– Polska gospodarka będzie się coraz wolniej rozwijać – przewiduje prof. Leszek Balcerowicz. Zdaniem byłego wicepremiera i ministra finansów powodów takiego stanu rzeczy jest kilka.

Nie sprzyja nam demografia. Brakuje też odpowiedniego klimatu dla prywatnych inwestycji i rozwoju innowacji. Dlatego jak najszybciej powinna się zacząć prawdziwa debata o koniecznych reformach, ale do tego potrzeba więcej obywatelskiego działania.

Leszek Balcerowicz ocenia, że Polsce grozi wyraźne spowolnienie. Przede wszystkim dlatego że nie będzie miał kto pracować. Nasze społeczeństwo się starzeje i coraz więcej osób korzysta ze świadczeń. Według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego w 2020 roku będzie dwukrotnie więcej osób, które skończyły 65. rok życia niż obecnie. Do 2030 roku ich odsetek wzrośnie z 13,5 do ponad 22 proc.

Prof. Balcerowicz zwraca również uwagę na poziom inwestycji prywatnych, który dziś w naszym kraju jest niezadowalający. Poprawie sytuacji nie sprzyja kryzys, z którym zmaga się wiele państw europejskich. Jednak znaczenie ma również nie najlepszy u nas klimat inwestycyjny. Istniejące bariery, przede wszystkim natury prawnej i podatkowej, ograniczają zyskowność inwestycji, czym zniechęcają potencjalnych inwestorów do tworzenia nowych miejsc pracy czy rozbudowy swoich przedsiębiorstw.

– Tempo, w jakim poprawiamy efektywność wykorzystywania pracy i kapitału przez innowacje, przez ułatwianie ludziom przechodzenia od zajęć mniej produktywnych do bardziej produktywnych – ta najważniejsza siła rozwoju coraz wolniej się poprawia w ostatnich latach – podkreśla w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria prof. Leszek Balcerowicz.

Te trzy czynniki, które hamują rozwój polskiej gospodarki, mogą sprawić, że coraz trudnej będzie nam dogonić na przykład niemiecką gospodarkę, która odzyskuje właściwe sobie tempo działania.

– Uważam, że ponieważ zacofanie Polski w stosunku do Zachodu, przynajmniej w sprawach gospodarczych, narastało od 300 lat, i dopiero po 1989 roku jest zmniejszane, to kwestia tego, jak usunąć je całkowicie, powinna stanowić narodowy cel – mówi przewodniczący Rady Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Szansą dla Polski są daleko idące reformy gospodarcze. Były minister finansów pozytywnie ocenia np. wydłużenie przez rząd wieku emerytalnego, zaznacza jednocześnie, że to powinien być dopiero pierwszy krok. Drugi, bardzo potrzebny, to projekt ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina dotyczący deregulacji.

– Jeżeli nie będzie w Polsce daleko więcej reform, to my będziemy wytracać stopniowo szybkość rozwoju gospodarczego i tu nie chodzi o ten rok, bo to spowolnienie jest z grubsza nieuchronne, to chodzi o następne kilkanaście lat – przestrzega prof. Balcerowicz.

Bez właściwej dynamiki zmian trudno będzie zatrzymać rosnący wciąż dług publiczny. Na liczniku w centrum Warszawy dzisiaj jest już prawie 840 miliardów złotych, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca daje kwotę ponad 22,5 tysięcy złotych.

– Nie chodzi o to, żeby długi przestały zupełnie rosnąć, tylko o to, żeby rosły wolniej niż rośnie cała gospodarka – mówi ekonomista.

Wówczas relacja długu publicznego do Produktu Krajowego Brutto będzie spadać. Dzisiaj jest odwrotnie, co wynika m.in. z postawy roszczeniowej wielu grup społecznych, których nadmierne przywileje obciążają budżet, czyli uszczuplają wpływy od podatników. Według profesora Balcerowicza dlatego właśnie zadaniem społeczeństwa jest pomoc rządowi przeciwstawić się tym naciskom roszczeniowym. Tym bardziej, że dług publiczny, dzięki zapisanym w konstytucji progom, nie może przekroczyć poziomu 60 proc. PKB.

Dalszy rozwój celem nadrzędnym

Debata o reformach powinna dominować nad dyskusjami o przyjęciu euro, co do których prof. Balcerowicz jest sceptycznie nastawiony.

– Debata, która nie uwzględnia tego, co w Polsce trzeba zrobić, a dotyczy euro jest bezsensowna. Jest pseudodebatą – uważa przewodniczący Rady FOR. –Nie wystarczy mówić, czy wejść, czy nie wejść, ale jak wejść i po co wejść. Po to, żeby polska gospodarka mogła się dzięki temu szybciej rozwijać. Ale to nie zależy tylko od tego, czy przyjmiemy euro, bo Grecja też przyjęła.

Zdaniem ekonomisty zależy to od stanu przygotowania naszej gospodarki, czyli czy uda nam się uzdrowić finanse publiczne, uelastycznić rynek pracy i usunąć przeszkody dla rozwoju polskiej gospodarki.

– Czyli chodzi o więcej reform niż do tej pory zrobiono i zapowiedziano, przy czym to więcej reform trzeba robić, nawet gdyby euro nie było – dodaje prof. Balcerowicz.

Stąd duża odpowiedzialność, ciążąca na społeczeństwie, które powinno „wymagać i pilnować” polityków. Jak podkreśla przewodniczący Rady FOR ludzie wciąż za mało interesują się tym, co robi władza polityczna, tym bardziej uwzględniając skłonność polityków do ulegania grupom nacisku. A to może dla Polski oznaczać scenariusz włoski, czyli stagnację, lub scenariusz grecki, czyli katastrofę.

– Dobrze, że mamy demokrację, ale w tej naszej demokracji trzeba o wiele więcej zorganizowanego obywatelskiego działania, żeby niezwykle ważna dla rozwoju Polski wolność przedsiębiorczości nie ulegała zawężeniu, i w konsekwencji, żeby Polska nie wytracała szybkości rozwoju, będąc ciągle krajem na dorobku – mówi prof. Leszek Balcerowicz.

Wolność w państwie demokratycznym jest głównym motywem książki profesora pt. „Odkrywając wolność. Przeciw zniewoleniu umysłów", w której zebrał kilkadziesiąt tekstów myślicieli wolnościowych, od Adama Smitha przez Miltona Friedmana po Leszka Kołakowskiego.