jest niewiadomą. Specjaliści, z którymi rozmawialiśmy, wskazują jednak wiele zagrożeń związanych z przekazaniem aktywów np. do ZUS.
– To bardzo zły i niebezpieczny scenariusz – uważa Jakub Bartkiewicz, prezes Domu Inwestycyjnego Investors. – Zakłada bowiem de facto nacjonalizację dużej części firm giełdowych. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek w ZUS czy rządzie był przygotowany do zarządzania takim portfelem akcji – uzasadnia.
– Duża władza urzędników nad spółkami prywatnymi może prowadzić do patologii. Nawet w imię szczytnych haseł działania dla dobra spółki mogą oni chcieć dokładniej sprawdzać, analizować, wypełniać procedury, a tym samym mogą torpedować proces decyzyjny – dodaje Adam Ruciński, prezes firmy doradczej BTFG i były członek Rady Giełdy.
Resorty finansów i pracy zakładają m.in., że akcje z OFE np. trafią do Funduszu Rezerwy Demograficznej, „który zarządza nimi w sposób pasywny i sprzedaje tak, by nie powodować spadku rynkowych notowań tych papierów”. W innym wariancie zostałyby przeniesione do ZUS, który miałby je stopniowo sprzedawać „co najmniej po cenie z dnia przeniesienia”.
– Nie da się zawsze kupować w dołku i sprzedawać na górce. Wie o tym każdy inwestor giełdowy – mówi Adam Ruciński.
W niektórych firmach ZUS mógłby mieć nawet ponad połowę akcji. Dotyczy to nie tylko przedsiębiorstw, które znalazły się na giełdzie w wyniku prywatyzacji, lecz także spółek prywatnych od początku swojego istnienia. Jak rozwiązać problem wpływu nowego akcjonariusza na zarządzanie w spółkach? Rząd chciałby, żeby ZUS był inwestorem pasywnym. O to nie będzie łatwo, bo pod względem wartości posiadanych pakietów akcji giełdowych firm równać się z nim mógłby tylko bezpośrednio Skarb Państwa.
Taki scenariusz zakłada de facto nacjonalizację firm giełdowych
Państwowy ZUS potentatem na GPW
Ubezpieczyciel może się stać największym, obok Skarbu Państwa, akcjonariuszem na warszawskiej giełdzie. O ile w życie wejdzie jeden z dwóch zaproponowanych przez rząd wariantów zmian w systemie emerytalnym
Wartość walorów spółek z GPW znajdujących się w portfelach OFE to obecnie nieco ponad 100 mld zł. Do ZUS-u mogłyby – w zależności od liczby ubezpieczonych rezygnujących z usług OFE – trafić akcje warte 60–90 mld zł.
Dla porównania: największy obecnie akcjonariusz na GPW, jest nim Skarb Państwa, ma akcje warte łącznie blisko 86 mld zł. W przypadku niektórych, szczególnie tych mniejszych przedsiębiorstw, ZUS może się stać właścicielem ponad połowy wszystkich papierów.
– Zakładam, że nie będzie takiej sytuacji, że to urzędnicy będą mieli znaczący wpływ na te spółki – mówi Adam Ruciński, prezes firmy doradczej BTFG i były członek rady giełdy. Podkreśla, że dzisiaj OFE mają łącznie spore pakiety akcji poszczególnych spółek, ale każdy z nich prowadzi własną politykę. – Bardzo niebezpieczne byłoby przekazywanie kompetencji nadzorczych i dużego wpływu na spółki osobom, które nie są do tego przygotowane i nie mają takich kompetencji zawodowych – ostrzega Ruciński.
To niejedyny problem. – Jak przekonać kolejnych przedsiębiorców do wprowadzania spółek na giełdę, jeśli może się tak zdarzyć, że państwowy ZUS może się stać znaczącym akcjonariuszem takiej spółki? Jestem przekonany, że gdyby szefowie spółek, które debiutowały na GPW kilka lat temu, wiedzieli, że może do tego dojść, nie zdecydowaliby się na wprowadzenie ich na rynek – dodaje były członek rady giełdy.
Ministerstwo Finansów zakłada, że ZUS byłby pasywnym akcjonariuszem. Podobnie zresztą jak należący do tej instytucji Fundusz Rezerwy Demograficznej, który ma w portfelu papiery notowane na GPW i zarządza obecnie aktywami wartymi ok. 17 mld zł. Eksperci zastanawiają się jednak, czy można być pasywnym inwestorem, posiadając kilkakrotnie większy portfel aktywów.
Jacek Tyszko, ekspert rynku emerytalnego, uważa, że sytuacja, w której ZUS lub podległy mu fundusz nie jest aktywnym akcjonariuszem w spółkach giełdowych, byłaby do przyjęcia. Problem w tym, że w niektórych spółkach (szczególnie tych małych i średnich) ZUS może być największym, a nawet dominującym udziałowcem. Jeśli wszelkie decyzje pozostawi pozostałym posiadaczom akcji, faktyczną kontrolę nad przedsiębiorstwem może zyskać ten z nich, który ma zaledwie kilkunastoprocentowy pakiet.
Zaproponowaną przez Ministerstwo Finansów na to receptą ma być oddanie prawa do głosu z części należących do ZUS-u akcji firm giełdowych podmiotom wynajętym do zarządzania tymi spółkami. Tu jednak pojawia się kwestia opłat za zarządzanie.
