Polska waluta zanotowała gwałtowne osłabienie w poniedziałek na fali wyprzedaży tzw. ryzykownych aktywów na światowych rynkach finansowych, wskazują analitycy. „Przecena ryzykowniejszych aktywów nie ominęła złotego.

Od rana rodzima waluta dynamicznie traciła na wartości. Zarówno parze USD/PLN jak i EUR/PLN udało się przebić przez górne ograniczenie kanałów wzrostowych, co sprzyjało spotęgowaniu tempa wzrostów.

Czynnikami, które ułatwiły dziś bykom wyjście na wyższe poziomy znajdowały się na szerokim rynku. Kłopoty Greków z utworzeniem koalicji rządzącej, napięcia wokół Hiszpanii i ich papierów dłużnych nie sprzyjały złotemu" – zaznaczył Michał Mąkosa z FMCM.

Dodał, że oprócz czynników zewnętrznych na słabości złotego złożyła się także wypowiedź członka Rady Polityki Pieniężnej Adama Glapińskiego, który stwierdził, że nie należy kontynuować cyklu podwyżek. To utwierdziło uczestników rynku, że zeszłotygodniowe zacieśnienie polityki monetarnej było tylko jednorazowym działaniem.

W poniedziałek, ok. godz. 17:00 jedno euro kosztowało 4,3119 zł, zaś dolara 3,3589 zł.

Euro/dolar kwotowany był na 1,2836. W poniedziałek, ok. godz. 9:30 jedno euro kosztowało 4,2841 zł, zaś dolara 3,2260 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,2881. W piątek wtorek ok. godz. 18:00 za jedno euro płacono 4,2446 zł a za dolara 3,2821 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,2933.