"Jeśli jakiś kraj spoza strefy euro absolutnie nie będzie zgadzać z ostateczną decyzją, może wyjść ze wspólnego nadzoru i wtedy nie będzie związany tą decyzją, ale nie będzie nią związany, bo opuści mechanizm" - powiedziało w poniedziałek unijne źródło zbliżone do sprawy. "To radykalna decyzja i mało prawdopodobne, że ktokolwiek ją podejmie" - zaznaczyło.
Ponadto - zgodnie z porozumieniem ministrów finansów z ubiegłego tygodnia - gdy kraj spoza euro zdecyduje się zerwać "bliską współpracę" z Europejskim Bankiem Centralnym ws. wspólnego nadzoru, nie będzie mógł do niej wrócić przez najbliższe trzy lata.
Źródło przyznało, że Polska i inne kraje spoza euro starały się podczas negocjacji uzyskać mechanizm pozwalający im na nieuznanie decyzji wspólnego nadzoru, gdyby miała ona dla nich konsekwencje fiskalne. Polska jako kraj spoza euro nie uczestniczy w funduszu ratunkowym strefy euro (EMS), który w razie czego będzie mógł bezpośrednio dokapitalizowywać banki eurolandu. Ponadto Polska i inne kraje spoza strefy euro nie mają swoich przedstawicieli w radzie prezesów EBC, która to rada będzie zatwierdzać decyzje rady wspólnego nadzoru.
Porozumienie ministrów zakłada, że jeśli jakiś kraj spoza strefy euro nie będzie zgadzać się z projektem decyzji rady wspólnego nadzoru, może zwrócić się do rady prezesów EBC, która rozstrzygnie sprawę. Jeśli kraj spoza euro nie zgodzi się z rozstrzygającą decyzją rady prezesów - może wyjść ze wspólnego nadzoru ze skutkiem natychmiastowym. Tym samym sporna decyzja nie będzie go obligować.
Polscy negocjatorzy wskazywali, że udało im się do porozumienia wprowadzić także zapis umożliwiający krajom spoza strefy euro niestosowanie się do decyzji wspólnego nadzoru zmienionej na skutek obiekcji rady prezesów EBC. Choć porozumienie daje taką możliwość, to w określonym przypadku niezastosowanie się do takiej decyzji może przynieść konsekwencję w postaci zawieszenia bądź wydalenia ze wspólnego nadzoru.
Z tekstu uzgodnionego - na razie przez ministrów - rozporządzenia o wspólnym nadzorze EBC wynika, że na skutek interwencji kraju spoza strefy euro rada prezesów EBC zdecyduje, czy utrzyma czy też wycofa swoje zastrzeżenia wobec decyzji rady wspólnego nadzoru. Jeśli prezesi utrzymają swój sprzeciw, kraj spoza euro może powiadomić EBC, że nie zastosuje się do decyzji rady wspólnego nadzoru, która została zmieniona na skutek sprzeciwu rady prezesów. Ale wówczas "EBC rozważy możliwe zawieszenie bądź zakończenie bliskiej współpracy z takim krajem członkowskim" - czytamy w projekcie.
Premier Donald Tusk powiedział w Brukseli tuż przed czwartkowo-piątkowym szczytem UE, że Polska podejmie decyzję o przystąpieniu do jednolitego nadzoru bankowego EBC po wewnętrznych konsultacjach z udziałem ministra finansów, NBP, KNF i BFG. Ocenił jednak, że uzgodnione przez ministrów finansów "27" zapisy ws. nadzoru "wydają się gwarantować bezpieczeństwo tym, którzy zdecydują się na wejście do jednolitego nadzoru bankowego, chociaż pozostają poza strefą euro".
Na szczycie UE uzgodniono, że kolejnym - po wspólnym nadzorze - krokiem na drodze ku unii bankowej będzie wspólnym mechanizm restrukturyzacji i likwidacji banków. Komisja Europejska ma zaproponować taki mechanizm w przyszłym roku. Niejasne jest jednak zabezpieczenie finansowe takiego mechanizmu.
"Wciąż pracujemy nad szczegółami takiego mechanizmu, ale będzie on oparty na jednej jasnej zasadzie - minimalnego sięgania po publiczne pieniądze" - zaznaczyło w poniedziałek unijne źródło. "To nie znaczy, że niepotrzebne jest zabezpieczenie w razie, gdyby fundusze nie byłyby wystarczające (ze składek banków - PAP)" - zastrzegło. Zabezpieczenie będzie też potrzebne w czasie "napełniania" funduszu składkowego banków na uporządkowaną likwidację.
Źródło dodało, że znajdujące się obecnie na stole ministrów propozycje KE o systemach gwarantowania depozytów i uporządkowanej likwidacji przewidują narodowe fundusze na te cele z możliwością pożyczania środków między sobą. Ale dla krajów objętych wspólnym nadzorem utworzony ma być wspólny fundusz.