– Być może warto byłoby pomyśleć o powrocie do niegdysiejszego pomysłu stworzenia państwowego OFE, który prowadziłby aktywną politykę i na równych zasadach konkurowałby z prywatnymi funduszami – proponuje Tyszko. Według niego to mogłoby być wyjście z patowej sytuacji.
Komentarze(22)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePanie Premierze - nie jestem ćwierćmózgiem, któremu trzeba "zadbać" o emeryturę!!! Dawno przestałam w nią wierzyć, ale kasa którą co miesiąc odprowadzam do ZUS i OFE boli mnie, bo mogłabym nią efektywniej zarzadzać !!!
NIE MOŻNA POZWOLIĆ NA DALSZE ROZKRADANIE PIENIĘDZY PRZYSZŁYCH EMERYTÓW I RUJNOWANIE BUDŻETU PAŃSTWA.
KONSTRUKCJA OFE TO - S K A N D A L .
Obligacje trzeba będzie wykupić za nasze podatki. Więc czym się to ma różnić od zastępowalności pokoleń.
- tylko w 2008r. OFE wtopiły 22mld zł,
- giełda nie generuje pieniędzy, tylko żeby ktoś mógł wygrać, ktoś musi przegrać - jak w HAZARDZIE,
- za 14 lat i 6 miesięcy działalności nie zarobili tego co wzięli za obsługę,
- OFE generują ogromne koszty, za które musi ZAPŁACIĆ PODATNIK.
BREDNIE LOBBYSTÓW OFE OPISAŁ PROF. GRABOWSKI NA STRONĘ "PRACA".
zatem jeżdżenie samochodem też jest hazardem - nikt Ci nie gwarantuje, że samochód się nie uszkodzi, chodzenie do sklepu także, nikt nie gwarantuje, że wrócisz cały, trzymanie pieniędzy w banku de facto też, bo przecież obietnice można łamać...
- "tylko w 2008r. OFE wtopiły 22mld zł" na początku popatrz ile zarobiły 2002-2007r. oraz 2009-2013r.
- "giełda nie generuje pieniędzy, tylko żeby ktoś mógł wygrać, ktoś musi przegrać - jak w HAZARDZIE" poszukaj w internecie co to jest dywidenda
- "za 14 lat i 6 miesięcy działalności nie zarobili tego co wzięli za obsługę," - a mówi się, że zarobiły więcej niż ZUS...
- "OFE generują ogromne koszty, za które musi ZAPŁACIĆ PODATNIK." - jakie koszty?
chyba czytasz bez zrozumienia bo wszystkie wyliczenia wskazują, że OFE zarobiły duzo mniej niż ZUS a do tego dojda jeszcze dodatkowe opłaty za wypłatę emerytur w jakiej wysokości jeszcze nie wiadomo jak nie wiadomo komu te opłaty bedziemy płacili. Poza tym nad czym tu latami dywagować, wystarczy ustawa na jedna strone wprowadzająca DOBROWOLNOŚĆ przynależenia do OFE. Kto chce zostać w OFE wolna wola kto nie chce wraca do ZUS - sprawa czysta i przejrzysta
Najlepszym dowodem na to jest fakt, więcej niż obiecali politycy w ZUS.
Takie były założenia reformy.
Faktycznie do OFE idą na rachunek emerytów pieniądze pożyczone przez państwo od OFE.
Taka operacja jest księgowana jako dług publiczny.
Urósł on z tego powodu o 170 mld złotych, czyli 11–12 proc. PKB.
Gdyby nie to, relacja długu do PKB zamiast 56,8 proc. wynosiłaby 44 procent.
Czyli wskaźnik ten byłby niższy u nas niż w Czechach, które mają 46 proc. długu do PKB.
Czy jest więc działaniem wolnorynkowym pobieranie daniny i przekazywanie jej instytucjom prywatnym, co tworzy niepotrzebnie wyższy deficyt i dług publiczny państwa.
Do tego 24,5 mln zł zarobiło w 2012 r. łącznie ok. 40 osób zasiadających w zarządach Otwartych Funduszy Emerytalnych.
Przeciętnie dostali po 6 tys. zł podwyżki
Średni roczny zarobek wyniósł 636 tys. zł (nie tylko pensje, ale też premie roczne i inne świadczenia).
Daje to średnio 53 tys. zł miesięcznie, czyli wzrost wyniósł 13 proc., bo w 2011 r. było to 47 tys. zł.
A w 2012 r. przeciętne zarobki w Polsce zwiększyły się tylko o 3,5 proc. - do 3591 zł; inflacja w tym czasie wzrosła o 3,6 proc.
Tylko wynagrodzenie na zasadzie success fee, czyli premii za sukces, działałoby motywująco na zarządzających OFE.
Jednak twórcom OFE widocznie zabrakło wyobraźni w tym zakresie.
Obecnie maksymalna opłata za zarządzanie w otwartych funduszach emerytalnych wynosi 3,5 proc., jest stała i niezależna od wyników.
-Chłopcy w krótkich sPOdenkach nadają się do połowu śledzi (myślę tu o tych podpisujących się pod deklaracjami wstąpienia do partii jako "narodowość: kaszubska" a nie do rządzenia krajem.
-Zdestabilizowali gospodarkę a teraz rozbierają biznes... Pełna porażka! No i wstyd...