Ponad 17 miliardów euro - szacuje się, że tyle pieniędzy potrzebuje Cypr, pogrążony w recesji, którego banki poniosły straty w wyniku greckiego kryzysu.
Kwota wydaje się być niewielka w porównaniu z innymi krajami - Grecja dostała do tej pory 240 miliardów euro, po kilkadziesiąt miliardów euro otrzymały Portugalia, Irlandia i Hiszpania, ale pożyczkodawcy nie są tak chętni, by wspierać kolejny kraj. Niemcy na przykład przygotowują się już do wyborów parlamentarnych i zwlekają z decyzją, Francja natomiast uważa, że nie można dłużej czekać w obawie przed negatywną reakcją rynków finansowych.
„Wymienimy się na tym spotkaniu opiniami na temat sytuacji na Cyprze, by możliwie szybko podjąć decyzję, ale nie zapadnie one jeszcze teraz” - powiedział przed spotkaniem francuski minister finansów Pierre Moscovici.
Niemcy już wcześniej zażądały, by najpierw niezależna firma sprawdziła, czy rząd w Nikozji skutecznie walczy z praniem brudnych pieniędzy. Do ustalenia jeszcze pozostaje sposób przeprowadzenia prywatyzacji i ewentualna decyzja, by to prywatni inwestorzy ponieśli straty przy redukowaniu części długu.