Białoruś podpisała z Rosją kontrakt na budowę elektrowni, Litwa rozpisała referendum w podobnej sprawie, Czesi otworzyli oferty przetargowe na rozbudowę Temelina, a pod Kaliningradem trwa przebudowa linii kolejowej, która stanowi element infrastruktury przyszłej elektrowni. Polska przymierza się do utworzenia atomowego konsorcjum.
ikona lupy />
Atomowy wyścig rozpoczęty / DGP
Wyścig trwa, bo kraj, który uruchomi elektrownię ostatni, będzie miał problemy ze znalezieniem rynków zbytu dla produkowanej energii. Na papierze wygląda na to, że na czoło peletonu wysunęli się Białorusini i Rosjanie, którzy prąd zaczną produkować już za cztery, pięć lat. Litewska Wisaginia zacznie pracę trzy lata później, a pierwsza siłownia w Polsce i dwa dodatkowe reaktory w Czechach – dopiero w trzeciej dekadzie stulecia. Algirdas Kaliatka, specjalista Litewskiego Instytutu Energetycznego, wskazuje jednak, że wstępne terminy mogą się jeszcze wielokrotnie zmieniać. – Wilno nie stoi na straconej pozycji. Budujemy elektrownię na miejscu zamkniętego w 2010 r. Ignalina, dysponujemy więc znaczną częścią infrastruktury. Poza tym trwa budowa mostów energetycznych z Polską i Szwecją. Nasz projekt może się okazać nie tylko tańszy, ale i prostszy w realizacji – mówi Kaliatka.

Kto skorzysta z mostów

Litwini spóźnili się już na starcie, bo mieli problem ze znalezieniem inwestora. – Po pierwszym etapie koreański inwestor wycofał się z przetargu. Ale zgodnie z prawem dało nam to szansę na bezpośrednie negocjacje z chętnymi – mówił DGP wiceszef MSZ Egidijus Meilunas. W efekcie władze podpisały, a Sejm przed miesiącem ratyfikował wstępną umowę z japońskim Hitachi, które ma wejść w skład konsorcjum obok państwowych koncernów Litwy, Łotwy i Estonii. Japończycy mają nie tylko zbudować, ale i częściowo sfinansować inwestycję. – Pozostałe źródła finansowania nie są jeszcze ustalone, ale w przypadku Litwy w grę wchodzi kredyt – mówi Algirdas Kaliatka. Wilno liczyło też na udział Polski, ale Warszawa straciła zainteresowanie Wisaginią.
Plany sąsiadów Litwy są bardziej zaawansowane. W obwodzie kaliningradzkim od czerwca trwa modernizacja linii kolejowej, łączącej Nioman ze stolicą regionu. Budowana przez państwowy Roseniergoatom elektrownia ma powstać jako pierwsza już w 2016 r. Projekt jest jednak najmniej racjonalny ekonomicznie. Po oddaniu do użytku nowej siłowni gazowej w 2010 r. obwód stał się samowystarczalny energetycznie, więc kolejna elektrownia jest tam zbędna. Dla Moskwy jest to jednak projekt o znaczeniu geopolitycznym. Cel to wejście na unijny rynek z tanim rosyjskim prądem. Jeśli Rosji uda się przekonać Litwę do modernizacji łączących oba kraje połączeń, może się okazać, że za dekadę za pośrednictwem mostów do Polski i Szwecji będzie płynąć rosyjski, a nie litewski prąd.

Polska bez lokalizacji

Podobny cel przyświeca Białorusi. To m.in. dlatego na miejsce budowy wybrano położony w pobliżu granicy z Polską Ostrowiec, ignorując obawy, że leży na uskoku tektonicznym, a zatem jest narażony na wstrząsy. Mińsk ma jednak dwa atuty. Po pierwsze, znalazł już pieniądze (10 mld dol. kredytu z Rosji) i 18 lipca podpisał kontrakt na budowę siłowni, który ma być realizowany w całości przez rosyjski Atomstrojeksport. Po drugie, Mińskowi sprzyja autorytarny system. Władze nie muszą liczyć się z opinią publiczną (protesty przeciw elektrowni są tłumione), tymczasem litewska opozycja wymusiła rozpisanie na październik referendum w sprawie Wisagini.
Nieco w tyle pozostają Czesi, którzy planują budowę dwóch kolejnych bloków elektrowni w Temelinie. 3 lipca otwarto ważące łącznie 1,5 tony oferty przetargowe, złożone przez francuską Arevę, należący do Japończyków Westinghouse Electric i czesko-rosyjskie konsorcjum Szkody, Atomstrojeksportu i Gidropriessu. Wybór zwycięzcy jest planowany na koniec 2013 r.
W tym samym czasie poznamy wykonawcę polskiej elektrowni atomowej. Na razie trwają przygotowania do wyboru jej lokalizacji. Rząd chce, by w konsorcjum wzięły udział polskie koncerny. – Inwestorem, który będzie współfinansował inwestycje wspólnie z PGE, mogą być KGHM, Tauron, Enea, a być może jeszcze inna spółka – mówił przed tygodniem minister skarbu Mikołaj Budzanowski, o czym pisał DGP.

Polska przymierza się do utworzenia nuklearnego konsorcjum