Jak napisał w internetowym wydaniu tygodnik "Der Spiegel", politycy mieli zareagować na tę deklarację niemieckiej kanclerz, życząc jej długiego życia.
Dotychczas Merkel i politycy chadecko-liberalnej koalicji rządzącej Niemcami także odrzucali wprowadzenie euroobligacji. Argumentowali, że nie jest to właściwa metoda rozwiązania aktualnego kryzysu w strefie euro, zaś wspólna odpowiedzialność za długi poszczególnych państw byłaby możliwa jako jeden z końcowych etapów budowania unii fiskalnej z odpowiednimi mechanizmami kontroli nad polityką budżetową państw. Wtorkowa wypowiedź Merkel została zinterpretowana jako kategoryczne wykluczenie euroobligacji.
Propozycja wspólnej odpowiedzialności za długi krajów strefy euro to najbardziej krytykowany przez Berlin element planu reformy UE, który przygotował przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Merkel miała wyrazić we wtorek wątpliwości co do pomysłów, zawartych w planie. Oceniła, że nie jest on zadowalający, bo nie zapewnia równowagi między wzmacnianiem integracji a wspólną odpowiedzialnością za ciężary finansowe.
Zapewne w środę niemiecka kanclerz odniesie się do propozycji Van Rompuya w wystąpieniu na forum Bundestagu przed czwartkowo-piątkowym szczytem UE. Oprócz uwspólnotowienia długu w średniej perspektywie, plan szefa Rady Europejskiej mówi także m.in. o stworzeniu unii bankowej i wzmocnieniu kontroli nad budżetami poszczególnych państw.