Bank Anglii może się posunąć do wprowadzenia negatywnej stopy procentowej. Od prawie czterech lat wynosi ona zaledwie pół procent - najmniej w ponad trzystuletniej historii brytyjskiego banku centralnego. Zastępca gubernatora Banku Anglii Paul Tucker powiedział komisji skarbowej Izby Gmin, że okazało się to nie dość.

Ujemne oprocentowanie oznaczałoby, że to nie Bank Anglii płaciłby bankom komercyjnym od ich depozytów, lecz to one musiałyby wnosić opłatę za przechowywanie swoich kapitałów. Byłby to nowy bodziec, aby uruchomić kredyty i pożyczki bankowe, których niedobór hamuje działalność gospodarczą.

Paul Tucker zastrzegł, że taki niezwykły krok wymagałby gruntownego przemyślenia. Dotychczas oprócz niskiej stopy procentowej Bank Anglii stosował kilkakrotnie tak zwane uwalnianie pieniądza, wykupując obligacje państwowe.

W Japonii bank centralny próbował już dwukrotnie zerowej stopy procentowej. Od 2008 roku również Amerykański Bank Rezerw Federalnych oscyluje między zero a jedną czwartą procenta. Europejski Bank Centralny trzyma się natomiast poziomu 3 / 4 procent.

Jego szef Mario Draghi podkreślił ostatnio w Parlamencie Europejskim, że długotrwałe utrzymywanie bardzo niskiej stopy procentowej szkodzi funduszom emerytalnym i oszczędzaniu.