Brzoza pytana przez PAP, czy - zdaniem MF - działalność prowadzona przez Amber Gold jest legalna, a także czy jest podstawą do interwencji MF fakt, że szefem tej firmy jest osoba, która była skazana za niekorzystne rozporządzanie cudzym mieniem, odpowiedziała: resort finansów nie reguluje sposobów prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce ani modeli biznesowych przedsiębiorców.
"Generalną zasadą jest swoboda gospodarcza wynikająca z przepisów ustawy o swobodzie gospodarczej, a co za tym idzie zakaz uzależnienia decyzji w sprawie podjęcia, wykonywania lub zakończenia działalności gospodarczej przez daną osobę, od spełnienia przez nią dodatkowych warunków. W szczególności, organ nie może żądać przedłożenia dodatkowych dokumentów lub ujawnienia danych, których nie wymagają przepisy" - wyjaśniła Brzoza.
Podkreśliła, że - zdaniem MF - istotne jest skuteczne egzekwowanie obowiązujących przepisów, w tym obowiązku składania sprawozdań finansowych wraz z opinią biegłego rewidenta. Dodała, że w sprawie tej przedstawiciele MF spotkali się z reprezentantami Narodowego Banku Polskiego, Komisji Nadzoru Finansowego i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
"Wskazywano, że działaniem możliwym do podjęcia w celu eliminacji niekorzystnych zjawisk dotyczących funkcjonowania parabanków jest (...) zmiana przepisów dotyczących upadłości konsumenckiej" - poinformowała Brzoza. Według MF pozwoliłoby to osobom, które poprzez negatywną historię kredytową zostały wykluczone z rynku bankowego, powrócić na ten rynek.
"Działalność tzw. instytucji parabankowych nie jest zjawiskiem nowym na polskim rynku, na którym od wielu lat funkcjonują firmy zajmujące się udzielaniem pożyczek, w szczególności konsumenckich" - oceniła Brzoza.
Zaznaczyła, że obecny kryzys finansowy doprowadził do znacznego zaostrzenia polityki regulacyjnej wobec sektora finansowego, w tym wobec banków. Nałożenie bardziej restrykcyjnych wymogów ostrożnościowych na banki wymusza na nich podwyższanie bazy kapitałowej, co z kolei zmniejsza ich konkurencyjność w porównaniu z instytucjami parabankowymi.
"Osoby, które wskutek obowiązywania zaostrzonych regulacji nie posiadają wystarczającej zdolności kredytowej do uzyskania kredytu w banku, kierują się do instytucji parabankowych. Usługi tego rodzaju instytucji są na ogół znacznie droższe, niż kredyty bankowe" - wskazała rzeczniczka.
Według ministerstwa parabanki obsługują zazwyczaj osoby o niskiej wiarygodności kredytowej. Brzoza zapewniła, że resort finansów dostrzega sygnały płynące z mediów, o tym, iż przedsiębiorstwa te działają na granicy prawa, bo omijają np. zakaz lichwy.
"Przepisy kodeksu cywilnego wprowadzające zakaz stosowania lichwy są niedostatecznie dostosowane do warunków rynku kredytowego, posługują się jedynie terminem +odsetki+, co stwarza możliwość ukrycia rzeczywistego oprocentowania pod postacią dodatkowych opłat czy ubezpieczeń" - tłumaczyła.
Podkreśliła, że firmy, które prowadzą działalność pseudodepozytową omijają zakaz przyjmowania lokat, jednak "produkty oferowane przez tego rodzaju podmioty skonstruowane są w sposób, który w sensie prawnym jest dopuszczalny".
Brzoza wyjaśniła, że część z nich oferuje, tzw. kontrakty lokacyjne, które są formą pożyczki udzielanej firmie przez klienta w oparciu o przepisy kodeksu cywilnego; pożyczki, która jest oprocentowana korzystniej, niż depozyty bankowe. Inne natomiast oferują tzw. umowy składu, które polegają na nabyciu i przechowywaniu, w imieniu i na rachunek klienta, metali szlachetnych oraz ich późniejszym odkupie.
"Działalność tego typu podmiotów jest o tyle niebezpieczna, że nie jest objęta systemem gwarancji, analogicznie do gwarancji ze strony Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, którymi objęte są depozyty bankowe. Jednocześnie coraz więcej osób poszukuje alternatywnych metod oszczędzania, które przyniosłyby im większy dochód niż standardowe lokaty bankowe, co stwarza perspektywę rozwoju kolejnych rodzajów produktów oszczędnościowych" - dodała Brzoza.
Pytana o ewentualne działanie legislacyjne resortu finansów mające na celu ograniczenie działalności instytucji parabankowych poinformowała, że instytucjom pseudodepozytowym i ich szefom grożą kary przewidziane przez prawo bankowe - do 5 mln zł i trzech lat więzienia.
"Komisja Nadzoru Finansowego w przypadku powzięcia informacji o prowadzeniu bez zezwolenia działalności, polegającej de facto na przyjmowaniu depozytów, sukcesywnie kieruje do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez tzw. podmioty pseudodepozytowe. Skuteczność egzekwowania zakazu (...) przez prokuraturę i sądy pozostaje poza zakresem kompetencji Ministra Finansów" - podsumowała.