Na rynkach finansowych w dalszym ciągu utrzymuje się duża niepewność, przez co po kilkudniowej korekcie, złoty ponownie może znaleźć się pod presją sprzedających. Dopiero ostateczne wyjaśnienie sytuacji Grecji lub też inne działania zmierzające do eliminacji greckiego ryzyka, będą w stanie doprowadzić do zmiany trendu.
Perspektywa rozpisania nowych wyborów parlamentarnych w Grecji, co ostatecznie może prowadzić do wypadnięcia tego kraju ze strefy euro, mocno przeraża inwestorów. Boją się oni nie tyle wyjścia samej Grecji ze strefy euro, ale tego jakie to wyjście będzie mieć konsekwencje dla innych państw z grupy PIIGS. Szczególnie teraz, gdy z Europy płyną coraz liczniejsze sygnały spowolnienia wzrostu gospodarczego.
Złoty rozpoczął środowe notowania od przeceny. Kurs EUR/PLN wzrósł do 4,3991 zł z 4,3591 zł wczoraj na koniec dnia, natomiast USD/PLN skoczył do 3,4676 zł z 3,4216 zł. Korelowało to z porannym spadkiem EUR/USD do 1,2681 dolara, czyli do poziomu najniższego od 4 miesięcy. Zwrot nastąpił już około godziny 09:00, gdy inwestorzy zaczęli kupować przecenionego złotego. Impulsem do tego stał się powrót EUR/USD powyżej 1,27 dolara, co następnie zostało wzmocnione przez poprawę nastrojów na europejskich giełdach.
Kolejne wsparcie przyszło jeszcze przed południem, gdy Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) zaczął sprzedawać na rynku waluty zagraniczne. Zostało to zinterpretowane jako jednoznaczna interwencja. Szczególnie, że wczoraj resort finansów informował, że w najbliższym czasie będzie wymieniał więcej środków z Unii Europejskiej na rynku walutowym niż w Narodowy Banku Polskim.
Poprawa nastrojów na giełdach, odbicie na EUR/USD oraz interwencja BGK w sposób trwały zmieniły dziś sytuację na rodzimym rynku walutowym. Korelowało to z lepszymi danymi o polskim bilansie płatniczym. Aczkolwiek był to najmniej istotny czynnik. W marcu deficyt na rachunku obrotów bieżących sięgnął zaledwie 228 mln EUR, podczas gdy rynek prognozował go na poziomie 1 mld EUR. Miesiąc wcześniej deficyt wyniósł 1,5 mld EUR.
O godzinie 16:35 za euro trzeba było zapłacić 4,3371 zł, natomiast dolar kosztował 3,4024 zł. Na wykresach dziennych obu par zostały wyrysowane formacje spadającej gwiazdy, mogące sugerować zmianę trendu średnioterminowego na spadkowy. Podobna formacja, tyle że sygnalizująca potencjalną zmianę trendu ze spadkowego na wzrostowy, została wyrysowana na wykresie dziennym EUR/USD. Jednak dynamika z jaką w ostatnich dniach złoty tracił na wartości nie pozwala jednoznacznie wyrokować, że najgorsze ma on już za sobą. Jest natomiast prawdopodobne, że najbliższe dni upłyną pod znakiem korekty. Im umocnienie złotego będzie większe, tym większe będą szanse na zmianę trendu.
W czwartek polska waluta w dalszym ciągu będzie pozostawał pod wpływem nastrojów na rynkach globalnych. Tego dnia maleć będzie znaczenie Grecji (trudno oczekiwać nowych impulsów), a na pierwszy plan wysuną się dane makroekonomiczne z USA. Inwestorzy poznają tygodniowy raport nt. wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (prognoza: 365 tys.), kwietniową wartość indeksu wskaźników wyprzedzających (prognoza: 0,1%) oraz majowy odczyt indeksu Fed z Filadelfii (prognoza: 10 pkt.).