Zdaniem "Hospodarzskych novin" problem dotyczy tylko Czech; pozostałe kraje korzystające z "Przyjaźni" - Słowacja, Niemcy, Polska i Węgry - nie sygnalizowały żadnych zakłóceń. Gazeta nie tłumaczy jednak, jakie jest źródło sporu czeskich rafinerii z dostawcami z Rosji.
Dziennik podkreśla, że ropociągiem "Przyjaźń" w maju do Czech trafiło 75 tys. ton surowca, zaledwie jedna piąta miesięcznych dostaw. Sytuacja - według niego - nie poprawi się w czerwcu, ale czeski rynek ratuje uważany dotychczas za uzupełniający rurociąg IKL z Niemiec.
Najwięksi czescy importerzy, a więc spółki ENI, Shell oraz Unipetrol (którego właścicielem jest PKN Orlen), już zaczęli kupować ropę wyłącznie na Zachodzie. Do Czech trafia z tankowców przez włoski terminal w Trieście, transalpejski rurociąg TAL, niemiecki Ingolstadt i stamtąd ropociąg IKL.
Cytowany przez "HN" rzecznik Unipetrolu Mikulasz Duda uspokaja, że Czechom nie grozi niedobór ropy. Tłumaczył, że zmienił się jedynie "schemat eksportu" i firma musiała skorzystać z alternatywnych szlaków dostawczych. "Przyjaźń" dla Unipetrolu nadal jest preferowanym wariantem, trwają negocjacje z dostawcami z Rosji.
Dotychczas ponad połowa importowanej przez Czechy ropy płynęła ropociągiem "Przyjaźń". Prawdopodobnie w tym roku po raz pierwszy w historii przeważy surowiec ściągany z Zachodu. Cena transferu jest podobna.
"HN" przypomina, że już w marcu rosyjski dziennik "Wiedomosti" pisał o "odsunięciu (transportu ropy) z +Przyjaźni+ na rzecz kierunków bardziej atrakcyjnych cenowo", jak na przykład terminal naftowy Ust Ługa nad Zatoką Fińską. Dotyczyło to przede wszystkim firm Łukoil oraz Rosnieft.
Czeska dyplomacja zwróciła się do strony rosyjskiej o wyjaśnienia. Czechów przede wszystkim zaskakuje, że problem dotyczy tylko ich, pozostałe kraje Europy korzystające z ropociągu nie zgłaszają zastrzeżeń. "Rosja lubi sprawiać wrażenie solidnego i poważnego dostawcy, jednak takie podejście wzbudza wątpliwości" - twierdzi Vaclav Bartuszka, czeski dyplomata, zajmujący się w Rosji kwestiami bezpieczeństwa energetycznego.
Sprawą umów dotyczących importu ropy zainteresował się też czeski minister przemysłu Martin Kuba.