Liczba osób, które są nadmiernie zadłużone i coraz częściej nie są już w stanie spłacać swoich kredytów, osiągnęła we wrześniu ponad 324 tys. To rekord w 11-milionowej Belgii - zauważa "Le Soir". Wartość długów, których Belgowie nie mogą uregulować lub przynajmniej zalegają poważnie z ich spłatami, wzrosła w ciągu roku z 2,615 mld euro do 2,645 mld euro.
Dłużnicy, którzy okazują się całkiem niewypłacalni, a dzieje się tak najczęściej w przypadku pożyczek konsumpcyjnych, mogą zwracać się do sądów pracy w wnioskiem o złagodzenie warunków spłaty. Pod koniec września blisko 100 tys. osób skorzystało z takich awaryjnych rozwiązań; to o 411 takich spraw sądowych więcej niż w sierpniu - pisze belgijski dziennik.
Relatywnie mało jest przypadków całkowitej niezdolności do spłaty kredytów hipotecznych, jednak właśnie z takimi długami gospodarstwa domowe zalegają w największym stopniu.
Blisko połowa niefortunnych dłużników to ludzie dość młodzi, między 25. a 44. rokiem życia, żyjący w gospodarstwie domowym, którego dochód nie przekracza 1250 euro miesięcznie.
Obserwatorium Kredytowe - rodzaj centrali kredytowej badającej liczbę zaciąganych pożyczek i stopę ich spłat - podkreśla, że rośnie też liczba osób kwalifikowanych przez banki jako niezdolne do zaciągnięcia kredytu.
Coraz częstsza niewypłacalność Belgów czy brak zdolności kredytowej są tym bardziej niepokojące, że według raportów Komisji Europejskiej i Światowego Forum Gospodarczego, choć maleją dochody gospodarstw domowych w UE (zwłaszcza w peryferyjnych krajach unijnych), to w Belgii, a także w Niemczech, Słowenii i Francji utrzymywał się dotychczas wzrost ogólnych dochodów. Eksperci KE tłumaczyli to odpornością rynku pracy i systemu opieki socjalnej tych państw.
Niekorzystne trendy nasilają się jednak od kilku lat i według prognoz obserwatorium pod koniec tego roku odsetek Belgów niezdolnych do spłacenia kredytów będzie o 27,7 proc. większy niż w 2007 roku.
Nadmierne zadłużenie nie jest tylko pochodną dużych pożyczek hipotecznych, ale też konsekwencją stylu konsumpcji. Coraz popularniejsze jest korzystanie z kart kredytowych wystawianych nie przez banki, a przez duże sieci handlowe - pisze "Le Soir". Klienci często też nie zwracają początkowo uwagi na wysokie oprocentowanie takich pożyczek, sięgające od 13 do 16 proc.
Problem zadłużenia i coraz częstszej niewypłacalności Belgów jest "pilnie monitorowany przez rząd" - pisze dziennik. Wicepremier i minister gospodarki Johan Lanotte przygotowuje plan ochrony konsumentów, którzy popadli w tarapaty, ale "Le Soir" nie podaje żadnych szczegółów tego projektu.