Popyt na diesla gwałtownie się załamał. W dłuższej perspektywie rozwój nielegalnego obrotu zagraża stabilności sektora paliw w Polsce – alarmują eksperci.
Popyt na diesla gwałtownie się załamał. W dłuższej perspektywie rozwój nielegalnego obrotu zagraża stabilności sektora paliw w Polsce – alarmują eksperci.
W 2012 r. po raz pierwszy od wielu lat polski rynek paliwowy skurczył się, i to aż o 7 proc. – wynika z najnowszego raportu Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN). To w dużej mierze efekt niespodziewanego spadku sprzedaży diesla. Popyt na olej napędowy spadł bowiem aż o 9 proc. Takie dane całkowicie zaskoczyły specjalistów z branży. Dotąd bowiem zużycie ON w Polsce rosło o kilka procent rocznie.
Skąd zatem załamanie? W pewnym stopniu odzwierciedla on spowolnienie gospodarcze, spadek inwestycji i produkcji przemysłowej. W głównej mierze winny jest jemu jednak gwałtowny wzrost szarej strefy. Według ekspertów POPiHN-u świadczą o nim obserwacje ofert pojawiających się na rynku hurtowym, analizy cen, w jakich oferowane są paliwa przez firmy bez żadnego doświadczenia w branży paliwowej, bezpośrednie rozmowy z prywatnymi, niezależnymi hurtownikami i właścicielami stacji paliw, wreszcie obserwacje dyskusji na forach internetowych i bezpośrednie obserwacje z granic.
Problem w głównej mierze dotyczy oleju napędowego. Skala procederu jest gigantyczna – analitycy oceniają, że nawet połowa diesla importowanego do Polski sprowadzana jest nielegalnie, z pominięciem akcyzy i VAT. Świadczyć mogą o tym zresztą dane: w minionym roku oficjalny import ON skurczył się aż o 53 proc. – W tym czasie polska gospodarka jedynie spowolniła, a nie przeszła w stan recesji. Z kolei produkcja krajowa oleju napędowego nie zastąpiła importu. Rafinerie uplasowały na rynku zaledwie o 1 proc. więcej paliwa – mówi Leszek Wieciech, dyrektor generalny POPiHN.
Zwraca uwagę fakt, że sprzedaż oleju napędowego na stacjach firm członkowskich POPiHN (wszystkie największe sieci) jednak nie spadła. To sugerowałoby, że olbrzymi spadek odnotowano więc w sprzedaży dla flot samochodowych i odbiorców hurtowych, a także w stacjach niezależnych. Choć dane na ten temat nie są publikowane, to zastanawiające jest, że mimo tak niekorzystnych danych przedsiębiorstwa te masowo nie bankrutują.
Branża paliwowa nie wskazuje winnych. Podejrzanych może być jednak nawet kilka tysięcy podmiotów. Koncesje na obrót paliwami ma ok. 8,5 tys. przedsiębiorstw. Na rynku mamy 6,7 tys. stacji, ale większość z nich to sieci, które działają na podstawie jednej koncesji. 2,3 tys. stacji to zatem obiekty należące do pojedynczych właścicieli, a więc posiadające osobne koncesje. To oznacza, że na rynku jest nawet 5 tys. podmiotów dysponujących zezwoleniem na obrót paliwami, ale nieprowadzących stacji.
Oczywiście poza stacjami paliwami handlują również hurtownicy. Jak wynika z rejestru firm zobligowanych do utrzymywania zapasów obowiązkowych, tych jest jednak zaledwie ok. 120. Wciąż pozostaje zatem grubo ponad 4 tys. podmiotów posiadających koncesje, ale nieprowadzących działalności w tym zakresie. Przynajmniej oficjalnie. – Znamy historie przetargów paliwowych organizowanych przez samorządy, które wygrywają firmy handlujące zabawkami czy psią karmą – twierdzi Leszek Wieciech.
Zastanawiające jest, że firmy tego typu są w stanie zaoferować ceny nawet o 2 zł niższe od tych proponowanych przez krajowych producentów.
Działalność szarej strefy boleśnie odczuły legalnie funkcjonujące firmy: musiały zminimalizować marże, które i tak były już pod silną presją wysokich cen. – Na skutek rekordowych notowań ropy naftowej ceny na stacjach w 2012 r. były najwyższe w historii – przyznaje Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz w POPiHN. I to właśnie przyczyniło się do dynamicznego rozrostu szarej strefy. Średnio rok do roku paliwa poszły w górę o kilkanaście procent.
Na wysoki koszt zakupu paliw w dużym stopniu wpływają obciążenia o charakterze podatkowym, stanowiące ponad 40 proc. ceny. Tymczasem średnie marże wynosiły dla ON 18 gr/l (3 proc. ceny detalicznej), zaś dla benzyny 16 gr/l (2 proc.). – Warunki ekonomiczne dla rozwoju konkurencyjności branży wymagają marż na poziomie około 30 gr/l – przekonuje dyrektor Romaniuk i podkreśla, że w dłuższej perspektywie taki stan rzeczy zagraża stabilności rynku paliw w Polsce. Trudne warunki rynkowe sprawiły, że z Polski postanowił wycofać się koncern Neste.
Kolejne lata nie będą zapewne łatwiejsze. POPiHN już zweryfikował swoje ubiegłoroczne prognozy, które okazały się zbyt optymistyczne. Według nowych, o ile uda się zahamować rozwój szarej strefy, ten rok powinien przynieść stabilizację, a kolejny powrót na ścieżkę wzrostu. Podobne oceny płyną z PKN Orlen. „Zarówno w Polsce, jak i w całej Europie mamy dzisiaj do czynienia z obniżeniem popytu na paliwa, ale rynek polski nadal pozostaje jednym z najbardziej perspektywicznych w regionie, – tłumaczą w płockiej spółce, której nawet w ubiegłym roku, przy spadającym popycie, udało się utrzymać wysoki poziom sprzedaży detalicznej, między innymi dzięki prowadzonym w okresie wakacyjnym akcjom promocyjnym.
Jak działa szara strefa
● wyłudzanie VAT,
● unikanie płacenia podatku akcyzowego,
● wwóz ilości paliwa przekraczających dozwolony limit,
● prowadzenie nielegalnych stacji paliw,
● wykorzystywanie luk prawnych w ustawie o zapasach obowiązkowych oraz stosowaniu biopaliw,
● wprowadzanie do obrotu olejów smarowych sprowadzanych z państw, w których nie są one obłożone podatkiem akcyzowym.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama