Pomoc dla krajów rozwijających się skurczyła się w 2011 roku po raz pierwszy od 1997 roku - podała Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

Zmniejszenie o 3 proc. wydatków na zagraniczną pomoc przez największych darczyńców oddala realizację ambitnego celu, jakim miało być zmniejszenia ubóstwa na świecie. Szczególnie zmniejszenie pomocy odczuwają biedne kraje Afryki subsaharyjskiej, które dostały mniej, niż im obiecywano.

Wydatki na pomoc w zeszłym roku wyniosły równowartość 0,31 proc. PKB 23 bogatych krajów tworzących w ramach OECD Komisję Pomocy Rozwojowej (DAC).

"Zapaść stanowi dla nas źródło zmartwienia, przychodzi w momencie, kiedy kraje rozwijające się najbardziej potrzebują pomocy, kiedy na zasadzie efektu domina dotarł do nich światowy kryzys" - powiedział sekretarz generalny OECD Angel Gurria.

Największymi darczyńcami w 2001 roku pozostały: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Japonia. Sam Waszyngton udzielił pomocy w wysokości 30,7 mld dolarów - o 0,9 proc. mniej w stosunku do roku poprzedniego.

Pomoc udzielona przez G7, grupę siedmiu najbogatszych państw świata, stanowiła 69 proc., a przez Unię Europejską - 54 proc., pomimo kryzysu strefy euro.

Pozarządowa organizacja Oxfam wyliczyła, że przy tempie wzrostu pomocy utrzymującym się od 15 lat, cel, jakim miało być 0,7 proc. PKB na pomoc dla biedniejszych krajów, nie zostanie osiągnięty przed upływem pół wieku.

"Kryzys finansowy wciąż zabija europejską pomoc dla biednych krajów" - ostrzegła platforma organizacji pozarządowych Concord Europe.