Spośród 911 amerykańskich profesjonalistów z branży finansowej uczestniczących w ankiecie, 48 proc. oczekuje wyższych wypłat w porównaniu z 41 proc. w zeszłorocznym sondażu. Najbardziej optymistyczni byli pracownicy funduszy hedżingowych i menedżerowie innych instytucji, zajmujących się zarządzeniem aktywami – relacjonuje agencja Bloomberg.
„Ludzie są mniej pesymistyczni niż przed rokiem. Nastroje są lepsze, ale musimy jeszcze pokonać cały kwartał” - mówi Constance Melrose, dyrektor zarządzający eFinancialCareers.com dla obu Ameryk.
Jednak pięć największych banków z Wall Street, które przez cały rok odkładały pieniądze na doroczne premie, zanotowało w pierwszym półroczne najgorsze przychody od 2008 roku. To zredukowało szacunki spodziewanych premii – zauważyła już w sierpniu firma konsultingowa Johnson Associates.
Dokładnie 27 proc. ankietowanych oczekuje, że premie będą rosnąć w całej branży w okresie najbliższych trzech lat, podczas gdy 31 proc. nie liczy na żadne zmiany, a 42 proc. spodziewa się spadków.
W 2011 roku przeciętna roczna premia na Wall Street wyniosła 121 150 dolarów. Ale od kwietnia do grudnia 2011 roku pracę straciło 4300 zatrudnionych w branży finansowej.
Wśród osób liczących w tym roku na wzrost premii, 41 proc. uważa, że głównym powodem są ich osobiste dokonania w pracy, 12 proc. przypisuje spodziewaną zwyżkę osiągnięciom oddziału, w którym pracuje, natomiast 26 proc. wskazuje na sukces całej firmy.
Pracowników z Wall Street najbardziej niepokoi sytuacja amerykańskiej gospodarki, na co wskazuje 59 proc. ankietowanych. Dziesięć procent mówi o kryzysie w Europie jako głównym źródle niepokoju, natomiast 12 proc. wybiera ustawę Dodda-Franka, która zakłada zmianę regulacji finansowych.
Wysokość wynagrodzenia jest najważniejszym powodem pracy w sektorze finansowym dla 44 proc. uczestników sondażu. Z kolei 54 proc. mówi, że jest to “ważny, ale nie najbardziej istotny powód”. Tylko 2 proc. twierdzi, że nie ma to znaczenia. Ankietę przeprowadzono w dniach od 25 września do 3 października.