– Takie mamy czasy, w których następuje dynamiczny rozwój technologii i wszyscy nadawcy muszą za tym nadążyć. Ale to też trzeba korelować z możliwościami, jakie są u widza – mówi Agencji Informacyjnej Newseria wiceprezes TVP.
Dodaje, że powoli rynek telewizyjny staje się nasycony. Widzowie mają już dostęp do 200 kanałów polskojęzycznych.
– Wszystkie różnorodne formy przekazu telewizyjnego – film, dokument, reportaż, informacja już jest. I na tyle to jest nasycone, że rozwój będzie, ale nie taki, jaki sobie wcześniej przewidywaliśmy. Są też pewne granice – wyjaśnia Marian Zalewski. – Na pewno nie można powiedzieć, że jest zmierzch dla radia i dla telewizji – to nieprawda.
Tym bardziej, że zakres zadań, nakładanych ustawowo na nadawców publicznych wciąż rośnie. Wiąże się to chociażby z toczącym się właśnie procesem cyfryzacji, w który Telewizja Polska jest mocno zaangażowana, merytorycznie i finansowo, ale i potrzebie unowocześniania usług. Dzięki uruchomionej pod koniec ubiegłego roku platformie hybrydowej widzowie zyskują dostęp do interaktywnych usług, a telewizja – np. do nowych możliwości przekazywania informacji.
– Teraz podpisujemy umowy z wojewodami dotyczące usługi tzw. aplikacji alarmowej – Regionalny System Ostrzegania – mówi Zalewski.
Dzięki temu porozumieniu Regionalne Centrum Zarządzania Kryzysowego będzie mogło w każdej chwili ogłosić komunikat, np. o stanie klęski żywiołowej w danym rejonie. Na ekranie telewizora w danym województwie pojawi się informacja, ostrzegająca przed zagrożeniem. Ze względu na zasięg TVP jest jedynym nadawcą, który jest w stanie takie usługi wdrażać.
Na wszystko potrzeba więcej pieniędzy
Telewizja publiczna nie zapomina przy tym wszystkim o misji nadawcy publicznego, wciąż oferując widzom m.in. Teatr Telewizji, który jest dość kosztownym przedsięwzięciem, dlatego nadawcy komercyjni raczej się w to nie zaangażują ze względu na niską opłacalność.
– Za chwilę będziemy mieli dwa teatry – radiowy i telewizyjny. U nas, w Polskim Radiu, w Telewizji Polskiej następuje rozwój teatru – przekonuje Marian Zalewski.
Na to wszystko potrzeba pieniędzy, a tych w kasie TVP wciąż brakuje. Telewizja Polska zakończyła ubiegły rok stratą, przekraczającą grubo 200 mln złotych. Ten rok ma być znacznie lepszy, o czym mogą świadczyć chociaż wyniki z pierwszych miesięcy roku. Pomóc mogłyby zwiększone wpływy z abonamentu.
– Jeżeli popatrzymy na stacje niemieckie, np. MDR, czyli jedną z regionalnych stacji telewizyjno-radiowych z siedzibą w Lipsku, to widzimy, że ich budżet roczny to jest 680 milionów euro – zwraca uwagę Zalewski. – Tam nie ma generalnie żadnego problemu z płaceniem abonamentu, bo to jest dobro narodowe, dobro nasze wspólne, które wymaga wspólnej troski. My wszyscy chcielibyśmy mieć pewność finansowania publicznego na realizację naszych publicznych zadań, co by zmniejszyło ten napór reklamowy, o którym się mówi. Warto o tym głośno mówić, warto apelować do wszystkich odpowiedzialnych za stan mediów w państwie, by na nowo spojrzeć na zadania, które powinny być związane z mediami publicznymi – uważa wiceprezes TVP S.A.