Roubini polemizuje na łamach dziennika "Guardian" z opinią, że gospodarka USA jest bliska prężnego i trwałego odbicia. W jego ocenie tempo wzrostu PKB w najbliższych latach w najlepszym razie będzie się kształtowało poniżej długookresowego trendu. Przewiduje, że wzrost PKB w I połowie br. wyniesie najwyżej 1,5 proc., zwolni w II półroczu i w 2013 r. wyniesie ok. 1 proc.
Opinię tych, którzy sądzą, że gospodarka USA w 2013 r. będzie rosła powyżej długookresowego trendu, dźwigając się dzięki niższym cenom ropy naftowej, rosnącej sprzedaży aut, ożywieniu na rynku nieruchomości i przyroście produkcji przemysłowej, nazywa Roubini "bajką".
Czynnikiem hamującym wydatki osób prywatnych i firm będzie według niego niepewność, kto zostanie nowym prezydentem USA, jak wysokie będą podatki i wydatki państwa za jego rządów, czy względy polityczne nie staną na przeszkodzie wypracowaniu planu konsolidacji fiskalnej w średnim okresie i czy nie wywoła to negatywnej reakcji agencji ratingowych.
W 2013 r. wyczerpią się dwa mechanizmy wspomagania konsumpcji
W swoim artykule ekonomista wskazuje, że w 2013 r. gospodarce amerykańskiej wyczerpią się dwa mechanizmy wspomagania konsumpcji: obniżki podatków oraz rządowe programy socjalne, które obciążyły finanse publiczne dodatkowym długiem.
W 2013 r. w miarę jak programy te będą stopniowo zmniejszane, a redukcje podatków wygasną, siła nabywcza ludności i jej konsumpcja będą hamować. Oznacza to, że sektor prywatny będzie się oddłużał - tłumaczy Roubini.
Roubini, związany ze Stern School of Business w Nowym Jorku, wskazuje też, że międzynarodowe otoczenie dla gospodarki USA będzie w 2013 r. niesprzyjające, a generowanie dodatkowej podaży pieniądza przez Fed, tzw. luzowanie ilościowe (Quantitative easing - QE), nie przyniesie efektu, ponieważ długookresowe stopy procentowe już teraz są niskie, a dalsza ich obniżka nie pobudzi wydatków.
"Jeśli USA złapią katar, reszta świata dostanie zapalenia płuc"
Jego zdaniem kolejna runda luzowania ilościowego nie osłabi USD, a zatem nie dopomoże eksportowi, ponieważ inne państwa także realizują tę politykę. Czynnikiem, który mógłby zepchnąć gospodarkę USA w recesję byłaby korekta na giełdzie. Dotychczas luzowanie ilościowe było wsparciem dla ceny akcji giełdowych spółek, których wycena nie jest obecnie pod tak dużą presją, jak w 2009 lub 2010 r., ale Roubini nie wyklucza, że może być zawyżona.
"Gospodarka USA wciąż jest największa na świecie. Jeśli złapie katar, to reszta świata z systemem odpornościowym osłabionym przez niemoc strefy euro i hamowanie rynków wschodzących, zapadnie na zapalenie płuc" - ostrzega.
W ub. r. ponadpartyjny panel kongresmenów nie zdołał porozumieć się w sprawie cięć wydatków na sumę 1,2 bln USD w okresie 10 lat. Zamiast tego uzgodniono, że z początkiem 2013 r., a więc u zarania kadencji nowego prezydenta, wydatki z budżetu mają być automatycznie zmniejszone. Alternatywą są zwyżki podatków, ale Republikanie nie chcą na nie przystać.