W poniedziałek wieczorem za wspólną walutę trzeba było zapłacić 4,20 zł, za dolara 3,47 zł, a za franka 3,5 zł.
Mocne osłabienie polskiego złotego wraz z początkiem tego tygodnia spowodowane było informacjami z Hiszpanii, która znalazła się na granicy bankructwa. Ponadto pojawiły się też spekulacje, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie chce już wykładać pieniędzy na ratowanie Grecji.
Główny analityk walutowy DM BOŚ Marek Rogalski powiedział, że inwestorzy czekają na jakiś nowy impuls. "Temat Hiszpanii i Grecji krąży po rynku, ale potrzeba nowego impulsu i inwestorzy na niego czekają. Wydaję się jednak, że impuls ten będzie negatywny" - zaznaczył.
"Na razie mamy takie zawieszenie, ale delikatnie wyższe ryzyko się utrzymuje. W środę mamy bardzo ważne dane z Niemiec - indeks Ifo. Jeśli będzie on gorszy od prognoz, to złoty może się nieco osłabić" - wskazał Rogalski.
Indeks Ifo powstaje co miesiąc po przeanalizowaniu ankiet wśród 7 tys. niemieckich przedsiębiorców z sektorów wytwórczego, budowlanego, handlu detalicznego oraz hurtowego. Oceniają oni bieżąca sytuacja oraz przyszłe oczekiwania przedsiębiorców.
Względnie spokojnie we wtorek było na europejskich giełdach. Ok. godz. 17.20 warszawski indeks największych spółek notował wzrost o 0,37 proc., niemiecki DAX tracił 0,3 proc., a francuski CAC 40 - o 0,67 proc. Mocno natomiast traciła giełda w Hiszpanii, gdzie indeks IBEX 35 spadał o 3,3 proc.
Pod kreską były tez giełdy w USA, gdzie indeks Dow Jones tracił 0,7 proc., Nasdaq zniżkował o 0,4 proc., a S&P 500 spadał o 0,6 proc.
Analityk DM PKO BP Paweł Małmyga powiedział PAP, że na głównych giełdach znaczne spadki zostały powstrzymane i w tym tygodniu nie powinniśmy zobaczyć powrotu tak dynamicznych zniżek indeksów, jakie miały miejsce w poniedziałek. "Co będzie dalej trudno powiedzieć, nastroje a rynku są słabe" - powiedział.