Mimo powszechnej uwagi koncentrującej się na Grecji, Hiszpanii i innych kwestiach, prezes Goldman Sachs Asset Management oświadczył, że jest bardziej zaniepokojony wzrostem wniosków o zasiłki dla bezrobotnych, co oznacza, że amerykańska gospodarka jest nadal w bardzo kruchym stanie.
Według najnowszych danych w ciągu tygodnia o zasiłki dla bezrobotnych w USA wystąpiło 377 tys. osób, czyli bardzo blisko progu 400 tys., często uważanym za linię demarkacyjną, poza którą nie można liczyć na postępy w redukcji bezrobocia. Miesięczny raport amerykańskiego rządu w sprawie wynagrodzeń w maju dowodzi, że w gospodarce USA utworzono zaledwie 69 tys. miejsc pracy podczas gdy stopa bezrobocia wzrosła do 8,2 proc.
Te dane stanowią większy powód do niepokoju niż wydarzenia w schorowanych krajach strefy euro – powiedział O’Neill. „To nie Europa nadaje kierunek światu” – dodał.
Co więcej, kraje znajdujące się w pobliżu ogniska kryzysu zadłużeniowego – jak Holandia i Szwajcaria – „radzą sobie doskonale”. O’Neill przypisuje tak głęboki rezonans wydarzeń w strefie euro brakowi ufności w korporacyjnej Ameryce. Będzie to jeden z kilku czynników, które „przyczynią się do dalszych spadków tego lata” na rynkach akcji.
Ale konkluzja O’Neilla jest bardziej optymistyczna. „W drugim półroczu, jeśli nie dojdzie do całkowitej implozji w Europie, rynki powinny się odrodzić, zwłaszcza w USA i w kilku wielkich gospodarkach wschodzących. Nadal możemy być świadkami dużych wzrostów. Dlatego nie powinniśmy się tylko skupiać na Europie” – mówił Jim O’Neill.