"Upadłość jest kluczowym elementem przyszłego systemu (unii bankowej). Powinno być rozróżnienie między nadzorem a upadłością. Zanim zostanie ustanowimy wspólny urząd do spraw upadłości banków (European Resolution Authority), kompetencje w tym zakresie będą miały władze krajowe" - powiedział w piątek podczas codziennej konferencji w Brukseli rzecznik komisarza UE ds. rynku wewnętrznego Michela Barniera, Stefaan De Rynck. Dodał, że choć nowy urząd ma być niezależny od planowanego wspólnego nadzoru bankowego, to oba systemy mają współpracować.
Jak wskazały w piątek unijne źródła, powinien funkcjonować niezależny od wspólnego nadzoru urząd ds. upadłości banków, bo "jeśli dochodzi do upadłości, oznacza to, że nadzór nie zadziałał".
Powstanie fundusz upadłościowy dla banków
By za restrukturyzację i upadłość banków nie płacili podatnicy, KE chce, by wszystkie kraje miały fundusze na ten cel zasilane składkami banków, a w przyszłości chce, by powstał wspólny w UE fundusz upadłościowy. W oparciu o taki fundusz miałby działać urząd ds. likwidacji banków.
KE nie uściśliła, kiedy formalnie zaproponuje utworzenie nowego urzędu. Rzecznik Barniera powiedział jedynie, że komisarz chciałby, aby do końca roku kraje UE i Parlament Europejski zakończyły prace nad dwiema propozycjami KE: finansowania upadłości niewypłacalnych banków z czerwca br. oraz wspólnego funduszu gwarantowania depozytów bankowych z 2010 r. Tej ostatniej propozycji sprzeciwiały się zwłaszcza Niemcy.
Propozycję wspólnego nadzoru bankowego dla strefy euro i chętnych krajów spoza obszaru wspólnej waluty, KE ma opublikować 12 września. Miałby on stopniowo wchodzić w życie począwszy od stycznia 2013 r. i być pierwszym krokiem w kierunku tzw. unii bankowej. Następnymi krokami będą właśnie wspólny fundusz likwidacyjny i wspólny funduszy gwarancji depozytów.
Barnier w piątkowym wywiadzie dla francuskiej gazety "Les Echos" powiedział, że we wspólnym nadzorze centralną rolę będzie pełnić Europejski Bank Centralny (EBC). Ma on decydować o tych aspektach działalności banków, które wpływają na stabilność finansową całej UE, a przede wszystkim strefy euro. Państwa spoza strefy euro, które dobrowolnie poddadzą się wspólnemu nadzorowi, będą musiały zobowiązać się do wdrażania decyzji EBC - dodały w piątek unijne źródła.
W przypadku gdyby nie zgadzały się z jakąś decyzją EBC, nadzory takich krajów miałyby szanse na mediację na forum Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA). Już teraz urząd ten koordynuje pracę nadzorów krajowych w ramach jednolitego rynku. Barnier w piątkowym wywiadzie zapowiedział, że KE w ramach wspólnego nadzoru zaproponuje zmianę systemu głosowania w EBA, gdzie obecnie decyzje są podejmowane zwykłą większością głosów. Źródła przyznały, że trzeba uzgodnić, jaką liczbą głosów będzie dysponował w EBA wspólny nadzór, ponieważ gdyby było to 17 głosów (strefa euro), to przegłosowałby każdą decyzję.
De Rynck podkreślił, że ważnym elementem wspólnego nadzoru bankowego, obok EBC, nadal będą krajowe nadzory. Będą one wdrażać decyzje dotyczące stabilności finansowej (za same decyzje w tym obszarze odpowiedzialny będzie EBC) oraz będą odpowiedzialne za sprawy niezwiązane ze stabilnością finansową, np. za ochronę konsumentów. To EBC będzie jednak udzielał, a w razie konieczności zabierał licencje bankowe w strefie euro - zauważyły unijne źródła. Nie jest jeszcze jasne, czy będzie miał taką moc wobec krajów spoza euro, które zapiszą się do wspólnego nadzoru.
KE chciałaby włączenia wszystkich banków strefy euro do wspólnego nadzoru, a nie tylko najważniejszych, tzw. systemowych banków. Jej zdaniem tylko taki nadzór będzie wiarygodny, ponieważ były już sytuacje, gdy "niesystemowe banki stwarzały systemowe zagrożenie". Tak było w przypadku brytyjskiego banku Northern Rock czy francusko-belgijskiej Dexii.
Jak powiedział Barnier w wywiadzie dla francuskiej gazety, od stycznia 2013 r. wspólnym nadzorem miałyby być objęte tylko banki zrzeszone w Europejskim Mechanizmie Stabilizacyjnym (EMS), od lipca 2013 r. - banki systemowe, a od 2014 r. - wszystkie 6 tys. banków w strefie euro.
Propozycje KE z 12 września będą musiały jeszcze zatwierdzić kraje UE i PE.