Rosja liczy, że w dialogu energetycznym z UE uda się jej uzyskać podobne traktowanie South Stream, jak innego rosyjskiej magistrali Gazociągu Północnego (Nord Stream) - tłumaczył Czyżow na spotkaniu z dziennikarzami w Brukseli. Ten gazociąg łączący Niemcy z Rosją po dnie Morza Bałtyckiego został uruchomiony w listopadzie ub. roku.
"Nord Stream otrzymał od Komisji Europejskiej ten status, tak samo jak Nabucco, chociaż przyszłość tego ostatniego jest teraz w rzeczywistości niepewna. South Stream ubiegał się o ten status, ale go jeszcze nie otrzymał" - mówił Czyżow. Wyraził nadzieję, że to się zmieni.
W 2006 roku Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski przyznały gazociągowi Nord Stream status projektu priorytetowego dla UE, realizowanego w ramach transeuropejskiej sieci energetycznej TEN-E. Sieci takie mogą liczyć na unijne dofinansowanie z budżetu UE na lata 2014-2020.
Czyżow zapowiedział, że Rosja zamierza poruszyć kwestie energetyczne na szczycie, który odbędzie się w Petersburgu 3-4 czerwca. Unię będzie reprezentował na spotkaniu, obok przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya i szefa KE Jose Manuela Barroso, komisarz ds. energii Guenther Oettinger. Ze strony rosyjskiej w rozmowach bierze udział prezydent Władimir Putin.
Sprawy energetyczne w stosunkach UE-Rosja to zawsze "coś ważniejszego niż tylko energia" - wskazał we wtorek Czyżow.
Gazociąg South Stream ma zapewnić dostawy gazu rosyjskiego do Europy przy ominięciu Ukrainy. Ma on liczyć 2200 km długości, w tym 900 km po dnie Morza Czarnego i prowadzić z Rosji do Bułgarii, gdzie podzieli się na dwie nitki: północną do Austrii i Słowenii przez Serbię i Węgry oraz południową do Włoch przez Grecję. Jego przepustowość ma wynieść 63 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Koszty budowy magistrali szacuje się na 20 mld euro. Rozpoczęcie budowy tej magistrali Rosjanie zaplanowali na grudzień br.
Unijny projekt gazociągu Nabucco był postrzegany jako konkurencja dla South Stream. Miał bowiem transportować gaz z Azerbejdżanu do Europy, zmniejszając jej zależność od rosyjskiego gazu. W pierwotnej wersji miał przebiegać przez Turcję, Rumunię i Bułgarię do Europy Środkowej. Przyszłość projektu stanęła jednak pod znakiem zapytania, gdy węgierski MOL, jeden z udziałowców w spółce budującej Nabucco ogłosił niedawno, że wycofuje się z udziału, a niemiecki koncern RWE nie wykluczył wycofania się z projektu z powodu jego kosztów.
Budowa magistrali miała rozpocząć się w 2013, a eksploatacja - w 2017 roku. Azerbejdżan ma zdecydować, czy będzie dostarczać gaz do Nabucco, czy też do gazociągów TANAP, do Turcji albo transadriatyckiego TAP, do Włoch. Gazociągi te są tańsze, w dużej mierze łączą już istnieją rury, niosą więc ze sobą mniejsze ryzyko dla dostawcy. UE nie będzie jednak miała nad nimi takiej kontroli, jaką miałaby w przypadku Nabucco.