Kraje UE podejmą w czwartek decyzję, czy rozpocząć negocjacje umowy o wolnym handlu UE-Japonia. Za porozumieniem jest KE, szacując, że przyczyni się ono do stworzenia 400 tys. miejsc pracy i podniesie unijne PKB o 1 proc. Niektóre państwa maja jednak obawy.

Komisja Europejska wystąpiła do rządów krajów członkowskich o upoważnienie do podjęcia negocjacji handlowych z Japonią w lipcu. W czwartek unijni ministrowie odpowiedzialni za handel zagraniczny mogą dać na to zielone światło.

Choć wiadomo, że umowa przyczyniłaby się do pobudzenia kryzysowej gospodarki unijnej, wcale nie jest przesądzone, że będzie polityczna zgoda na rozpoczęcie negocjacji. Porozumienie z Japonią, jednym z czołowych producentów samochodów na świecie, wywołuje bowiem zaniepokojenie europejskich producentów przed nadmiernym importem japońskich aut. Zwłaszcza że obecnie sprzedaż samochodów w Europie spada, fabryki mają niewykorzystane moce i są zmuszone zwalniać pracowników.

"Większość krajów członkowskich jest za rozpoczęciem negocjacji, kilka ma wciąż wątpliwości, kilka jest neutralnych, a bardzo mała liczba państw jest bardzo sceptyczna" - tak unijny biurokrata opisywał we wtorek nastroje panujące w stolicach europejskich. Tymczasem do przyjęcia mandatu na rozpoczęcie negocjacji wymagana jest jednomyślna zgoda wszystkich państw. Polska należy do krajów, które mają neutralne podejście do tej kwestii, powiedziały PAP źródła unijne.

Zdaniem źródeł unijnych w przypadku podpisania porozumienia obie strony, zarówno Japonia jak i UE, byłyby wygrane, jednak to Europa zyskałaby więcej. Według szacunków Komisji Europejskiej eksport towarów z "27" do Kraju Kwitnącej Wiśni mógłby się zwiększyć o jedną trzecią, a unijne PKB mogłoby wzrosnąć prawie o 1 proc. Przewiduje się również, że w wyniku porozumienia powstałoby 400 tys. nowych miejsc pracy w samej UE.

Japonia potrzebuje z kolei umowy o wolnym handlu, by nie stracić pozycji na rzecz Korei Południowej, która od ponad roku ma takie porozumienie z UE.

Niektóre kraje Unii obawiają się jednak, że Tokio nawet po zniesieniu zapór celnych będzie stosowało inne bariery, by chronić swoich producentów.

KE zastrzegła, że może zerwać negocjacje w sprawie umowy, jeśli po roku od ich rozpoczęcia Japonia nie poczyni postępów w usuwaniu administracyjnych barier dla europejskich eksporterów, także samochodowych.

Komisja przez ostanie 1,5 roku ustalała z Japonią, jak będzie wyglądał program przyszłych negocjacji. "Rozmawiamy o tym z państwami członkowskimi od końca lipca. Myślę, że jesteśmy na końcu drogi" - mówił zaangażowany w rozmowy urzędnik KE.

Jak zaznaczył, Japonia udzieliła wszystkich zapewnień, o które była proszona, a także wyraziła dobrą wolę ws. zmiany prawa i eliminowania pozataryfowych barier handlowych. Źródła unijne wskazują, że jeśli UE nie zgodzi się teraz na rozpoczęcie negocjacji, nie wiadomo, kiedy temat wróci. Jeśli jednak unijni ministrowie zgodzą się na rozpoczęcie negocjacji, powinny one wystartować w pierwszym kwartale 2013 roku.

Komisarz UE ds. handlu Karel De Gucht prognozował w lipcu, że od rozpoczęcia negocjacji umowy do jej ratyfikacji może upłynąć nawet pięć lat.

Poparcie dla umowy z Japonią wyraziły takie europejskie branże: rolno-spożywcza, farmaceutyczna, chemiczna i sektor technologii informacyjnych i komunikacyjnych (ICT). Japonia po Chinach jest drugim największym partnerem handlowym UE w Azji.

UE ma różne preferencyjne porozumienia handlowe m.in. z Meksykiem, Chile, Algierią, RPA, Egiptem, Szwajcarią, krajami bałkańskimi i Koreą Południową (umowa o wolnym handlu). Natomiast negocjuje takie umowy z m.in. Kanadą, Brazylią, Argentyną, Arabią Saudyjską, Indiami, Wietnamem i krajami afrykańskimi. Poza Japonią "27" rozważa otwarcie negocjacji m.in. ze Stanami Zjednoczonymi, Indonezją, Filipinami, Tajlandią, Boliwią i Ekwadorem.