Brytyjska prasa nie powitała sukcesu premiera Davida Camerona na unijnym szczycie z aż takim entuzjazmem jak on sam. Sprawa nie trafiła nawet na pierwsze strony sobotnich gazet.

Premier Cameron mówił po szczycie, że Brytyjczycy mogą być dumni z ograniczenia - jak się wyraził - "7-letniego limitu unijnej karty kredytowej". I te słowa cytują wszystkie gazety, przypominając, że wydatki Unii spadną po raz pierwszy od 56 lat. Prasa cytuje też słowa Camerona, że "walczył z atakami ze wszystkich stron" na brytyjski rabat w unijnej składce, wynoszący 3 i pół miliarda euro rocznie.

Ale komentator lewicowego "Guardiana" zauważa, że premier wygrał bitwę, a czeka go jeszcze długa wojna o reformę Unii.. "Independent" przypomina, że nie tylko Cameron może mówić o zwycięstwie, bo przewodniczący Unii Hermann Van Rompuy uśmierzył gniew Francuzów oferując im wzrost wydatków na rozwój wsi o półtora miliarda euro. Konserwatywny "Daily Telegraph" podkreśla, że najbardziej dostało się w tym budżecie samej komisji Europejskiej i jej 55 tysiącom pracowników, dla których cięcia budżetu oznaczać będą dwuletnie zamrożenie pensji.

Dla lidera Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa Nigela Farage'a, wszystko to jednak kosmetyka. "Ta umowa to niewypał, brytyjska debata zaszła już dużo dalej - od reformy, w stronę opuszczenia Unii. Co to ma za znaczenie dla brytyjskiego podatnika, czy będzie odtąd płacił nie 51 tylko 50 milionów funtów dziennie za członkostwo w Unii Europejskiej?"- powiedział "Independentowi" Nigel Farage.