Odpowiadając na postulaty kierowców, rząd Niemiec postanowił wprowadzić państwową kontrolę cen paliw. Na posiedzeniu w środę ministrowie powołali nowy urząd, którego zadaniem będzie monitorowanie polityki cenowej koncernów paliwowych - podała agencja dpa.

Właściciele 14700 stacji benzynowych będą zobowiązani do szczegółowego informowania urzędu o każdej zmianie cen. Muszą ponadto przekazywać na bieżąco dane o miejscu, cenie i ilości zakupu paliwa przeznaczonego do sprzedaży detalicznej. W ten sposób rząd Angeli Merkel chce ograniczyć nadużycia przy ustalaniu cen.

Koncerny paliwowe przeciwne są powstaniu "policji benzynowej". Minister gospodarki Philipp Roesler odrzucił jednak zarzuty o tworzenie "biurokratycznego potworka". Jego zdaniem kierowcy zdezorientowani są wielkimi skokami cen. "Chcemy zwiększyć jawność i konkurencję" - wyjaśnił szef resortu gospodarki.

Jak tłumaczy Roesler, dzięki informacjom o cenach zakupu i sprzedaży paliwa urząd antymonopolowy będzie mógł szybciej wykryć przypadki łamania przepisów. Skuteczniejsza kontrola koncernów ma też poprawić pozycję mniejszych firm. Do zadań nowego urzędu należy także kontrola cen energii elektrycznej i gazu.

W minionych tygodniach ceny paliw osiągały wielokrotnie rekordowy poziom. Organizacje konsumenckie domagały się skuteczniejszego przeciwdziałania ze strony państwa. Dopiero przed długim weekendem majowym zaobserwowano na niemieckich stacjach benzynowych lekki spadek cen. W ubiegły czwartek litr benzyny super kosztował 1,63 euro, a litr oleju napędowego 1,49 euro - informuje dpa.