Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso udaje się w czwartek do Aten, by przedyskutować sytuację gospodarczą Europy, a zwłaszcza Grecji - poinformował we wtorek na codziennym briefingu rzecznik KE.

Barroso udaje się do Grecji po raz pierwszy od 2009 roku. Rzecznik KE Alejandro Ulzurrun zapewniał dziennikarzy, pytających o cel tak nagłej wizyty, że to nic nadzwyczajnego i że szef KE regularnie spotyka się z przywódcami krajów UE. "Przewodniczący Barroso +w cztery oczy+ omówi z premierem sytuację gospodarczą" - powtarzał.

Od weekendu Grecja znowu na pierwszych stronach gazet

Od weekendu narastają spekulacje o możliwym bankructwie Grecji i jej wyjściu ze strefy euro, podsycane zwłaszcza przez niemieckich polityków. W poniedziałek KE ustami innego swego rzecznika Antoine'a Colombaniego zapewniała, że miejsce Grecji jest w strefie euro, ale że w związku z opóźnieniami w realizacji programu reform Ateny nie powinny się spodziewać wypłaty kolejnej transzy pomocy przed wrześniem. Rzecznik poinformował, że trwają rozmowy z rządem greckim w sprawie "krótkoterminowej płynności"; 20 sierpnia Grecja musi wykupić z EBC swoje obligacje o wartości 3,2 mld euro.

Jednocześnie we wtorek misję w Atenach rozpoczęła tzw. trojka, czyli eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), Europejskiego Banku Centralnego (EBC) oraz KE. Ich raport w sprawie realizacji przez Grecję reform ma być podstawą do wypłaty transzy z drugiego programu pomocowego eurolandu i MFW. Program reform jest opóźniony ze względu na niedawny impas polityczny i podwójne wybory parlamentarne.

Cytowana przez AFP minister finansów Austrii Maria Fekter powiedziała we wtorek w Wiedniu, że Ateny nie dopełniły pewnych zobowiązań dotyczących reform oraz nie osiągnęły zakładanych dochodów z prywatyzacji, ale "wyjścia Grecji ze strefy euro nie ma teraz na agendzie". "Czekamy na raport trojki" - zapewniła. Oceniła jednak, że "Grecja musi zredukować swój dług, aby być w stanie finansować się na rynku".

EBC może odłączyć Grecję od zasilania

Tymczasem w piątek EBC zapowiedział, że na jakiś czas przestanie przyjmować greckie obligacje jako zabezpieczenie dla pożyczek bankowych. Jeśli sytuacja ta się przedłuży, może oznaczać odcięcie płynności dla greckich banków.

W Brukseli od dawna, a zwłaszcza przed ostatnimi, czerwcowymi wyborami parlamentarnymi w Grecji, pojawiały się informacje o przygotowywaniu się eurolandu na wypadek wyjścia Grecji, gdyby nowy rząd nie chciał realizować reform warunkujących pomoc. Choć wybory wygrała proeuropejska partia Nowa Demokracja Antonisa Samarasa, partnerzy w eurolandzie, a zwłaszcza Niemcy, nie chcą iść na ustępstwa nowym władzom i rozluźnić cele fiskalne i tempo reform. Nie chcą dawać "złego przykładu" takim krajom jak Portugalia, Irlandia czy Hiszpania, które też są zmuszane do refrom i oszczędności w ramach własnych programów pomocowych.

Z drugiej strony dyplomaci i eksperci zwracają uwagę, że przymuszenie Grecji do wyjścia z eurolandu, co de facto stałoby się, gdyby EBC przestał gwarantować płynność greckim bankom i kraj musiałby zacząć drukować inną walutę na płacenie pensji, może za soba pociągnąć katastrofalne skutki dla innych państw strefy euro.

"Wycięty nowotwór mógłby mieć przerzuty w innej części (eurolandu)" - powiedział jeden z dyplomatów. Dlatego wciąż pojawiają się apele o dalsze wzmacnianie tzw. ściany przeciwogniowej, czyli funduszu ratunkowego, by zapobiec rozprzestrzenianiu się kryzysu na inne kraje strefy euro.

W obecnym tymczasowym Europejskim Funduszu Stabilizacji Finansowej, po udzieleniu pomocy Hiszpanii, do rozdysponowania pozostało nie więcej niż 140 mld euro. Wejście w życie stałego funduszu ratunkowego - Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (EMS) - opóźnia się m.in. ze względu na skargę do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, która będzie rozpatrzona prawdopodobnie we wrześniu. EMS ma mieć moc pożyczkową na poziomie 500 mld euro.

Drugi program pomocy dla Grecji opiewa na 130 mld euro; pierwszy wynosił ok. 110 mld euro. Pierwsza wstrzymana rata drugiego programu, której wypłata ma być rozbita na kilka jeszcze mniejszych transz, wynosi 31,5 mld euro.