Na przełomie stycznia i lutego 2013 roku wicepremier Janusz Piechociński ma rozmawiać z władzami koncernu Fiata, m.in. na temat potencjalnego ulokowania w Polsce produkcji nowego modelu auta. Zapewnił, że resort monitoruje sytuację także u kooperantów Fiata.

W początkach przyszłego roku tyska fabryka Fiata zamierza zwolnić 1450 pracowników, czyli ok. 30 proc. załogi. Powodem jest zmniejszenie produkcji wynikające ze spadku zamówień. Związkowcy z Fiata podkreślają, że to także efekt zakończenia produkcji modelu panda classic. Dlatego tak ważne jest, by w fabryce z czasem rozpoczęto wytwarzanie nowego modelu.

"Bardzo istotne jest to, żeby za rok decyzja dotycząca nowego modelu nie ominęła Polski. Na przełomie stycznia i lutego wybieram się do koncernu Fiata na bardzo poważne dyskusje" - powiedział Piechociński podczas sobotniej konferencji prasowej w Mysłowicach na Śląsku.

"w sposób bardzo brutalny przypomnieliśmy Fiatowi dobre lata współpracy w tym zakresie i wysoką jakość kadr, które spowodowały, że samochody wytwarzane w polskiej przestrzeni były najmniej zawodne i nie przynosiły ujmy swojej marce na rynkach międzynarodowych. To jest poważny atut" - podkreślił minister gospodarki.

Powołując się na analizy Fiata Piechociński powiedział, że w czarnym scenariuszu 2013 rok może być dnem kryzysu motoryzacyjnego na rynku europejskim, a wykorzystanie zdolności wytwórczych samochodów może spaść poniżej 50 proc.

"Kiedy moce wytwórcze montowni samochodowych w Europie są wykorzystane w 60 proc., ważne jest to, aby stworzyć takie warunki, by przy decyzji włoskiego inwestora za rok, gdy będzie wprowadzał nowy model samochodu, na pewno ten model przyszedł do nas, na Śląsk, do najlepszego zakładu" - przekonywał wicepremier podczas spotkania z mysłowickimi przedsiębiorcami.

Piechociński przyznał, że liczył na to, iż działające w tyskiej fabryce Fiata związki zawodowe nie przyjmą pierwszej propozycji pracodawcy, zgodnie z którą wielkość zwolnień, planowaną na 1500 etatów ograniczono o 50 do 1450 etatów, ale będą starać się ochronić przed redukcją ok. 300 etatów. "Niestety, tak z różnych powodów się nie stało" - powiedział.

Według wicepremiera kilka film położonych blisko Tychów już dokonuje naboru tych pracowników, którzy wkrótce odejdą z Fiata w związku z likwidacją trzeciej zmiany i redukcją zatrudnienia. Zapewnił też, że resorty gospodarki i pracy bardzo dokładnie monitorują zatrudnienie w firmach kooperujących z Fiatem. Wskazał, że w przypadku kłopotów w tym sektorze ważnym narzędziem wsparcia powinna być przygotowywana ustawa o programach naprawczych i restrukturyzacji, która ma dawać alternatywę wobec upadłości. Ustawa ta ma dać szansę na podtrzymanie zatrudnienia w firmach, które popadły w kłopoty.

Piechociński zwrócił uwagę, że choć utrata jednego miejsca pracy w montowni samochodów może prowadzić do utraty od 7 do 10 miejsc pracy w zapleczu takiej fabryki, to na razie polscy wytwórcy komponentów motoryzacyjnych nie odczuli aż takich problemów - w pierwszym półroczu 2012 r. ich produkcja wzrosła o 12 proc. "Czyli te firmy znacząco zdywersyfikowały swój rynek odbiorców, weszły w niszę europejską i są konkurencyjne. To trzeba chronić" - wskazał minister, przyznając, że możliwe ograniczenie produkcji Fiata w Tychach do ok. 250 tys. aut w przyszłym roku, wobec 350 tys. w tym roku, może odbić się także na producentach podzespołów.

"Stąd m.in. - na bazie tego, co dzieje się w przemyśle motoryzacyjnym - determinacja ministra gospodarki i ministra pracy w sprawie powrotu do uelastycznienia rynku pracy, do innego sposobu rozliczania czasu pracy (...). Przyglądamy się np. rozwiązaniom niemieckim, by w przemyśle - nie tylko samochodowym - bilans pracy był traktowany w kategoriach roku" - powiedział Piechociński, przypominając też inne działania wspierające motoryzację, jak wsparcie dla nowych inwestycji tej branży w strefach ekonomicznych.

Wicepremier poinformował, że Polska zabiega o ulokowanie w naszym kraju produkcji silnika małolitrażowego (ok. 500 tys. sztuk rocznie), który byłby hybrydą gazowo-paliwową. Są też prowadzone wstępne rozmowy z azjatyckim producentem aut, który szuka w Europie lokalizacji dla swojej montowni. Chodzi o 300-500 tys. samochodów małolitrażowych rocznie. Obecnie potencjalny inwestor sonduje wielkość ewentualnej pomocy publicznej, jaką mogą mu zaoferować polskie władze.

"Mamy bardzo duże zainteresowanie jednego z graczy azjatyckich. Rozpoczęliśmy wstępne na razie dyskusje o budowie od nowa albo przejęciu montowni na kilkaset tysięcy pojazdów. To jest atrakcyjne, bo rynku europejskim znaczący wzrost sprzedaży mają obecnie koreańskie i japońskie tygrysy, podczas gdy wszystkie marki europejskie albo ustabilizowały, albo mają dużo niższą sprzedaż" - ocenił minister gospodarki.

Piechociński poinformował, że w najbliższych latach planowana jest wymiana floty samochodowej w policji, co może być jednym z największych tego typu zamówień publicznych w Europie; to zarazem szansa dla polskich producentów. "Trzymamy kciuki i chcemy, aby w tym mechanizmie wygrała firma wytwarzająca na terenie Polski, bo byłby do dodatkowy bodziec na przyciągnięcie nowych inwestycji" - uważa Piechociński.