Olimpiada w Londynie nie jest wyjątkiem – całkowity koszt jej przygotowania przekroczył 9 mld funtów. Z jednej strony koszty w miarę łatwo można oszacować, z drugiej jednak korzyści przejawiają się z reguły w postaci „miękkich” wartości oraz efektu mnożnikowego w branży budowlanej. Mimo że w świetle kryzysu media głośno krytykują skalę funduszy publicznych przeznaczonych na organizację Olimpiady, można powiedzieć, że cały projekt okazał się bardzo potrzebnym keynesowskim bodźcem dla gospodarki brytyjskiej.
Wybudowanie wioski olimpijskiej we wschodnim Londynie korzystnie wpłynęło na całą brytyjską branżę budowlaną.Około 95 proc. wszystkich zamówieńzwiązanych z budową wioski, wartych łącznie niemal 6 mld funtów, zostało udzielonych firmom brytyjskim.
Te liczby imponują, ale…
Według Visy, która oszacowała efekt ekonomiczny organizacji Olimpiady w Londynie, łączne wydatki konsumenckie wyniosą ok. 508,4 mln funtów. Wartość ta obejmuje hotele, detalistów, supermarkety, branżę restauracyjną oraz wycieczkową. Ponadto łącznie o 1,14 mld funtów zwiększy się produkcja w kilku sektorach, mająca na celu sprostanie wzrostowi wydatków. Najwięcej wydawać będą konsumenci zagraniczni. Z pewnością na Olimpiadzie bardzo skorzystają topowe sklepy detaliczne oraz branża hotelarska. Z drugiej strony kibice olimpijscy na czas trwania Igrzysk wyprą z Londynu zwykłych turystów. W końcu kto chciałby w środku lata podczas Olimpiady korzystać z tamtejszego metra?
… jaki jest rzeczywisty wpływ Olimpiady?
Na myśl o Olimpiadzie często zakładamy, że w znaczący sposób wpływa na rozwój gospodarczy lokalnej ekonomii. Prawda jest jednak taka, że jej efekty są minimalne. Weźmy na przykład koszt organizacji Olimpiady w Londynie, czyli 9 mld funtów, i porównajmy go do rocznego wzrostu gospodarki brytyjskiej. Stanowi on 0,7 proc. tamtejszego PKB, ale jednocześnie rozłożony jest na pięć lat. W efekcie faktyczny wpływ na gospodarkę jest minimalny.
Stadiony to kiepskie inwestycje
Na temat ekonomicznych i społecznych korzyści płynących z organizacji mega-eventów, jakim bez wątpienia jest Olimpiada, opublikowano wiele raportów. Wyniki są niejednoznaczne, a z reguły analiza wydarzenia po jego zakończeniu jest bardzo ograniczona. Mimo licznych badań nie ma prostego sposobu na zidentyfikowanie bezpośredniego wpływu tych wydarzeń. Wiadomo jednak, że budowa nowych stadionów i obiektów zazwyczaj stanowi fatalną inwestycję. Po zakończeniu imprezy poziom ich wykorzystania drastycznie spada, zaś samo utrzymanie kosztuje podatników miliony rocznie.
Na przykład przez Olimpiadę w 1976 roku w Montrealu, miasto to pozwoliło sobie na przekroczenie budżetu o 6 mld dolarów, które następnie miało spłacać przez 30 lat. Po Olimpiadzie został tylko nowy, niemal nieużywany stadion olimpijski.
Co więcej, badania naukowe wskazują, że oprócz niewykorzystania stadionów, kolejnym negatywnym czynnikiem jest wzrost PKB oraz wpływ na gospodarkę wywołany przez daną imprezę. W tym przypadku oczekiwania są zazwyczaj znacznie wyższe niż przyszłe wyniki.
Idealnym przykładem są mające się odbyć w roku 2022 w Katarze mistrzostwa świata w piłce nożnej. Kraj ten zamierza wydać 70 mld dolarów na budowę pięciu nowych stadionów o najwyższym standardzie (dwa z nich już zostały ukończone) oraz infrastrukturę. Tak, 70 mld dolarów! Czyli jakieś 35 tys. dolarów per capita. Czy zatem Katar stanie się nową mekką turystów? Najprawdopodobniej nic z tego. Realistycznie, biorąc pod uwagę skalę wydatków oraz zakładając, że rząd chce wygenerować zwrot z inwestycji na poziomie 5 proc., Katar potrzebowałby wzrostu przychodów rzędu 3,5 mld dolarów w skali roku – raczej niemożliwe.
Wielkie sportowe wydarzenia to spora dawka emocji dla obywateli i polityków, ale koszty ekonomiczne z reguły przewyższają korzyści, jakie płyną z ich organizacji. Londyn najpewniej wyjątkiem nie będzie. Mimo to nie wszystko jednak stracone dla brytyjskich obywateli i inwestorów. Historycznie, lokalny rynek akcji organizatora Olimpiady zdecydowanie bije benchmarki – ale o tym napiszę innym razem.