Bank centralny może nakazać instytucjom finansowym natychmiastowe zablokowanie kont klientów.
Bank centralny może nakazać instytucjom finansowym natychmiastowe zablokowanie kont klientów.
Przedstawiciele organizacji Demokracja Bezpośrednia (DB) wystosowali list otwarty do premiera Donalda Tuska w związku z ostatnimi wydarzeniami na Cyprze. Ich pytanie dotyczy scenariuszy dla Polski w razie kłopotów z sektorem bankowym. Konkretnie interesuje ich tempo, w jakim blokowane byłyby rachunki obywateli (kilka godzin, dni, miesięcy). Członkowie organizacji pytają premiera: „Czy istnieje w Polsce lub jest opracowywana procedura służąca do przeprowadzenia tego typu operacji odcięcia właścicieli od ich oszczędności w wypadku zaistnienia analogicznej lub zbliżonej sytuacji?”. I jeszcze: – Z doniesień medialnych wynika, że w ciągu zaledwie kilku godzin od decyzji cypryjskiego rządu, ale także Komisji Europejskiej oraz Europejskiego Banku Centralnego, przeprowadzono błyskawiczną operację zablokowania dostępu obywatelom Cypru do ich własnych oszczędności w prywatnych bankach. Stanowiło to oczywiście niewybaczalną ingerencję w prawo własności prywatnej – czytamy w liście Demokracji Bezpośredniej.
Scenariusz opisywany przez DB jest oczywiście wysoce hipotetyczny i w przypadku polskiego sektora bankowego w tej chwili niemal niemożliwy do spełnienia. Poprosiliśmy jednak ekspertów o wyjaśnienie tego teoretycznego zagadnienia. Ci jednak bardzo sceptycznie podchodzą do obaw prezentowanych przez DB.
– Mam wrażenie, że pytający nie dostrzegają różnicy między czasowym wstrzymaniem transferów a konfiskatą oszczędności – mówi ekonomista prof. Witold Orłowski. Dodaje, że państwo nie może skonfiskować oszczędności bez zgody parlamentu i fundamentalnej zmiany konstytucji chroniącej własność prywatną. – Ale techniczne, czasowe zablokowanie możliwości korzystania z kont bankowych jest możliwe w różnych skrajnych sytuacjach. W razie potrzeby NBP może nakazać bankom natychmiastowe wstrzymanie bieżących rozliczeń, np. w razie cyberataku na polski system finansowy – wskazuje profesor.
Przyznaje jednak, że nigdy nie będziemy mieli stuprocentowej pewności, że naszym pieniądom nic nie grozi. – Działalność NBP czy KNF w zakresie nadzoru nad sektorem bankowym jest oceniana bardzo dobrze, więc nasze oszczędności są na razie bezpieczne. Ale przykład Amber Gold pokazał, że nie da się w pełni zabezpieczyć systemu – kwituje prof. Orłowski.
Główny ekonomista Invest-Banku Wiktor Wojciechowski uspokaja, że nic nie wskazuje, byśmy musieli w Polsce przeprowadzać podobne do cypryjskich operacje. – Jednak powinny być wprowadzone odpowiednie przepisy, byśmy wiedzieli, jak się zachować w takiej sytuacji. Co do zasady nie można przenosić pełni odpowiedzialności na podatników – mówi ekspert. – Komisja Nadzoru Finansowego na bieżąco kontroluje strukturę aktywów i depozytów, a także stopień ryzyka inwestycji sektora bankowego. Może nakazać, by banki nie wypłacały dywidendy, a zyski z zeszłego roku przeznaczyć na zwiększenie kapitału. W razie czego mamy też Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który gromadzi pewne środki na ewentualną wypłatę depozytów – tłumaczy Wojciechowski.
Mniejszą pewność wykazuje Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. – Nasi rządzący często lubią się bezkrytycznie powoływać na Unię Europejską i na rozwiązania stamtąd idące. Teoretycznie nie można więc wykluczyć sytuacji, że mogliby chcieć również odwołać się do tych niewłaściwych praktyk z Cypru – uważa ekonomista. Uspokaja jednak, że jesteśmy w lepszej pozycji niż Cypryjczycy. – Nasz sektor bankowy nie uczestniczył w szaleństwie spekulacyjnym sprzed kilku lat i cieszy się relatywnie wysokim wskaźnikiem wypłacalności. O ile nie dojdzie do paniki wywołanej działaniami politycznymi, o tyle cypryjski scenariusz wydaje się mało realny – mówi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama