Dokładnie za tydzień Komisja Europejska przedstawi projekt dyrektywy powołującej unię bankową. Polska może do niej przystąpić i przekazać nadzór nad bankami EBC. Ale i tak nie będzie miała głosu w nowej unii.
Dokładnie za tydzień Komisja Europejska przedstawi projekt dyrektywy powołującej unię bankową. Polska może do niej przystąpić i przekazać nadzór nad bankami EBC. Ale i tak nie będzie miała głosu w nowej unii.
Dokument będzie punktem wyjścia do negocjacji dla szefów 27 państw UE, które zakończą się na szczycie 12 grudnia. DGP poznał główne założenia planu, który powstał w KE. To system nadzoru nad 6 tys. instytucji finansowych plus pomysł stopniowego powoływania gwarancji bankowych. Unia bankowa w tym wydaniu jest pomyślana dla 17 państw strefy euro. Kraje spoza niej mogą do niej przystąpić na zasadzie dobrowolności i jako członkowie drugiej kategorii.
Projekt, który przedstawili nam rozmówcy z KE, zakłada, że nadzorem nad bankami zajmie się Europejski Bank Centralny. Nie będzie on mógł jednak zmusić banku do restrukturyzacji. Ta kompetencja pozostanie w gestii narodowych resortów finansów. EBC będzie jednak decydował o odebraniu licencji instytucji, którą uzna za potencjalnie groźną.
– W propozycji dyrektywy nie będzie projektu wspólnego funduszu gwarancji depozytów banków. Będzie on wymieniony w publikowanej tego samego dnia (12 września – red.) deklaracji politycznej, mapie drogowej – mówi DGP Stefaan De Rynck, rzecznik komisarza ds. jednolitego rynku. Państwo spoza strefy euro, które chce wejść do unii bankowej, musi się liczyć z przekazaniem EBC nadzoru nad swoimi bankami. Gdyby Polska zdecydowała się na taki krok, rząd musi wystąpić z formalnym podaniem do EBC. Jeśli zostanie przyjęte, Frankfurt kontrolowałby polskie banki na takich samych zasadach, jak te w krajach unii walutowej – powiedziano nam w KE.
Do momentu powołania unii bankowej, czyli do szczytu UE 12 grudnia, to 27 państw UE negocjuje ostateczny jej kształt. Po tej dacie decyzje w unii bankowej wetować będą mogli tylko członkowie strefy euro. Taki układ jest dyskryminujący dla państw, które zechcą być w unii, ale nie są w strefie euro.
Kolejna kontrowersja dotyczy tego, jak inwestorzy będą postrzegali banki z unii bankowej i spoza niej. Według naszego rozmówcy w Brukseli banki spoza unii będą postrzegane jako mniej wiarygodne, bo niezabezpieczone przyszłym systemem gwarancji depozytów i nadzoru. W ten sposób jednolity rynek bankowy w UE zostanie podzielony.
Polskie Ministerstwo Finansów zapowiada, że ustosunkuje się do propozycji KE po jej oficjalnej prezentacji 12 września. Komisja Nadzoru Finansowego już dziś krytycznie ocenia projekt. – W ramach Eurolandu unia bankowa stanowiłaby uzupełnienie dla wspólnej polityki pieniężnej, a także dla wsparcia udzielanego bankom komercyjnym przez Europejski Bank Centralny. Polskie banki z takiego wsparcia jednak nie korzystają – mówi DGP Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
– Mamy też wątpliwości, czy unia bankowa nie ograniczy możliwości skutecznego nadzoru krajowego nad lokalnymi bankami, a w szczególności możliwości kontrolowania przepływów kapitałów i płynności w ramach międzynarodowych grup finansowych. To sprawa kluczowa, bo polskie władze odpowiadają za stabilność systemu bankowego i bezpieczeństwo depozytów – dodaje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama