Phillip Goldberg, inwestor z Maryland złożył wczoraj w sądzie federalnym na Manhattanie pozew dowodzący, że jego zlecenia zakupu i anulowania transakcji były ignorowane. Z dokumentów wynika, że chce on także występować w imieniu innych inwestorów, których stracili pieniądze z powodu wadliwej realizacji notowań.
„Realizacja zleceń inwestorów chcących kupić akcje Facebooka podczas pierwszego dnia notowań zajmowała często kilka godzin” – argumentuje Goldberg w pozwie – “W efekcie inwestorzy nie mieli żądnych informacji, czy ich transakcje doszły do skutku i czy w ogóle są właścicielami akcji Faceboka”.
Dla ilustracji Goldberg podaje, że zlecenie anulowania zakupu akcji w cenie 41,23 dolarów zostało wykonane po trzech godzinach, kiedy stawka spadła już do około 38 dolarów.
Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, SEC zapowiedziała, że zbada przebieg notowań Facebooka na giełdzie Nasdaq w dniu jego debiutu. Giełda składa winę na usterki techniczne i złe oprogramowanie stosowane przy pierwotnych ofertach publicznych.
Tymczasem bank Morgan Stanley, jeden z trzech gwarantów emisji, broni swej roli podczas debiutu Facebooka, podkreślając, że w danym przypadku zastosowane identyczne procedury, jak podczas wszystkich pierwotnych ofert publicznych, IPO. Ale regulator rynku ze stanu Massachusetts zobowiązał bank do przekazania treści rozmów analityków z inwestorami na temat prognoz przychodów portalu społecznościowego.
Po trzech dniach handlu akcje Facebooka straciły 18 proc. wartości. Na wtorkowym zamknięciu cena walorów spadła do 31 dolarów, czyli o 7 dolarów poniżej ceny emisyjnej na poziomie 38 dolarów.