"Chodzi o poziom dochodów podatkowych, szczególnie z podatków pośrednich, i to powoduje, że ten budżet jest niewiarygodny i grozi nam na znacznie większą skalę powtórka z tego roku, kiedy mieliśmy przeszacowany plan dochodów z VAT.
Zbyt optymistyczny jest także planowany wzrost PKB o 2,2 proc. Moim zdaniem budżet powinien być prognozowany przy maksymalnie 1,5 proc. wzrostu PKB. Nasza polityka gospodarcza w latach 2008-2010 była polityką nadmiernie stymulującą wzrost gospodarczy po stronie wydatków, czyli wtedy, kiedy nie trzeba było tego robić. To spowodowało, że osiągnęliśmy dosyć dobre wskaźniki i tempo wzrostu gospodarczego, ale jednocześnie ograniczyliśmy sobie znacząco przestrzeń, aby taką autostymulację zastosować teraz, kiedy ona jest najbardziej potrzebna".