W maju zloty stracił wobec euro 4,7 proc., czyli znacznie więcej od 4,3-proc. spadku waluty Syrii targanej wojną domową. Największy spadek, wskutek 33-proc. dewaluacji poniósł malawijski kwacha. Polskie obligacje straciły w tym miesiącu 3,9 proc., najwięcej po greckich, węgierskich i irlandzkich papierach dłużnych. Dodatkowe premie, jakie płaci się inwestorom za polskie „dziesięciolatki” w porównaniu do niemieckich bundów wzrosły wczoraj do 413 punktów bazowych, najwyższego poziomu od siedmiu miesięcy.
“Obserwujemy obecnie masową ucieczką inwestorów szukających bezpiecznego schronienia (dla swych kapitałów)” – mówi Thu Lan Nguyen, strateg Commerzbanku we Frankfurcie – To “na pewno nie jest” czas na kupowanie polskich aktywów ponieważ może dojść do dalszej eskalacji kryzysu zadłużeniowego w strefie euro, podkreśla Nguyen.
Polska gospodarka jest uzależniona od strefy euro, dokąd wędruje 55 proc. eksportu co, obok większościowej kontroli sektora bankowego przez kredytodawców z Europy Zachodniej, zwiększa jej podatność na kryzys w Grecji i Hiszpanii. Dług polskiego rządu jest o 47 proc. większy od zadłużenia Rosji, która ma trzykrotnie większą gospodarkę. Dlatego polskie papiery stały się papierkiem lakmusowym nastrojów w Europie – twierdzą banki Societe Generale i Royal Bank of Scotland.
Wprawdzie w czwartek zloty umocnił się o 0,2 proc. do 4,3866 wobec euro, ale odbijał z poziomu czteromiesięcznego minimum, czyli 4,4011 zł wobec euro, zanotowanego 16 maja. W tym miesiącu polska waluta osłabła aż o 10,6 proc. w stosunku do dolara, co stanowi największy spadek od września i trzeci najgorszy na świecie wśród przeszło 170 walut monitorowanych na świecie przez agencję Bloomberg.
„Złoty jest jedną z najbardziej wrażliwych walut w kontekście zmiany ryzyka” – podkreśla Murat Toprak, strateg HSBC Holdings w Londynie.
„Na krotką metę złoty może słabnąć z powodu wzrostu awersji do ryzyka’ – twierdzi Pitor Kalisz, główny ekonomista polskiego oddziału Citigroup – “Ale w długofalowej perspektywie złoty powinien się umacniać”.